KE odrzuciła wniosek polskich władz o zaprzestanie naliczania 1 mln euro kary dziennie za niewykonanie środka tymczasowego TSUE w związku z procedurami dyscyplinarnymi w sądownictwie. W najbliższym czasie polskie władze mogą spodziewać się potrącenia przez Komisję Europejską ogromnej sumy, nawet około 150 mln euro, tytułem zaległych kar - usłyszała w KE dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.
Suma ta uzbierała się przez 5 miesięcy, na które Komisja Europejska zawiesiła wysyłanie wezwań do zapłaty. Zrobiła to po tym, jak Warszawa poprosiła w liście wysłanym 3 listopada 2022 r. o zaprzestanie naliczania kar.
Do czasu wydania przez KE oceny listu i argumentów, wezwania do zapłaty kar zostały wstrzymane. Jest to zwykła procedura, gdy otrzymujemy takie prośby, abyśmy mogli przeanalizować argumenty. Wezwania do zapłaty są następnie ponownie wysyłane, jeśli Komisja uzna, że naruszenie nadal występuje - przekazał dziennikarce RMF rzecznik KE Christian Wiegand.
Rzecznik poinformował także, że KE odrzuciła wniosek polskich władz w sprawie kar. KE dokładnie przeanalizowała argumenty zawarte w liście z 3 listopada i w wyniku tej analizy KE uważa, że Polska nadal nie wykonała w pełni orzeczenia TSUE - powiedział.
Oznacza to, że wezwania do zapłaty są znowu wysyłane. Polskie władze zostały o tym poinformowane w zeszłym tygodniu w liście wysłanym przez komisarza ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa.
Polskie władze argumentowały między innymi, że w połowie lipca weszła w życie nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, na mocy której zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną, a w jej miejsce powołano Izbę Odpowiedzialności Zawodowej.
Natomiast jeszcze w lipcu ubiegłego roku szefowa KE Ursula von der Leyer powiedziała w wywiadzie, że "nowa ustawa nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej" .
Ponieważ ostatnie dokonane przez KE potrącenie kary z polskich funduszy obejmowało okres od 30 sierpnia do 28 października 2022 r., to teraz obejmie okres od 29 października. Z rozmów dziennikarki RMF FM wynika, że będzie to "ogromna suma". Może to być około 150 mln euro, jeżeli KE policzy ten okres do końca marca.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się dziennikarka RMF FM Komisja Europejska zwlekała z negatywną odpowiedzią na list z 3 listopada, bo miała nadzieję, że w międzyczasie wejdzie w życie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym (ta, która ma otworzyć drogę do pieniędzy z KPO). Ponieważ jednak utknęła ona w Trybunale Konstytucyjnym - Bruksela postanowiła już dłużej nie czekać. Polska złożyła także skargę do TSUE w związku z naliczaniem przez KE kar, ale wyrok zapadnie prawdopodobnie dopiero za kilkanaście miesięcy.
Przypomnijmy, że TSUE w lipcu 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kwestiach między innymi uchylania immunitetów sędziowskich. Za niewykonanie tego postanowienia nałożył na Polskę karę 1 mln euro dziennie. Kara naliczana jest od 3 listopada 2021 roku. Polska nie płaci kar, więc Bruksela potrąca je regularnie z należnych nam funduszy. Nie tracą na tym bezpośredni beneficjanci, bo ich faktury są już zapłacone, ale budżet państwa, który zwraca się do KE o refundację.