Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy wydała wczoraj oświadczenie, potępiające obie strony konfliktu w Iraku i zażądała śledztwa w sprawie śmierci 3 kolejnych dziennikarzy w Bagdadzie. Oskarżyła także Irak o używanie cywilów i korespondentów wojennych jako "żywych tarcz". Od początku wojny w Iraku zginęło już 12 dziennikarzy.
Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy - reprezentująca kilkaset tysięcy dziennikarzy na całym świecie - oczekuje śledztwa, które ma wyjaśnić, jak doszło do najnowszych tragicznych incydentów, w których zginęło 3 dziennikarzy.
Wczoraj, w wyniku ostrzału hotelu Palestyna, zamieszkałego głównie przez zagranicznych dziennikarzy, zginęło dwóch kamerzystów pracujących dla agencji Reutera i hiszpańskiej telewizji Telecino. Trzeci korespondent został zabity, gdy amerykańska rakieta trafiła w biuro telewizji Al-Jazeera.
Inna organizacja reprezentująca dziennikarzy - Reporterzy bez Granic - zażądała od ministra obrony USA Donalda Rumsfelda, żeby przedstawił dowody, iż biuro arabskiej telewizji Al-Jazeera i hotel Palestyna nie zostały celowo ostrzelane przez wojska amerykańskie. Jesteśmy zaniepokojeni coraz bardziej wrogim nastawieniem armii USA wobec dziennikarzy, zwłaszcza tych przypisanych do konkretnych jednostek - oświadczyła przedstawiciel organizacji RSF.
Z kolei Komitet na Rzecz Ochrony Dziennikarzy - organizacja stojąca na straży wolności prasy - oświadczyła, że ostrzelanie przez wojska amerykańskie znanych miejsc przebywania dziennikarzy, to pogwałcenie Konwencji Genewskiej. Organizacja wysłała list protestacyjny do ministra Rumsfelda, w którym napisano, że organizacja jest bardzo poważnie zaniepokojona amerykańskimi atakami.
Tymczasem katarska telewizja Al-Jazeera poinformowała, że planuje wycofanie swych dziennikarzy z Bagdadu, gdyż istnieje obawa, że staną się oni teraz celem ataków. Także rząd w Madrycie zalecił swoim korespondentom, by opuścili iracką stolicę.
FOTO: Archiwum RMF
00:40