Przez osiem lat rządów PO miałem podsłuch na telefonie. Jestem o tym przekonany, choć nie mam żadnych dowodów - powiedział wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Szef klubu PiS pytany był w Sejmie o senacką komisję nadzwyczajna ds. przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Na jej posiedzeniu wczoraj m.in. prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś mówił o tym, że "padł ofiarą nielegalnej inwigilacji".
Przez osiem lat rządów Platformy miałem podsłuch na telefonie. Jestem o tym przekonany, choć nie mam żadnych dowodów, więc opowiadać takie rzeczy można sobie spokojnie i bez odpowiedzialności - stwierdził Terlecki.
Prezes NIK przed komisją odpowiadał na pytanie, czy uważa, że jest ofiarą nielegalnej inwigilacji. Tak panie senatorze, uważam, że tak. Padłem ofiarą inwigilacji i to nielegalnej - stwierdził. Banaś zaznaczył, że po raz pierwszy po 1989 roku inwigilacja spotkała go w 2017 roku, podczas remontu mieszkania. Wtedy - według Banasia - służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły, że w lokalu znajdują się kable, które służą do ewentualnego podsłuchu.
Do drugiego incydentu doszło w 2018 roku. Kiedy to podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefony przez specjalne służby - podkreślił.
Agencja Associated Press podała, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowani byli: senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Według ekspertów, do telefonu Krzysztofa Brejzy włamano się 33 razy w okresie od 26 kwietnia do 23 października 2019 roku. W tym okresie odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu. Brejza startował do Parlamentu Europejskiego, jednak się nie dostał. W wyborach parlamentarnych pełnił funkcję szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.
Opozycja domagała się w tej sprawie sejmowej komisji śledczej. W efekcie komisję specjalną udało się powołać tylko w Senacie.
Senacka komisja nie ma uprawnień śledczych jak komisja śledcza, którą może powołać Sejm. Szef tej komisji zapowiadał, że choć Senat nie ma uprawnień śledczych, to komisja będzie wzywać przedstawicieli organów państwowych zajmujących się służbami specjalnymi. Oprócz przedstawicieli instytucji państwowych, komisja zamierza wzywać ekspertów, prawników i specjalistów od działań służb specjalnych.
Senatorowie PiS nie biorą udziału w pracach komisji. Jak podkreśliła rzeczniczka PiS Aneta Czerwińska komisja "to polityczna hucpa".