Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział na 14 września demonstrację przed Ministerstwem Sprawiedliwości "przeciwko łamaniu prawa". Wg niego doszło do "ataku na Marsz Niepodległości", a przeszukania w związku ze śledztwem dot. wydarzeń z marszu w 2018 r. to próba doprowadzenia do "delegalizacji marszu".
Kaczyński na czwartkowej konferencji prasowej w siedzibie PiS nawiązał do przeprowadzonego przez policję w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przeszukania w związku ze śledztwem dotyczącym przestępstw, do których miało dojść podczas marszu w 2018 r. Funkcjonariusze przeprowadzili też przeszukanie w domu byłego przewodniczącego stowarzyszenia Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza.
Według Kaczyńskiego te działania są próbą doprowadzenia do "delegalizacji marszu". Ich celem - w ocenie szefa PiS - jest "doprowadzenie do tego, żeby te marsze po prostu się nie odbywały albo odbywały się w takiej atmosferze, która będzie dla znacznej części społeczeństwa, która lubi spokój, odrzucana". Stąd nasz protest - zaznaczył.
Przekazał, że w związku z tym 14 września przed Ministerstwem Sprawiedliwości odbędzie się "wiec demonstracyjny". Chcemy protestować przeciwko łamaniu prawa, ale także przeciwko atakowi na polski patriotyzm, który trwa w polskiej oświacie, w polskiej kulturze - uzasadniał prezes PiS.
W ocenie lidera Prawa i Sprawiedliwości "dziś łamane są prawo i konstytucja, ale tym razem mamy do czynienia z łamaniem prawa, bo to wszystko, co jest podstawą tych działań, jest w oczywisty sposób jakimś zupełnie kuriozalnym pretekstem". Zdaniem Kaczyńskiego "to jest pacyfikacja kraju, który ma być pozbawiony niepodległości", a obecny rząd - jak mówił - "chce realizować (...) interesy innego państwa, niemieckiego".
Prezes PiS przekazał również, że będzie obecny na tegorocznym Marszu Niepodległości. Kaczyński zauważył, że do tej pory uczestniczył w nim udział tylko raz - w 2018 r. - w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Ale - jak ocenił - tym razem uważa, że również powinien wziąć w nim udział.
W związku z odrzuceniem przez Państwową Komisję Wyborczą w zeszłym tygodniu sprawozdania finansowego komitetu PiS, partia zwróciła się do swoich wyborców o pomoc i uruchomiła wpłaty darowizn.
Podczas konferencji prasowej Kaczyński powiedział, że on sam na konto partii wpłacił już 10 tys. zł. Jak dodał, dodatkowe 5 tys. przekazał na "pewną organizację, która nie jest partią polityczną". Zapowiedział, że będzie kontynuował wpłacanie pieniędzy na partię.
Tych, którzy wpłacają, jest już w tej chwili ok. 50 tys. osób - powiedział prezes PiS.
Kaczyński zaapelował, aby wpłacających było jeszcze więcej, dlatego że - jak przekonywał - "to naprawdę może przynieść bardzo dobre rezultaty w obronie polskiej niepodległości".
Skarbnik PiS Henryk Kowalczyk poinformował w środę, że zostało zebrane ponad 4 mln złotych przekazanych PiS przez darczyńców.
Chciałem zapowiedzieć, że my dotrzymamy słowa. Zapowiadaliśmy, że będziemy zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum (...) i w nieodległym okresie ta sprawa zostanie już ogłoszona i rozpoczęta - powiedział szef PiS, Pamiętamy o tym, powiedzieliśmy, że zrobimy to we wrześniu, i we wrześniu ta operacja się rozpocznie. Mam nadzieję, że z sukcesem - dodał.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek w późniejszym wpisie na platformie X doprecyzował, że PiS zgodnie z zapowiedzią rusza z akcją zbiórki podpisów pod referendum ws. paktu migracyjnego i związanej z nim relokacji nielegalnych migrantów.
"Chcemy zatrzymać to szaleństwo, które szkodzi Europie, a dzisiaj jest realna próba przerzucenia odpowiedzialności za błędy brukselskiej polityki ‘multikulti’ na Polskę i Polaków. Stop Nielegalnej Migracji" - napisał Bochenek.
Kaczyński pod koniec czerwca podczas konwencji ugrupowania w Pułtusku, gdzie nakreślił plany na kolejne miesiące, zapowiedział zbieranie podpisów pod żądaniem referendum ws. wypowiedzenia paktu migracyjnego. Od września będziemy zbierali podpisy pod żądaniem nowego referendum - ogłosił wtedy.
To musi być podstawa do innego żądania, bo jesteśmy przekonani, że takie referendum, jeśli do niego dojdzie, wygramy. Żądania wypowiedzenia tego paktu (migracyjnego - przyp. red.) - dodał wówczas Kaczyński.
Poprzednie referendum, zainicjowane przez PiS, odbyło się przy okazji wyborów parlamentarnych 15 października 2023 r. Znalazło się w nim pytanie dotyczące przyjmowania migrantów do Polski. W związku z tym, że nie przekroczono progu frekwencyjnego, wynoszącego 50 proc., jego wyniki nie były wiążące.