Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowała dziś kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO. Sęk w tym, że zgody na zmianę nie podpisze Andrzej Duda. Prezydent dodał, że zmiany nie konsultowano z nim, co - jego zdaniem - jest złamaniem dotychczasowej procedury.
Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowała dziś kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO. Za pozytywną opinią głosowało 12 posłów, a przeciw było 10. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Jacek Najder ma objąć to stanowisko po raz drugi, był już bowiem stałym przedstawicielem RP przy NATO w latach 2011-2016. Obecnie ma zastąpić na tym stanowisku Tomasza Szatkowskiego.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński powiedział PAP, że trudno o lepiej przygotowaną osobę na stanowisko ambasadora Polski przy NATO niż Jacek Najder, którego doświadczenie i wiedza sprawiają, że proces przygotowań do zbliżającego się szczytu NATO może być tylko usprawniony.
Już wcześniej w tej sprawie wypowiadał się prezydencki minister Wojciech Kolarski, który podkreślił, że "wymiana dzisiaj ambasadora nie służy naszym interesom". Wymiana w takim momencie jest po prostu dla nas niekorzystna, niebezpieczna, jest też sygnałem, którego nasi sojusznicy mogą nie zrozumieć - powiedział.
W kontekście zbliżającego się lipcowego szczytu NATO zaznaczył, że to prezydent reprezentuje Polskę na takich szczytach. Jak dodał, Andrzej Duda, żeby być tam skutecznym, potrzebuje bliskiej współpracy z ambasadorem przy NATO. Z tego wynika konieczność posiadania ambasadora, który jest powoływany za zgodą prezydenta - podkreślił minister.
Podobnego zdania jest sam Andrzej Duda, który po południu zapowiedział, że nie podpisze zgody na zmianę ambasadora RP przy NATO. Zaznaczył, że jest to dla niego sytuacja bezprecedensowa.
Mam sygnały, że jest próba usunięcia naszego przedstawiciela, ambasadora przy NATO, pana Tomasz Szatkowskiego z placówki i zastąpienia go dzisiaj inną osobą, co dzieje się na ostatniej prostej przed jubileuszowym szczytem NATO w Waszyngtonie - powiedział prezydent. Ocenił, że uważa taką sytuację za zdumiewającą, tym bardziej, iż nie było odniesienia się do działalności obecnego ambasadora, ani żadnych zarzutów i zastrzeżeń wobec jego dotychczasowych działań.
Ocenił, że "próba usunięcia (Tomasza) Szatkowskiego zaburza przygotowania do szczytu NATO"; powiedział, że wobec tej sytuacji należałoby się zastanowić, czy sprawą nie powinna się zająć komisja ds. badania wpływów rosyjskich.
Zapowiedział, że nie zgodzi się na zmianę Tomasza Szatkowskiego przed szczytem NATO. Odnosząc się do pozytywnego zaopiniowania kandydatury Jacka Najdera, prezydent powiedział, że stało się to ze złamaniem wszystkich dotychczasowych zasad, które zakładały, że najpierw prezydent musi zaopiniować taką kandydaturę. Tym razem ta procedura została kompletnie złamana przez stronę rządową - oświadczył.
Podkreślił, że konsultacja pisemna z nim się nie odbyła. Tak zgłoszonego kandydata z całą pewnością nie zaakceptuję jako prezydent RP, nie podpiszę zgody na tak ustanowionego ambasadora - zapowiedział Andrzej Duda.
Szef państwa polskiego zaznaczył, że NATO jest domeną prezydenta jako zwierzchnika Sił Zbrojnych; dodał, że tak jest w Polsce od zawsze, jeżeli chodzi o realizację prezydenckich zadań wynikających z konstytucji.
Polskę przed NATO reprezentuje przede wszystkim prezydent RP. Ja oczekuję, że to ja będę przedstawiał premierowi kandydata na polskiego ambasadora w NATO, jako że również chcę mieć osobę, z którą będzie mi się dobrze współpracowało w tej międzynarodowej instytucji tak ważnej dla bezpieczeństwa Polski - powiedział.
O polityce zagranicznej decyduje premier, Rada Ministrów i minister spraw zagranicznych, a nie prezydent - mówił w czwartek wiceszef MSZ Andrzej Szejna, komentując zapowiedzi Andrzej Dudy.
Wiceszef MSZ Andrzej Szejna, mówiąc to w rozmowie z dziennikarzami, powołał się na artykuł 146. Konstytucji.
Prezydent jest tylko notariuszem i powinien sprawdzić, czy te nominacje były podjęte zgodnie z prawem, a nie decydować personalnie - dodał.
Szejna wyraził rozczarowanie słowami głowy państwa.
Mogę mieć tylko nadzieję, że na decyzję pana prezydenta wpływają nadchodzące wybory i w ten sposób wspiera swoje ugrupowanie polityczne. Może po 9 czerwca nastąpi oświecenie - stwierdził.
Polityk zapewnił jednocześnie, że polska dyplomacja traktuje prezydenta Dudę z najwyższym szacunkiem, a wszystkie kandydatury są z nim konsultowane.
On ma pełną wiedzę o planach i działaniach polskiego rządu, być może tym razem nie zapoznał się z jakimiś dokumentami - powiedział.
Odnosząc się do zarzutów prezydenta, że próba zmiany ambasadora zaburza przygotowania do szczytu NATO, stwierdził, że zmiana powinna być wykonana "właśnie przed szczytem w lipcu". Uzasadniając, wyjaśniał, że "musimy mieć stałego przedstawiciela, do którego mamy pełne zaufanie i nie jest przedstawicielem aparatu partyjnego".
Dodał, że ma nadzieję, iż "premier ze swoimi współpracownikami dokona refleksji nad tym i zachowa się w sposób uczciwy". Ponieważ to, co w tej chwili się odbywa, jest zwyczajnie nieuczciwe, jest złamaniem kultury politycznej, jest złamaniem reguł, które obowiązywały w Polsce przed ostatnie dziesięciolecia. Ja się na to nie zgadzam - oświadczył prezydent.
Jak mówił, "rozumie, że premier uważa, iż wszystko mu wolno, bo może sobie w Polsce łamać prawo, mogą sobie wybierać Prokuratora Krajowego ze złamaniem wszelkich zasad prawnych, a Komisja Europejska z panią przewodniczącą na czele udają, że tego nie widzą".
Porządek prawny w Polsce w tej chwili jest łamany brutalnie i jest łamana w Polsce konstytucja (...) Prokurator Krajowy został powołany bez podstawy prawnej i jest w istocie nielegalny - powiedział Andrzej Duda. A w tej chwili rząd prowadzi nielegalne działania, jeżeli chodzi o powołanie ambasadora przy NATO, ja się nie zgadzam na takie praktyki jako prezydent RP - stwierdził.