Polska uzależnia otwarcie przejść granicznych z Białorusią od uwolnienia Andrzeja Poczobuta, oddziela białoruskie społeczeństwo od reżimu i była gotowa na większą otwartość w relacjach z Mińskiem, zanim w tym kraju pojawili się więźniowie polityczni. „Do tanga trzeba dwojga” – powiedział Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych RP, w wywiadzie dla białoruskiego niezależnego portalu Zierkało.
Zierkało to niezależne medium, które powstało na emigracji na zgliszczach największego niegdyś białoruskiego portalu TUT.by, zniszczonego przez władze na fali represji po 2020 r.
Radosław Sikorski, pytany o możliwość otwarcia przejść granicznych (obecnie działa jedno - w Terespolu), przypomniał, że decyzję o zamknięciu punktu w Bobrownikach podjął poprzedni polski rząd w reakcji na polityczny proces i skazanie Andrzeja Poczobuta. W dalszym ciągu, jak zapewnił, "data otwarcia zależy od długości zniewolenia Andrzeja Poczobuta".
Minister zaznaczył, że polskie władze niezmiennie oddzielają zwykłych Białorusinów od władz w Mińsku, o czym świadczy m.in. to, że obywatele białoruscy w odróżnieniu od rosyjskich mogą wjeżdżać do Polski swoimi prywatnymi autami (ograniczenia są skutkiem sankcji UE).
Szef MSZ przypomniał również, że w czasach, gdy na Białorusi nie było więźniów politycznych, Polska zrealizowała kroki na rzecz uruchomienia małego ruchu granicznego, ale to Mińsk nie był do tego gotowy.
Sikorski był pytany również o trudności z uzyskaniem polskich wiz, z którymi zmagają się Białorusini. Ich główną przyczyną - oprócz drastycznego ograniczenia liczby konsulów przez stronę białoruską - jest działanie na Białorusi "mafii wizowej", która "hakuje" system elektronicznej rejestracji, by następnie sprzedawać miejsca za dodatkową opłatę. Wynosi ona co najmniej 200 euro.
To jest zwykłe przestępstwo. Nie wiemy, czy to działalność białoruskich służb specjalnych, czy jakichś elementów kryminalnych. Ale ja z Warszawy nie zrobię porządku z białoruskimi przestępcami. Mamy nadzieję, że nowy system informatyczny (nad którym pracuje Polska) zmniejszy skalę tego zjawiska - powiedział Sikorski.
Dodał, że Polska w ostatnim czasie wprowadziła wiele zmian w przepisach wizowych dla Białorusinów, m.in. ograniczyła uproszczenia dla informatyków, których nadużywano, i uporządkowała sprawę wiz humanitarnych dla osób uciekających przed represjami.
Zierkało pytało również o wprowadzone na granicy ograniczenia, dotyczące przewożenia wielu towarów. Sikorski odpowiedział krótko: "są sankcje i trwa wojna".
Niestety, Białorusini są obywatelami reżimu, który łamie zasady międzynarodowego współistnienia. Białoruś, przypomnę, nadużywa systemu Interpolu. Przypomnę jeszcze, że część sankcji wprowadzono dlatego, że Białoruś de facto porwała europejski samolot i zmusiła go, wykorzystując podstęp, do lądowania w Mińsku, by aresztować opozycjonistę. To zrobiły białoruskie władze - zaznaczył polski minister.
I jest mi bardzo przykro, że część niewygód wywołanych przez działania białoruskich władz dotyka obywateli Białorusi. To jest część ceny, którą płacą za życie w warunkach dyktatury - dodał.
Przypomniał, że sam w czasie stanu wojennego przez osiem lat nie mógł zobaczyć swojej rodziny i "płacił wysoką cenę za to, że jego krajem rządził dyktator; niestety tak to działa".
Mówiąc o więzionym na Białorusi Andrzeju Poczobucie, Sikorski powiedział, że "negocjacje (z władzami w Mińsku) to zbyt mocne słowo".
Strona białoruska wie, że ze względów solidarności kulturowej sprawa Andrzeja Poczobuta, obywatela Białorusi, ale Polaka w sensie kultury i tożsamości, jest nam szczególnie bliska i uważamy oskarżenia pod jego adresem za zupełnie zmyślone - powiedział Sikorski.
Również o wszystkich pozostałych więźniów politycznych na Białorusi (to prawie 1400 osób - przyp. red.) Polska "walczy wspólnie z całą UE", a Łukaszenka wie, że bez zatrzymania represji "nie będzie powrotu do gry z Zachodem".
Sikorski nie zgodził się z sugestią, że polskie władze (w opinii byłej szefowej Agnieszki Romaszewskiej-Guzy) "niszczą" telewizję Biełsat.
W jakim sensie niszczą? On w dalszym ciągu działa. Za polskie publiczne pieniądze - odpowiedział Sikorski.
Polska potrzebuje instrumentu wpływu za granicą, takich, jakie mają inne kraje - BBC, Głos Ameryki, Deutsche Welle. Uporządkujemy system, w strukturze polskiej telewizji będą działać redakcje w języku ukraińskim, białoruskim, rosyjskim, niemieckim i angielskim - oświadczył minister.
Białoruska redakcja, jak powiedział ma być zbudowana na bazie Biełsatu. Kontynuowana będzie marka Biełsatu i jego misja, tzn. dostarczenie białoruskiej społeczności nieocenzurowanych informacji o Białorusi, Europie i świecie - powiedział Sikorski.