Świeżo powołana senacka komisja nadzwyczajna ds. inwigilacji odbyła pierwsze robocze posiedzenie. Znamy wstępne plany senatorów.
W czwartek komisja zebrała się na pierwszym roboczym posiedzeniu. Po jego zakończeniu Bosacki poinformował dziennikarzy, że pierwsze merytoryczne spotkanie komisji odbędzie się w najbliższy poniedziałek o godz. 14 w gmachu Senatu. Politycy w przyszłym tygodniu spotkają się trzy razy.
W pierwszej kolejności senatorowie zaproszą specjalistów z instytutu Citizen Lab, którzy wykryli dowody na wykorzystanie izraelskiego systemu Pegasus do szpiegowania. Senacka komisja chce poznać ustalenia kanadyjskiego instytutu.
Będziemy chcieli rozmawiać zarówno z autorytetami prawnymi o legalności stosowania tego inwazyjnego systemu, tej broni cybernetycznej Pegasus zwłaszcza podczas kampanii wyborczej oraz zamierzamy zgłosić się do obecnego i byłego szefa Najwyższej Izby Kontroli. To ich kontrolerzy w aspekcie prawnym wyjawili, że taki system zakupiony, a potem był używany przez CBA - zaznaczył przewodniczący Marcin Bosacki z Koalicji Obywatelskiej.
Dopiero później zapraszani będą przedstawiciele rządu. Wszelkie władze państwowe: centralne, samorządowe, spółki Skarbu Państwa są zobowiązane do stawania przed komisjami, do współpracy z komisjami, do zeznawania przed komisjami - zapowiadał Bosacki.
Teoretycznie tak jest, ale za brak współpracy z senacką komisją nie grozi żadna kara. Politycy PiS-u zapowiadają jej bojkot. Partia rządząca nie oddelegowała zresztą do zespołu żadnego przedstawiciela.
W składzie komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus - oprócz przewodniczącego Marcina Bosackiego - znaleźli się: Jacek Bury (KO), Gabriela Morawska-Stanecka (PPS), Michał Kamiński (PSL), Magdalena Kochan (KO), Sławomir Rybicki (KO), Wadim Tyszkiewicz (niezrz.). W pracach komisji nie będzie uczestniczyć żaden senator PiS.
Oprócz przedstawicieli instytucji państwowych, komisja chce wzywać prawników i specjalistów od działań służb specjalnych.
Senacka komisja nie ma uprawnień śledczych jak komisja śledcza, którą może powołać Sejm.
Być może sprawa inwigilacji Pegasusem będzie badana nie tylko w polskim Senacie. W środę, trzecia co do wielkości frakcja w Parlamencie Europejskim "Renew Europe" ("Odnowić Europę"), wezwała do powołania komisji "do zbadania nadużyć rządów Unii Europejskiej wykorzystujących oprogramowanie szpiegujące, wyprodukowane przez izraelską grupę NSO", czyli systemu Pegasus.
Należąca do Polski 2050 i grupy "Odnowić Europę" europosłanka Róża Thun zaznaczała na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie, że jej frakcja widzi tematy, które dotyczą wszystkich obywateli UE, ich bezpieczeństwa oraz swobód obywatelskich. Stąd ta bardzo szybka i mocna decyzja, że natychmiast chcemy komisji śledczej w PE, żeby tę sprawę porządnie wyjaśnić - podkreśliła.
Zaznaczyła, że jej frakcja chce, by cały PE czuł się współodpowiedzialny za tę sprawę, dlatego też zaprasza do współpracy pozostałe siły polityczne w PE. Potem musimy zebrać podpisy 1/4 PE, tj. 177 podpisów, przedstawić na konferencji prezydentów grup politycznych projekt, uzyskać dla niego poparcie i wtedy on rusza z pracą niezwykle konkretną- mówiła Thun.
Wyjaśniła, że taka komisja może powoływać zespoły eksperckie z UE i spoza Unii, współpracować z podobnymi komisjami działającymi w krajach członkowskich UE; ponadto przedstawiciele komisji mogą wyjeżdżać w delegacje do krajów członkowskich, by rozmawiać z odpowiednimi organami i zdobywać materiały wyjaśniające badaną sprawę. Bardzo liczę na dobrą współpracę z pozostałymi grupami politycznymi w PE - podkreśliła europarlamentarzystka.
Również Michał Kobosko, przewodniczący Polski 2050, wyraził nadzieję, że pozostałe prodemokratyczne frakcje w PE podpiszą się pod wnioskiem o powołanie komisji, która "zajmie się na poważnie Pegasusem". Przekonywał, że taka komisja jest potrzebna. Liczymy, że inne frakcje szybko doprowadzą do tego, że PE zajmie się sprawą Pegasusa, bo ta sprawa dotyczy nas wszystkich, dotyczy wielu krajów, wielu nacji i dla wszystkich nas jest to sprawa niepokojąca, z którą czujemy się źle - mówił.
Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab oraz Amnesty International, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.
Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" przyznał, że polskie służby mają Pegasusa. Jego zdaniem używanie oprogramowania jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.