Przedstawiciele armii USA odrzucili wczoraj irackie oskarżenia, że amerykańskie samoloty wojskowe zaatakowały autobusy, wiozące do Bagdadu amerykańskich i europejskich aktywistów pokojowych, którzy chcą tam być "żywymi tarczami".
Po przeanalizowaniu danych o nalotach sił koalicyjnych i doniesień niezależnych mediów Dowództwo Centralne USA w Katarze oświadczyło, że irackie zarzuty okazały się fałszywe.
Iracki minister informacji Sajed al-Sahaf powiedział w poniedziałek, że dwa autobusy wiozące aktywistów pokojowych zostały zaatakowane na autostradzie z Jordanii do Bagdadu. Dodał również, że ranni są w szpitalu w pobliżu granicy z Jordanią.
Setki zachodnich aktywistów pokojowych przyjechało do Iraku, by wyrazić poparcie dla narodu irackiego przed inwazją sił koalicyjnych 20 marca. Niektórzy rozbili obozy w elektrowniach i wodociągach, chcąc w ten sposób zapobiec amerykańskim atakom na te instalacje. Część z nich opuściła Irak autobusami kursującymi między Bagdadem, a stolicą Jordanii – Ammanem.
FOTO: Archiwum RMF
01:35