Państwowa Komisja Wyborcza podejmie za tydzień decyzję ws. sprawozdania finansowego PiS. Przeciągające się badanie nieprawidłowości w finansowaniu kampanii komitetu wyborczego PiS prawdopodobnie skończy się jego odrzuceniem, dla Prawa i Sprawiedliwości nie będzie to jednak problem tak wielki, jak się powszechnie sądzi – może chodzić o niecałe 5 proc. wpływów partii Jarosława Kaczyńskiego.

REKLAMA

Kodeks wyborczy zobowiązuje do pomniejszenia należnych komitetowi wyborczemu środków tylko w wypadku, kiedy jego sprawozdanie finansowe wykazuje nieprawidłowości większe niż 1 proc. środków wydanych na kampanię. W wypadku komitetu PiS ta suma wynosi 38 mln 781 tys. 152 złote. Do potrącenia należności dla PiS dojdzie więc tylko w wypadku, jeżeli PKW wskaże nieujęte w sprawozdaniu nielegalne korzyści na sumę przekraczającą 387 tys. 811 złotych. Oczekiwania wobec PKW związane z pozbawieniem PiS finansowych podstaw utrzymania opierają się na zapisanym w Kodeksie wyborczym limicie, mówiącym, że karne pomniejszenie dotacji i subwencji nie może przekroczyć 75 proc. jej wysokości. W rzeczywistości sytuacja PiS jest jednak znacznie lepsza, a jego ewentualne straty nie mają szansy nawet zbliżenia się do tego limitu.

Ile się należy i za co?

Komitety wyborcze trzymują zwrot kosztów prowadzenia kampanii w postaci jednorazowej dotacji podmiotowej. Jej wysokość wylicza się na podstawie wzoru uwzględniającego wydatki wszystkich komitetów i liczbę zdobytych mandatów poselskich i senatorskich.

Wyliczona na podstawie tego wzoru dotacja dla komitetu PiS, który zdobył 194 mandaty poselskie i 34 senatorskie wynosi dokładnie 37 milionów 721 tysięcy 622 złote i 19 groszy.

Po wprowadzeniu swoich kandydatów do Sejmu każda partia otrzymuje też coroczną subwencję, która w wypadku PiS przez kolejne cztery lata będzie wynosić 25 milionów 933 tysiące 375 złotych.

Jakie kary i za co?

W wypadku wykazania, że komitet wyborczy korzystał podczas kampanii z nieujętych w sprawozdaniu finansowym środków zarówno jednorazowa dotacja, jak coroczna subwencja są z mocy prawa pomniejszone o trzy razy tyle, ile wynosiła suma, na którą naruszone zostały przepisy. Dodatkowo komitet wyborczy traci na rzecz Skarbu Państwa zdobyte w niezgodne z prawem korzyści lub ich równowartość, która potrącana jest z przekazanej mu dotacji.

Konkretnie? Straty symboliczne

Jeśli PKW wykazałaby naruszenie przepisów na sumę 400 tys. złotych, PiS w dotacji straciłby jednorazowo trzykrotność tej sumy w związku z art. 148 par. 1 Kodeksu i musiałby zwrócić ją po raz czwarty, ze względu na treść art. 149 par 1.

PiS straciłoby więc jednorazowo 4x400 tysięcy, a więc 1,6 z 37,7 mln złotych. Z subwencji traciłby zaś 3x400 tysięcy, a więc co roku 1,2 z 25,9 mln złotych. W wypadku dotacji to 4,24 proc., a subwencji 4,63 proc. należności.

Im więcej tym drożej

Konsekwencje naruszenia przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczej oczywiście uzależnione są od skali nadużyć. Dla porównania więc warto pokazać, że powyżej 10 proc. zwrotu jej kosztów komitet PiS straciłby dopiero, gdyby zarzucono mu nielegalne korzystanie z miliona złotych. Od dotacji w wysokości 37,7 mln potrącono by wówczas 4 miliony, a z subwencji wynoszącej 25,9 miliona – 3 miliony co roku.

Sięgnięcie kodeksowego limitu 75 proc. wysokości dotacji i subwencji musiałoby się wiązać z udowodnieniem skorzystania z nielegalnych „dopłat” w wysokości prawie 6,5 miliona złotych.

Zawiedzione nadzieje przeciwników

O dojściu do pułapu 75 proc. przez badającą nieprawidłowości Państwową Komisję Wyborczą trudno dziś mówić. Członkowie PKW mają wg nieoficjalnych informacji wiarygodne zastrzeżenia do sum między 400 a 800 tysięcy złotych. Komisja musi się liczyć z tym, że po odrzuceniu jego sprawozdania, PiS odwoła się od tej decyzji, a wtedy trzeba będzie udokumentować zastrzeżenia przed sądem. Do tego nie mogą służyć jedynie publicystyczne stwierdzenia. Oczekujący na „puszczenie z torbami” Prawa i Sprawiedliwości mogą się więc za tydzień poważnie zawieść.