130 mln złotych - tyle do końca tego roku wyda resort obrony na polski kontyngent w Iraku. I pytanie: za co płacimy? Wiceminister Janusz Zemke zapewnia, że sprzęt jest pierwszej klasy. Jednak RMF od żołnierzy w Iraku usłyszało kilka dni temu coś innego...
"Rozmowa", którą przedstawiamy, nigdy nie miała miejsca. Pokazujemy jedynie, jak sprzęt, którym dysponują w Iraku polscy żołnierze opisuje minister Zemke, a jak sami żołnierze.
Janusz Zemke: Przyjęliśmy sztywną zasadę, że są to wydatki dokonywane w przedsiębiorstwach polskich. Wszystko kupujemy w naszych rodzinnych zakładach.
Żołnierz w Iraku: Mamy dwa komplety łańcuchów na śnieg. (...) Wydano nam to w Szczecinie, mamy i musimy trzymać, ale po co nam to, dalej nie mam zielonego pojęcia.
Janusz Zemke: Samochody osobowe i broń jest produkowana w Polsce. Okazało się, że polskie firmy były w stanie, w bardzo krótkim czasie przygotować wyposażenie bardzo dobre.
Żołnierz w Iraku: Słyszałem, że chłopaki ze Świętoszowa okładają tarpana workami z piaskiem (żeby zabezpieczyć auto przed przestrzeleniem z broni maszynowej, przyp RMF).
Janusz Zemke: Kradną nam, żołnierzom. Jest duże zapotrzebowanie na te buty, jakie mają żołnierze polscy. Węgrzy zwrócili się do nas, iż chcieliby takie same buty.
Żołnierz w Iraku: Szukam teraz jakichś starych, zużytych kamizelek kuloodpornych od marines, żeby wsadzić w drzwi, albo w boczki od tarpana te plastry kewlarowe, one dałyby trochę lepszą osłonę.
Pozstawiamy bez komentarza...
W przyszłym roku ministerstwo przeznaczy na Irak ponad 300 milionów złotych. Koszty te nie obejmują jednak utrzymania naszych żołnierzy na miejscu - te pokrywają Amerykanie.
10:00