Konflikt w Iraku to prawdziwa gratka dla mediów. Relacje „na żywo” mogą być nadawane praktycznie z każdego miejsca, gdzie tylko coś się dzieje. Ale wojna to także pole do popisu dla speców od propagandy i to zarówno z Iraku, jak i z USA.
Relacje z wojny w Iraku są z pewnością całkiem inne niż cokolwiek, co można było oglądać w przeszłości. Wynika to z dwóch faktów: z decyzji Pentagonu, że ok. 500 dziennikarzy zostanie przydzielonych do jednostek bojowych i będą relacjonować wojnę widzianą na własne oczy oraz z postępu technologii, który pozwala im przekazywać relacje na żywo, nawet wprost z pojazdów jadących na Bagdad.
Jednak tradycyjnie krytyczni dziennikarze zamiast zastanawiać się czy rząd coś przed nimi ukrywa, zachwycają się tym, jak wiele mogą pokazać. Przyczynia się to do nieco euforycznego obrazu tej wojny. Obserwując wczorajsze przekazy, można było odnieść wrażenie, że wojna praktycznie się kończy.
Administracja amerykańska starannie zaplanowała rozłożoną w czasie kampanię informacyjną. Konferencje prasowe w Pentagonie, Białym Domu, centrum dowodzenia w Katarze, a także w Londynie, mają zapewnić mediom najświeższe informacje przez cały dzień.
Na razie jednak chyba w ogóle to nie jest potrzebne – w Katarze np. nie odbyła się jeszcze ani jedna konferencja. Pentagon wyraźnie podbił serca amerykańskich mediów już na samym początku wojny.
Całkiem inną technikę przekonywania stosują władze w Bagdadzie. Można by ją nazwać „propagandą w starym stylu”: władze oskarżają atakujące wojska koalicji o barbarzyństwo i bandytyzm. To banda najemników, terroryści zabijający cywilów - mówił wysłannikom RMF do Bagdadu iracki minister Informacji. Na potwierdzenie tych słów pokazano dziennikarzom zdjęcia ze szpitala, na których widniało kilka lekko rannych osób.
Mało to jednak przekonujące, skoro dziennikarze sami nie mogą poruszać się po mieście, a jeśli wyniosą sprzęt z Ministerstwa Informacji, konfiskuje im się go.
Bagdad jednak nie tylko oskarża, ale także ostrzega: szef irackiego MSW, z karabinem i w mundurze, krzyczał, że Irak stanie się dla Amerykanów i Brytyjczyków piecem krematoryjnym. Zapewniał, że żadne miasto nie podda się bez walki.
Foto: RMF z SKY NEWS
09:20