Liderzy i politycy niemal wszystkich partii od kilku tygodni, czasami z różną intensywnością, objeżdżają całą Polskę powiatową. Można odnieść wrażenie, że kampania wyborcza trwa w najlepsze. W rzeczywistości jednak na zapleczu partie są na początkowym etapie przygotowań. Większość ugrupowań nie ma jeszcze nawet szkiców list wyborczych.
Jako pierwsze z formalnymi decyzjami wystartowało Prawo i Sprawiedliwość. Na początku grudnia partia zaprezentowała skład swojego sztabu, na czele którego stanął europoseł Tomasz Poręba, doświadczony na podobnych stanowiskach przy poprzednich kampaniach. W sumie w kampanijnej drużynie PiS znalazło się osiem osób, reprezentujących różne wewnętrzne frakcje. Do sztabu nie zaproszono za to żadnego polityka Solidarnej Polski.
Mamy plan na kampanię wyborczą, ale jeszcze o nim nie mówimy. Jest szczegółowo rozpisany na kilka miesięcy - deklarował w RMF FM rzecznik rządu Piotr Müller. O podziale miejsc na tym etapie nikt nie chce mówić, a w przypadku Zjednoczonej Prawicy to on będzie kluczowy dla jedności sojuszu. W oficjalnych deklaracjach rządzący z entuzjazmem zapowiadają ponownym wspólny start z ziobrystami. W kuluarowych rozmowach przyznają, że Solidarna Polska będzie trzymana w niepewność dosłownie do ostatnich minut. Możliwe więc, że o ostatecznym kształcie list i proporcji kandydatów koalicjant dowie się z oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej. To dla koalicji scenariusz najczarniejszy, ale jak najbardziej realny, jeśli, dziś nieco przygaszony, wielowektorowy konflikt w ZP wybuchnie na nowo. Dlatego też Solidarna Polska, nie chcą zostać rozegraną, sama robi przymiarki pod scenariusz startu z list innych niż PiS-u. Na razie to scenariusz "atomowy" - zapewniają ziobryści.
PiS stara się zaktywizować polityków w regionach, szczególnie liderów, których wymiana w ramach zmian strukturalnych w partii trwała kilka miesięcy. W tym tygodniu według naszych nieoficjalnych informacji przy Nowogrodzkiej doszło do spotkania kierownictwa PiS-u z lokalnymi "baronami". Kampanijne partia rządząca wchodzi w stare koleiny. Do granic możliwości i zdrowego rozsądku eksploatuje narzucane przez siebie tematy, w czym prym wiodą Tomasz Poręba i rzecznik Rafał Bochenek. Wbrew oficjalnym zapewnieniom problematyczny może być element przewidywany jako lokomotywa całej kampanii, czyli objazd prezesa Jarosława Kaczyńskiego po kraju. Szef PiS-u z trudnościami wraca do zdrowia po grudniowej operacji kolana, a w partii słychać nieśmiałe przypuszczenia, że powrót Kaczyńskiego na kampanijną trasę może być bardzo trudny, o ile nie w ogóle niemożliwy.
Koalicja Obywatelska sztabu jeszcze nie prezentowała, choć - jak zapewnia nieoficjalnie kierownictwo partii - skład jest wybrany i gotowy, z szefem na czele. Jego nazwisko ma być zaskoczeniem. Nie parlamentarzysta, osoba spoza kręgu sejmowego. Szukaliśmy przede wszystkim sprawnego organizatora, nie bullteriera - mówi RMF FM osoba odpowiedzialna w PO za przygotowania do wyborów. Partia nie zdecydowała jeszcze, kiedy ujawni całą kampanijną drużynę, ale zapewne nastąpi to jeszcze przed trwającymi objazdem województw. Akcja #TuJestPrzyszłość docelowo ma się przekształcić w kampanię na pełną skalę, a na każdym jej przystanku prezentowane będą hasła programowe (jak ostatnio postulat "kredytu 0 proc.").
Kwestia konkretnego układu list wyborczych to w Platformie odległa przyszłość. Na razie robione są pierwsze szkice, co - jak w każdym ugrupowaniu - wywołuje wewnątrz olbrzymie emocje, szczególnie że w PO można się spodziewać kilku niespodzianek. Z list Koalicji Obywatelskiej, ale tym razem do Sejmu, wystartuje obecna wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka. Niewykluczone, że po jednej kadencji przerwy do sejmowych ław powróci obecny senator Krzysztof Brejza. Jak nieoficjalnie słyszymy, "jedynkę" w Gdyni ponownie weźmie Barbara Nowacka (liderka Inicjatywy Polska); potencjalnym liderem krakowskiej listy może być Bartłomiej Sienkiewicz (za którego wysoką lokatą lobbować ma sam Tusk), a w stolicy Wielkopolski lokomotywą ma zostać, związany z Poznaniem, Adam Szłapka (szef Nowoczesnej). Start Tuska z Warszawy jest oczywistością. Czekamy na pojedynek na głosy z Jarosławem Kaczyński - słychać w Platformie. Nierozstrzygnięte pozostają za to losy marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (są wątpliwości, czy w przypadku wygranej utrzyma funkcję z izbie) oraz Grzegorza Schetyny, którego część partyjnych przeciwników chciałaby zepchnąć do Senatu lub Parlamentu Europejskiego.
Najbardziej skonkretyzowany harmonogram działań wypracowała lewica. Kampanię podzielono na trzy etapy. Pierwszy już trwa i opiera się na wyjazdach grup posłów i działaczy do wybranych regionów. Lokalne spotkania potrwają do końca kwietnia, bo 1 maja, czyli w Święto Pracy, lewica planuje dużą manifestację, po której rozpoczną się konsultacje wyborczego programu. Oficjalny start kampanii partia planuje w okolicach początku sierpnia, zależnie od tego, kiedy prezydent wyznaczy datę wyborów.
Także metoda ustalania list i kandydatów jest ściśle określona. W ramach "jedynek" nie przewiduje się większych zmian. Posłowie, którzy będą chcieli ponownie startować, mają gwarancję "biorących" miejsc. Centrala partii decyduje o wyborze trzech pierwszych kandydatów. Pozostałe lokaty rozdzielą lokalne struktury - zapowiada szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Całościowa propozycja list powinna być gotowa do końca czerwca.
Najdalej pod względem organizacyjnych ustaleń pozostają Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska2050. Jest pewne, że oba ugrupowania pójdą do październikowych wyborów razem, ale żaden z liderów - ani Władysław Kosiniak-Kamysz, ani Szymon Hołownia - na tym etapie nie chce tego ogłosić. W formie substytutu obaj politycy organizują konferencje i spotkania po hasłem "Listy wspólnych spraw", czym starają się udowodnić, że fundamentem sojuszu jest porozumienie programowe, a nie solidarna chęć uniknięcia wyborczego blamażu.
Pójdziemy jako Koalicyjny Komitet Wyborczy, bo żadna ze stron nie chce tracić podmiotowości - zapewniają politycy związani z Szymonem Hołownią, przywołując wyniki wewnętrznych sondaży, w których ponad 60 proc. wyborców Polski2050 opowiadało się za samodzielnym startem. Jednocześnie podobnym poparciem - według badania - ma się cieszyć scenariusz koalicji z PSL-em.
To właśnie brak jasnej deklaracji w sprawie sojuszu powoduje, że oba ugrupowania nie dotarły jeszcze do rozmowy o kształcie i składzie sztabu wyborczego, o podziale miejsc na listach i w końcu o samych kandydatach. Nad tym pracują powołane zespoły. Prace mają zakończyć w najbliższych tygodniach. Chcemy osiągnąć gotowość do kampanii przed świętami - deklaruje polityk Polski2050.