Paweł S., twórca marki Red is Bad, usłyszał zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Na konta jego firmy w ramach rządowych zamówień miało w ciągu trzech lat trafić pół miliarda złotych, a zamówienia z RARS biznesmen miał otrzymywać bez przetargów.
Paweł S. został zatrzymany w piątek 24 października w Dominikanie przez miejscową policję. Decyzją dominikańskich władz, deportowano go do Polski. Samolot z nim na pokładzie wylądował w środę wieczorem na lotnisku w Warszawie.
Do Polski Pawła S. przywieźli funkcjonariusze Interpolu. Mężczyznę na pokładzie samolotu przejęli policjanci i agenci CBA, a potem wyprowadzili na płytę warszawskiego lotniska. Następnie biznesmen został przetransportowany do izby zatrzymań w Katowicach, do której trafił po północy. Stamtąd został dziś doprowadzony do prokuratury.
W czwartek po południu naczelnik śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej prok. Tomasz Tadla poinformował, że Paweł S. usłyszał zarzuty. Prokurator zaznaczył, że czynności z udziałem podejrzanego, które w katowickiej prokuraturze rozpoczęły się w czwartek, ok. godz. 17:00 dobiegały końca. Są jednak planowane na kolejne dni.
Prokurator zgodnie z procedurą przedstawił podejrzanemu zarzuty. Są to zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i popełnienia w ramach tej grupy przestępstw wspólnie z innymi urzędnikami Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, a także w przypadku tego podejrzanego zarzut prania brudnych pieniędzy - powiedział prok. Tomasz Tadla. Te czynności będą trwały w ciągu kilku kolejnych dni. Nie zdradzamy, czy podejrzany składa wyjaśnienia i jakie - zastrzegł szef śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej.
Dopytywany, czy planowane są konfrontacje z innymi podejrzanymi w śledztwie (CBA przewiozła w czwartek do katowickiej prokuratury jedną z podejrzanych w sprawie), stwierdził, że nie może ujawnić takich informacji. Tak samo odpowiedział na pytanie o stan zdrowia Pawła S. Poinformował natomiast, że podejrzanego reprezentuje obecnie jeden pełnomocnik.
Wychodząc z prokuratury po zakończeniu czwartkowych czynności z Pawłem S., mec. Jacek Dubois potwierdził, że podejrzany, któremu przed południem towarzyszyło tam trzech obrońców, wypowiedział pełnomocnictwa dwóm pozostałym. Pytany o przyczyny tej decyzji, uznał, że mogły to być "powody ekonomiczne".
Został zabezpieczony cały majątek mojego klienta, więc musi ograniczać pewne rzeczy. Poza tym zawsze jest chyba tak, że się w życiu konsultuje z wieloma osobami, w końcu szuka jakiegoś przewodnika. Decyzja zapadła, że chyba jako najstarszy mam (...) go reprezentować - powiedział.
Pytany o zasygnalizowane przez prokuraturę czynności z udziałem Pawła S. "w kilku następnych dniach", obrońca sprecyzował, że odbędą się one w piątek, a następnie w poniedziałek. Mój klient po zapoznaniu się z zarzutami przedstawia swój punkt widzenia, czyli ustosunkowuje się do przedstawionych mu zarzutów - wskazał. Jutro mają być dalej prowadzone czynności, ponieważ prokurator musi podjąć decyzję ws. środka zapobiegawczego. Taka decyzja zostanie podjęta po usłyszeniu stanowiska mojego klienta - dodał.
Zarzuty są dość poważne, dotyczą dużych przedsięwzięć gospodarczych, więc jeżeli ktoś ma podjąć rzeczową obronę, potrzebuje czasu, żeby te wszystkie rzeczy stosownie wyjaśnić - zasygnalizował mec. Jacek Dubois.
Dopytywany, czy Paweł S. przyznał się do postawionych mu zarzutów, obrońca przypomniał, że jego praca jest obłożona szeregiem tajemnic postępowania. Gospodarzem (śledztwa - przyp. red.) jest prokuratura - to jest jedyny w tej chwili podmiot, który może na ten temat coś powiedzieć szczegółowo - zaznaczył.
Pytany natomiast o kondycję biznesmena, pełnomocnik ocenił, że jest on na pewno "bardzo zmęczony". Była to dość długa podróż, na pewno nieprzespana noc, wyczerpujące przesłuchanie. Także udał się na odpoczynek i mam nadzieję, że dobrze mu zrobi trochę snu - ocenił.
Paweł S. jest podejrzany w sprawie afery w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Agencja odgrywała znaczącą rolę w zwalczaniu epidemii Covid-19 w Polsce.
Na początku czerwca br. Onet informował, że "za czasów PiS władze zawarły z twórcą marki odzieżowej Red is Bad (...) swoisty sojusz, służący wyprowadzaniu publicznych pieniędzy na nieopisaną dotąd skalę", a "dla ekipy byłego premiera Mateusza Morawieckiego przedsiębiorca stał się dostawcą wszystkiego - od sprzętu ochronnego w pandemii po agregaty prądotwórcze podczas wojny".
Portal podał, że tylko w ciągu trzech lat na konta Pawła S. trafiły przelewy na kwotę pół miliarda zł, a zamówienia z RARS dostawał bez przetargu.
Gdy śledczy chcieli przedstawić zarzuty Pawłowi S. i byłemu szefowi RARS Michałowi K., okazało się, że nie ma ich w kraju.
Michał K. został ostatecznie zatrzymany w Londynie. Przebywa w brytyjskim areszcie. W lutym przyszłego roku tamtejszy sąd ma zdecydować ws. jego ekstradycji.
Paweł S. był poszukiwany listem gończym, a potem czerwoną notą Interpolu. Ostatecznie został zatrzymany w piątek 24 października w Dominikanie przez miejscową policję, a następnie deportowany do Polski.
Wcześniej sąd orzekł, że powinien trafić na 90 dni do aresztu. Teraz w sprawie aresztu dla twórcy marki Red is Bad będzie musiała zapaść nowa decyzja, jeśli prokurator po przesłuchaniu uzna, że jest potrzeba stosowania tego środka zapobiegawczego.
Co prawda wobec mężczyzny orzeczono areszt, jednak to wymóg proceduralny do wdrożenia poszukiwań listem gończym. W momencie, gdy deportowany trafi do prokuratury, to postanowienie traci moc. Jeśli więc śledczy uznają, że jest potrzeba umieszczenia mężczyzny w areszcie, muszą wysłać do sądu kolejny wniosek, a sąd ponownie będzie decydować w tej sprawie.