Sejm uchylił immunitet politykowi Suwerennej Polski, posłowi PiS Michałowi Wosiowi. Chodzi o zakup oprogramowania Pegasus przez CBA z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie.

REKLAMA

W piątkowym głosowaniu wzięło udział 439 posłów. Za uchyleniem immunitetu Michałowi Wosiowi było 240 z nich (wymagana większość bezwzględna wynosiła 231 głosów). Przeciwko odebraniu immunitetu posłowi PiS zagłosowało 192 posłów, a 7 wstrzymało się od głosu.

Sala skanduje: "Woś", "Woś"

Woś wnioskował przed głosowaniem, aby marszałek Sejmu Szymon Hołownia udzielił mu głosu. Marszałek podkreślił, że zgodnie z regulaminem Woś wypowiedział się w Sejmie w czwartek, gdy zostało przedstawione sprawozdanie komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych.

Część posłów z prawej strony sali skandowała: "Michał Woś, Michał Woś".

Wniosek w sprawie uchylenia immunitetu Wosiowi trafił do Sejmu pod koniec maja. Wiąże się on ze śledztwem Prokuratury Krajowej ws. wydatkowania środków na zakup oprogramowania typu Pegasus ze środków Funduszu Sprawiedliwości, a także wydatkowania środków publicznych na zakup licencji na korzystanie z systemu Pegasus.

Zakup Pegasusa

Prokurator Marcin Wielgomas z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, przedstawiając e środę na posiedzeniu komisji wniosek o uchylenie immunitetu Wosia, powiedział, że "w Prokuratorze Krajowej prowadzone jest postępowanie dot. nieprawidłowości związanych z wydatkowaniem funduszy z Funduszu Sprawiedliwości od 1 stycznia 2016 do grudnia 2023 r.".

"Jednym z wątków postępowania była kwestia związana z wydatkowaniem funduszy na zakup oprogramowania Pegasus przez CBA. W ramach tego postępowania uzyskano wyniki kontroli NIK w Funduszu Sprawiedliwości, który oceniał wydatkowanie tych środków" - relacjonował prokurator.

Tłumaczył, że w ocenie prokuratury doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązku, gdyż art. 4 ust 1 ustawy o CBA wskazuje, że ta służba specjalna jest finansowana z budżetu państwa. Dodał, że z ustaleń NIK wynika też, iż "minister sprawiedliwości i CBA to podmioty, które reprezentowały Skarb Państwa i takiej umowy nie mogły ze sobą zawrzeć". Jak zaznaczył, zgodnie z art. 11 ustawy o finansach publicznych, CBA nie mogło przyjąć 25 mln zł.

Jak broni się Woś?

Michał Woś podnosił, że prokuratura we wniosku zarzuca mu też, że CBA osiągnęło korzyść majątkową poprzez dofinansowanie ze środków publicznych i że w ten sposób działał na szkodę interesu publicznego.

Posłowie PiS Elżbieta Witek, Kazimierz Smoliński i Barbara Bartuś oraz europoseł Patryk Jaki prosili, aby prokurator dał dowód na to, że Woś przywłaszczył sobie jakąkolwiek korzyść osobistą, materialną oraz przykład szkody publicznej, którą popełnił. Podkreślali, że we wniosku prokuratury nie ma uzasadnienia.

Wielgomas odpowiedział, że "zarzut, który sformułował prokurator (...), nie dotyczy w żadnym wypadku przyjęcia korzyści majątkowych".

Nie jest tak, że możemy wskazać tę korzyść, o której wskazanie prosiła pani marszałek, czyli tych pieniędzy, których rzekomo miałby przyjąć poseł Woś, bo ten wniosek takich argumentów nie zawiera - odpowiedział.

Warchoł: Przesunięcie środków, a nie przestępstwo

Obrońca Wosia Marcin Warchoł (PiS) zwracał uwagę, że zarówno CBA, jak i Fundusz Sprawiedliwości należą do tego samego sektora - finansów publicznych. Mamy więc do czynienia z przesunięciem środków z jednej do innej jednostki sektora finansów" - powiedział.

I dodał: "Jak może być działaniem na szkodę interesu publicznego przesunięcie środków z jednej jednostki sektora do innej. Środki te pozostają nadal w dyspozycji dysponenta, czyli budżetu".

Przewodniczący Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych Jarosław Urbaniak (KO), odnosząc się do wypowiedzi Warchoła, mówił, że pieniądze publiczne, ich wydatkowanie, przesuwanie jest mocno ograniczone przez przepisy. Tłumaczył, że kto inny jest dysponentem Funduszu Sprawiedliwości, bo jest nim minister sprawiedliwości, a kto inny dysponentem funduszy CBA, bo jest nim szef CBA. Na takie przesunięcie jest potrzebna zgoda komisji finansów publicznych. Woś wnioskował o nią na posiedzeniu 15 września 2017 r. W swoim wystąpieniu nie poinformował posłów z komisji finansów publicznych o tym, czego dotyczy to przesunięcie.

Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych zagłosowała w czwartek (27 czerwca) za wyrażeniem zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności posła PiS Michała Wosia, o co wnioskował Prokurator Krajowy.

Wiceminister Michał Woś

Michał Woś w latach 2017-2018 był wiceszefem MS w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Został upoważniony przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę do wykonywania czynności dysponenta Funduszu Sprawiedliwości.

We wrześniu 2017 r. Woś skierował do resortu finansów wniosek o zmianę planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości - chodziło o kwotę 25 mln zł, które trafiły do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i zostały wykorzystane na zakup systemu Pegasus.

Posłanki Lubnauer i Kucharska-Dziedzic nie straciły immunitetów

Sejm nie zgodził się w piątek na uchylenie immunitetu Katarzynie Lubnauer (KO). Wnioskował o to były wiceminister sprawiedliwości z czasów PiS Łukasz Piebiak, a sprawa dotyczyła oskarżenia prywatnego odnoszącego się do medialnej wypowiedzi posłanki z 2021 roku.

Za wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie jej do odpowiedzialności karnej w tej sprawie głosowało 178 posłów, przeciw było 250, a 11 wstrzymało się od głosu.

Chodziło o wypowiedź Lubnauer dla TVN24 z 2 lutego 2021 r. po zgłoszeniu kandydatury Piebiaka do Krajowej Rady Sądownictwa. "To jest typowy przedstawiciel tego standardu sędziów, który PiS chciałby widzieć w KRS. Przypomnę, że jest to bohater afery hejterskiej. Ten, który był jednym ze współautorów hasła na 'w', nie chcę używać brzydkiego słowa, w stosunku do I prezes SN Małgorzaty Gersdorf" - mówiła wtedy Lubnauer pytana o kandydaturę Piebiaka.

"No więc straszna kreatura, obrzydliwy człowiek. Wejście jego do KRS co prawda dobrze się wpisuje w tych członków, którzy dotychczas byli, którzy uczynili sobie na przykład z dodatkowych komisji dodatkowe źródło utrzymania, ale jest to obraźliwe dla całego środowiska sędziowskiego" - kontynuowała Lubnauer.

Piebiak wkrótce potem powiedział, że czeka na dowody i przygotowuje prywatny akt oskarżenia.

Sejm nie zgodził się także na uchylenie immunitetu posłance Lewicy Anicie Kucharskiej-Dziedzic. Wniosek o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie jej do odpowiedzialności karnej za wykroczenie złożył w październiku 2022 r. Komendant Główny Policji. Za wyrażeniem zgody na pociągnięcie Kucharskiej-Dziedzic do odpowiedzialności karnej w tej sprawie głosowało 172 posłów, przeciw było 257, a 5 wstrzymało się od głosu.

Sprawa dotyczy wydarzeń z grudnia 2021 roku, kiedy razem z b. posłem lewicy Maciejem Kopcem przeprowadzała kontrole poselskie w ministerstwie sportu, do którego trafił wówczas Łukasz Mejza na stanowisko wiceministra. Posłanka Lewicy zaangażowała się w wyjaśnienie tzw. afery Mejzy, jednak nie mogąc uzyskać informacji ws. jego dawnej działalności udała się wraz z b. posłem Lewicy na ul. Nowogrodzką przed siedzibę PiS i na bramie umieścili kartki z napisem: "Panie Kaczyński, nie wstyd panu za Mejzę?", "13 dni bez reakcji na aferę Mejzy". Na kolejnej z kartek wymieniono artykuły, o których przekroczenie podejrzewany był Mejza, m.in. art. 297 Kk dot. wyłudzania dotacji czy subwencji. Policja skierowała wniosek o ukaranie posłów za ten czyn.

Kucharska-Dziedzic wyjaśniła w czwartek w Sejmie, że czyn, który popełniła podlega pod wykroczenie z art. 63a Kodeksu wykroczeń, który mówi, że "kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny".