"Słowa byłego ambasadora są skandaliczne. To jest narracja PiS, które chce wszystkich, którzy mają inne zdanie, ożenić z tym, że wspierają reżim Putina. To jest niebywałe" - tak lider AgroUnii Michał Kołodziejczak odpowiedział na zarzuty, jakie sformułował pod jego adresem dzisiejszy gość programu "7 pytań o 7:07" w radiu RMF24. Były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło mówił, że Kołodziejczak "myśli tak, jakby Rosja chciała, żeby myślał".
Jan Piekło odniósł się do pojawiających się obaw, że napływ zboża z Ukrainy może negatywnie wpłynąć na kondycję polskiego rolnictwa. To jest AgroUnia i to jest jakiś wpływ rosyjski na polską politykę - ocenił gość Bogdana Zalewskiego. Nie mówię, że on jest na pasku Putina, ale myśli tak, jakby Rosja chciała, żeby myślał - dodał, odnosząc się do Michała Kołodziejczaka. To są działania wymierzone w polską rację stanu, to są działania wymierzone w spójność NATO i działania wymierzone w sojuszników w kwestii pomocy Ukrainie - podkreślał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Cena zbóż w Polsce bardzo mocno spadła, kiedy był bardzo duży napływ pszenicy, rzepaku, kukurydzy z Ukrainy. To bardzo negatywnie się odbiło na polskich rolnikach - przekonywał w radiu RMF24 Michał Kołodziejczak, odnosząc się do zarzutów byłego ambasadora. Polska miała być wyłącznie krajem tranzytowym dla zboża. Okazała się bardzo często krajem docelowym. Kontrole Polski były bardzo słabe - zwrócił uwagę. Zapewnił też, że jego organizacja pomagała i nadal będzie pomagać uchodźcom z Ukrainy.
Wiele punktów skupu zaprzestało w pewnym momencie skupu polskiego rzepaku głównie, który staniał z prawie 5 000 zł za tonę na 2 500 zł za tonę, bo pojawiła się bardzo duża ilość rzepaku z Ukrainy - wyliczał lider AgroUnii. Nie chodzi o to, żeby nie pomagać, ale bardzo dobrze kontrolować to, co przyjeżdża i przyczyniać się do tego, żeby ten towar wyjeżdżał do krajów, które go potrzebują - przekonywał.
Kołodziejczak opowiedział też o swojej interwencji u ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Dotyczyła ona dużych transportów do naszego kraju “zboża technicznego", które nie musi przechodzić badań fitosanitarnych. Minister zarządził zwiększenie kontroli po informacji ode mnie - oświadczył gość Bogdana Zalewskiego. Rzepak techniczny nie może trafić do produkcji oleju, na którym później smażymy frytki - tłumaczył. Jeżeli bardzo mocno zwiększa się ilość takiego ziarna przywożonego do Polski to zapala się lampka: może ktoś chce ominąć pewne procedury albo bardzo szybko się dorobić - sugerował.