Rosja przekazała ambasadorowi USA w Moskwie protest wobec bombardowań osiedli mieszkaniowych w Bagdadzie. Bombardowania te – zdaniem Władimira Putina - zagrażają życiu dyplomatów, ciągle pracujących w ambasadzie rosyjskiej.
W oficjalnym proteście Moskwa w ostrych słowach oznajmiła, że wczorajsze naloty dotknęły dzielnicę, w której znajduje się ambasada Rosji. Strona rosyjska żąda, by władze amerykańskie podjęły natychmiastowe i skuteczne kroki zapobiegające takim niebezpiecznym i niedopuszczalnym wypadkom w przyszłości - oświadczyło MSZ w Moskwie.
Rosjanie nie wycofali swoich dyplomatów z Iraku i - mimo wezwań Stanów Zjednoczonych - nie wydalili irackiego ambasadora z Moskwy. Ambasador wypełnia i będzie wypełniać nadal swoje funkcje. Nie mamy żadnych podstaw, by podejmować wobec niego jakiekolwiek działania - oświadczył w drugiej połowie marca minister Iwanow.
Moskwa potępia wojnę w Iraku. Tuż po ataku Stanów Zjednocznych w ostrych słowach skrytykował go Władymir Putin. Działania zbrojne prowadzone są wbrew światowej opinii publicznej, wbrew zasadom i normom prawa międzynarodowego oraz karcie ONZ - mówił wtedy rosyjski prezydent.
Wiele wskazuje jednak na to, że Kreml - mimo niechęci do wojny - nie zrobi nic, by psuć dobre stosunki z USA.
FOTO: Archiwum RMF
07:50