Sejm odwołał w środę członków państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na polskie państwo. "Ta komisja miała za zadanie udowodnić propagandową tezę z kampanii PiS. To atrapa" - mówili politycy opozycji. "Chodzi o to, żeby żaden następny rząd nie chciał bratać się z Ruskimi" - mówił poseł PiS Piotr Kaleta.

REKLAMA

Za odwołaniem członków komisji ds. badania wpływów rosyjskich opowiedzieli się posłowie KO, Polski 2050 - TD, PSL - TD oraz Lewicy i część posłów Konfederacji. Przeciw byli posłowie klubu PiS, koła Kukiz'15 i część Konfederacji, pozostali posłowie tego klubu wstrzymali się od głosu.

Odwołano: Sławomira Cenckiewicza, Andrzeja Zybertowicza, Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, Łukasza Cięgoturę, Marka Szymaniaka, Arkadiusza Puławskiego, Andrzeja Kowalskiego i Michała Wojnowskiego.

Komisja została powołana 31 sierpnia, na ostatnim posiedzeniu Sejm IX kadencji. Wszyscy zostali zgłoszeni przez PiS, opozycja nie przedstawiła swoich kandydatów i nie wzięła udziału w głosowaniu.

Głosowanie w Sejmie poprzedziła debata

Przed głosowaniem ws. odwołania członków komisji, w Sejmie odbyła się debata, w której reprezentanci poszczególnych klubów przedstawiali opinie nt. funkcjonowania komisji i jej członków. Poseł PiS Piotr Kaleta mówił, że komisja miała za zadanie rozliczyć "kluczową sprawę" - "tak, żeby każdy kolejny rząd, każda kolejna opcja polityczna, która będzie rządzić, nie miała takiej chęci, żeby z Ruskimi się bratać". Ocenił, że powołanie i praca tej komisji jest "polską racją stanu".

Tomasz Szymański z KO mówił, że należy sprawdzić "rosyjskie powiązania" poszczególnych polityków PiS, m.in. w związku z importem rosyjskich surowców energetycznych. Ocenił, że przygotowany przez polityków PiS projekt ustawy powołującej komisji był zredagowany tak, by być wycelowanym w konkretne osoby, w tym zwłaszcza Donalda Tuska. Ta komisja nic nie wyjaśnił, to jest atrapa, którą wykorzystywaliście, żeby załatwiać swoje polityczne interesy - powiedział.

Komisję krytykował również Paweł Zalewski z Polski 2050 i Krzysztof Paszyk z PSL. Ta komisja, którą stworzyliście, miała udowodnić propagandową tezę z kampanii wyborczej, temu miało to służyć, żadnemu zbadaniu czegokolwiek - mówił Zalewski, dodając, że tego typu działania dzielą Polaków. Takie komisje, owszem, powstawały, ale w bolszewickiej Rosji, bo tylko tam było miejsce na komisje, które łączyły kompetencje prokuratury, policji i jednocześnie sądu - wtórował mu Paszyk. Również Wiesław Szczepański z Lewicy opowiedział się przeciw działaniu komisji.

Z kolei Przemysław Wipler ocenił, że ustawa o komisja jest wadliwa - "przewiduje powstanie quasi-sądowego organu administracji uzbrojonego w kompetencje śledcze równe sądom, prokuraturze i służbom specjalnym; jednocześnie pozbawia podmioty będące obiektem działania komisji podstawowych uprawnień procesowych" - mówił, powołując się na opinie prawne. Tego rodzaju instytucje powinny być likwidowane - ocenił.

Szef koła Kukiz'15 Paweł Kukiz powiedział, że "z całą pewnością z odwołania członków komisji będzie zadowolony kandydat, a właściwie członek komisji popierany przez Kukiz'15, ponieważ spotkał się z tak potwornym hejtem i groźbami skierowanymi w stronę jego rodziny". Natomiast ja obawiam się, że dzisiaj w Sejmie zwycięży Rosja - oświadczył.

Na koniec dyskusji głos w Sejmie zabrali dwaj ministrowie nowego rządu Mateusza Morawieckiego - Paweł Szefernaker, szef MSWiA i Jacek Ozdoba, minister w KPRM. Z cząstkowego raportu (komisji - przyp. red.) dziś ogłoszonego wynika, że było ponad 100 spotkań FSB i SKW w ciągu 4 lat. Ponad 100 spotkań - oni się spotykali bardzo często. Tak działało państwo za rządów - mówił, wskazując na ustalenia przedstawione przez Komisję.

Ozdoba zwrócił się natomiast do Donalda Tuska: Parę lat temu stanął pan tutaj i powiedział, że chcemy dialogu z Rosją taką, jaka ona jest. Następnie wydarzył się okropne rzeczy; trzeba nie mieć wstydu, by udawać, że nie realizowaliście polityki resetu z Rosją; pan boi się jak ognia zdjęcia z Władimirem Putinem (...) Historia zapamięta pana jako człowieka, który chciał podpisać umowę gazową do 2037 - mówił.

Pod koniec obrad pod sejmową mównicą doszło do sprzeczki między posłem Dariuszem Mateckim z Suwerennej Polski (klub PiS) a Jakubem Rudnickim z KO. Obaj posłowie wyszli z ław; Matecki na tablecie pokazywał Izbie historyczne zdjęcia Donalda Tuska z Władimirem Putinem.

Wcześniej komisja przedstawiła raport cząstkowy z trzech miesięcy prac

Dziś przed odwołaniem członków, komisja ds. badania rosyjskich wpływów przedstawiła raport cząstkowy z trzech miesięcy prac. Zalecono w nim, aby nie powierzać stanowisk publicznych odpowiadających za bezpieczeństwo państwa Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi.

Ich zły nadzór doprowadził do nieprawidłowych działań SKW - stwierdził członek komisji Andrzej Zybertowicz.

Dodał, że pilnie jest potrzebny przegląd polskiej polityki energetycznej, wpływów Federacji Rosyjskiej na trzeci sektor, na media i politykę zagraniczną; do sprawdzenia jest rola podmiotów gospodarczych z udziałem kapitału rosyjskiego na polskim rynku.

Komentarze polityków PiS. "Radość na Kremlu, strzelają korki od szampana"

Środowe odwołanie członków komisji skomentował m.in. rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Największa radość panuje na Kremlu i tam strzelają korki od szampana - jestem zdumiony taką decyzją. Uważam, że taka komisja, która funkcjonuje na wzór tych, które funkcjonują w wielu krajach zachodniej Europy, powinna również w Polsce powstać, po tych wielu, wielu latach ewidentnych wpływów agentury rosyjskiej na to, co dzieje się w przestrzeni publicznej w Polsce - powiedział dziennikarzom.

Wskazał, że zakres działalności komisji "był jasny - miała wyjaśnić wpływy ewentualne rosyjskie w latach 2007-2022". Jeżeli chodzi o te wątpliwości, które się pojawiały i dotyczyły m.in. środków zaradczych, jakie pierwotnie były w tej ustawie umiejscowione przecież prezydent Andrzej Duda złożył w tej sprawie nowelizację, która była odpowiedzią niejako na postulaty opozycji, a mimo to politycy PO nie zagłosowali za powołaniem komisji - stwierdził.

To świadczy o tym, że bali się tej komisji, widocznie ewidentnie wiedzą, że mają coś na sumieniu, zwłaszcza Donald Tusk, to przerażenie, które widziałem w jego oczach, było straszne i rzeczywiście widać, że bardzo Donaldowi Tuskowi zależało, aby tę komisję wyrugować z życia publicznego, aby takiego ciała, które zbada wpływy rosyjskie na najważniejsze decyzje w państwie polskim, po prostu nie było - podkreślił rzecznik PiS.

O komentarz został w TVP Info poproszony szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek.

Nie wiem, czego obawiają się politycy tamtej strony, sprawa powinna być do spodu wyjaśniona - powiedział.

Jak dodał, "zobaczymy też po intencjach, czy powołani zostaną nowi członkowie i będą chcieli sprawdzać czasy Prawa i Sprawiedliwości, tu jestem spokojny" - zaznaczył. Wyjaśnił, że był parlamentarzystą w latach 2001-2015 i - jak mówił - jako poseł PiS słyszał wówczas, że "Jarosław Kaczyński i PiS to rusofobi, że nienawidzą Rosji i w ogóle to rozpętają wojnę z Rosją".

Budka: Ta komisja straciła rację bytu

Szef klubu KO Borys Budka powiedział wieczorem dziennikarzom w Sejmie, że jest "wielkim zwolennikiem zbadania tego, w jaki sposób były wydawane pieniądze podatników, bo ten cyrk, który PiS zafundował przecież był z pieniędzy obywateli".

To nie jest tak, że ta pseudokomisja była za darmo, tylko tam były sowite wynagrodzenia, to po pierwsze. Po drugie mam nadzieję, że wspólnie zdecydujemy o likwidacji tej komisji - powiedział Budka.

Wskazał, że "to jest kwestia przede wszystkim zmian ustawowych, a wiemy doskonale, że pan prezydent Andrzej Duda w tej sprawie jest człowiekiem, który zmieniał zdanie średnio co kilka dni, więc być może jak już będzie nowy rząd, ta większość do przegłosowania tych wszystkich formalności, jest bardzo solidna, co było widać w dzisiejszych głosowaniach, ja będę rekomendował likwidację tej fikcyjnej komisji".

Natomiast - kiedy, w jakiej formule? Ona praktycznie nie istnieje, bo przypomnijmy, że dzisiaj ta komisja straciła rację bytu, bo odwołaliśmy wszystkich jej członków - na szczęście od 12 grudnia będzie w Polsce nowy większościowy rząd i polskie służby będą mogły wyjaśnić w sposób rzetelny, mając odpowiednie mechanizmy, przede wszystkim to, co przez ostatnich osiem lat działo się w sektorze energetycznym; to w jaki sposób rząd najpierw Beaty Szydło, a potem Mateusza Morawieckiego, uzależnił polską energetykę od węgla ze wschodu. Trzeba będzie wyjaśnić te wszystkie kwestie chociażby działalności Antoniego Macierewicza w polskim wojsku i wyrzucania najbardziej wartościowych oficerów z certyfikatami NATO. Trzeba będzie wyjaśnić rolę Mateusza Morawieckiego, jako prezesa komercyjnego banku, który to bank doradzał rosyjskiemu oligarsze i próbował wówczas ten pan przejąć strategiczną Grupę Azoty - mówił Budka.

Ocenił, że "to wszystko wymaga rzetelnej działalności służb w oparciu o polską konstytucję".