"Jarosław Kaczyński nie ma pełnego rozeznania w złożoności polskich spraw. Jest dość skutecznie izolowany przez kierownictwo od faktycznych informacji" - mówił w Radiu RMF24 poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Krzysztof Ardanowski. "Kiedy byliśmy w opozycji, były wewnętrzne dyskusje. Ostatnia kadencja to było wykonywanie poleceń mitycznego kierownictwa" - tłumaczył były minister rolnictwa, opisując sytuację w swojej partii. Zauważył też, że "podejmowanie decyzji przez prezesa Kaczyńskiego w dużej mierze opierało się na nieprecyzyjnych danych, dostarczanych przez otoczenie".

REKLAMA

Mówię to z pewnym smutkiem. Przyszłość Prawa i Sprawiedliwości, to czy pozostanie na scenie politycznej jako partia, która będzie miała szansę powrotu do rządów, przekonania społeczeństwa do siebie, zależy w dużej mierze od tego, czy przedstawi jakąś wizję dla Polski, czy wskaże, jak zamierza to realizować - mówił w Radiu RMF24 Jan Krzysztof Ardanowski. Jak podkreślał, w Prawie i Sprawiedliwości jest od 22 lat "ze względu na braci Kaczyńskich".

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ardanowski: Opowiadanie młodzieży o Tusku jest jak opowiadanie o smoku wawelskim

Byłem doradcą Lecha Kaczyńskiego. Wizja państwa sprawiedliwego, uczciwego, solidarnego, na czym Lechowi bardzo zależało. Państwa, które radzi sobie na arenie międzynarodowej, walczy o swoją suwerenność, rozwija się gospodarczo, ale jednocześnie jest silnie zakorzenione w tradycji patriotycznej (...) - to mi się podobało - podkreślał gość Radia RMF24.

Wielu ideowych ludzi w PiS-ie było, ale kasę zarabiali różni cwaniacy, kombinatorzy. Zarabiali miliony rocznie w spółkach Skarbu Państwa, w mediach, byli nominatami Prawa i Sprawiedliwości. Również z tym trzeba się zmierzyć - sugerował Ardanowski.

"Dochodzą kolejne roczniki, dla których opowiadanie o Tusku jest trochę jak o smoku wawelskim"

Były minister rolnictwa ocenił, że jednym z błędów jego partii była bardzo agresywna kampania wyborcza, w wyniku której część ludzi - nawet życzliwych PiS-owi - zagłosowało na obiecującą pojednanie Trzecią Drogę.

Jest problem młodzieży. Dochodzą kolejne roczniki, dla których opowiadanie o Tusku jest trochę jak o smoku wawelskim. Mniej więcej tyle kojarzą Tuska jak i smoka wawelskiego - zauważył ironicznie.

Kolejne zarzuty Ardanowskiego pod adresem PiS-u dotyczą polityki wobec wsi. Deklarowanie tylko dotacji i dopłat do wszystkiego, przekonanie, że głosy chłopów można pieniędzmi kupić. To jest o wiele bardziej skomplikowane - mówił gość Piotra Salaka. Jak dodał, według jego szacunków, partia Jarosława Kaczyńskiego w stosunku do 2019 r. straciła na wsi ok. 600 tys. głosów. Może to były głosy na wagę zwycięstwa - podkreślił.

Ardanowski przyznał, że rozmawiając z partyjnymi kolegami widzi u nich żal z powodu tego, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego traci znaczenie jako reprezentacja nurtu konserwatywnego. Wiele środowisk już nie chce w PiS-ie upatrywać swojego reprezentanta - mówił parlamentarzysta.

"Jarosław Kaczyński nie ma pełnego rozeznania"

Gość Piotra Salaka zwrócił uwagę na to, jak zmieniło się Prawo i Sprawiedliwość po tym, jak w 2015 r. doszło do władzy.

Kiedy byliśmy w opozycji, były wewnętrzne dyskusje, było ucieranie poglądów, szukanie najlepszych, najbardziej optymalnych rozwiązań. Ostatnia kadencja to było wykonywanie poleceń jakiegoś mitycznego kierownictwa - zauważył gorzko.

Jarosław Kaczyński nie ma pełnego rozeznania w złożoności polskich spraw. Jest dość skutecznie izolowany przez kierownictwo od faktycznych informacji - stwierdził Ardanowski. Przyznał, że sam miał z tym problem w momencie, gdy informował lidera swojej partii o problemach związanych z napływającym do Polski zbożem z Ukrainy.

Przekonanie oparte o jakieś raporty z Ministerstwa Rolnictwa, z jakichś ośrodków analitycznych, bagatelizowało to wszystko - wspominał. Jednocześnie nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć, kto odcina Jarosława Kaczyńskiego od informacji. Nie wiem, kto. Też chciałbym to wyjaśnić - stwierdził. To jest warunek określenia na przyszłość, czy ta partia ma szanse. Wierzę, że tak jest, że jeszcze się odrodzi - deklarował Ardanowski.

"Podsłuchiwanie polityków, którzy są niewygodni, to absolutny skandal"

W rozmowie pojawił się też wątek inwigilacji z użyciem Pegasusa. Według ostatnich informacji, miała ona dotyczyć również najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Jan Krzysztof Ardanowski przyznał, że nie wie, czy Mateusz Morawiecki był podsłuchiwany. Nikt z nas takiej wiedzy nie ma. Nie wiem, jaka jest potencjalnych lista podsłuchiwanych - odparł. Jak podkreślał, procedura w takich sprawach jest jasna.

Zasada stosowania technik operacyjnych dotyczy sytuacji, kiedy istnieje realne podejrzenie, że ktoś może być w coś uwikłany, że może być zagrożenie dla państwa w postaci podejmowanych przez polityków decyzji lub istotne podejrzenie działalności korupcyjnej czy jakiejkolwiek innej - wyliczał gość Piotra Salaka. Podsłuchiwanie polityków, którzy są niewygodni dla rządzących czy kierownictwa służb specjalnych (...) sprawia, że to narzędzie - jeżeli się potwierdzi wszystko, co jest związane z Pegasusem (...) - to jest absolutny skandal. To musi być wyjaśnione. Wszyscy winni muszą ponieść bardzo surowe konsekwencje - dodał.

Jak przekonywał Ardanowski, wyjaśnienie kontrowersji wokół używania Pegasusa to "kwestia wiarygodności państwa".

"Nie było afery gruntowej". Ardanowski ostro o Kamińskim i Wąsiku

Prowadzący rozmowę pytał też byłego ministra rolnictwa, czy ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie są dla niego bohaterami.

Działania na rzecz walki z korupcją oceniam pozytywnie. Prawdę powiedziawszy - efektów tego nie widziałem. To było gadanie o walce z korupcją - zauważył ostro. Gadaniem było to, że rozliczymy afery Platformy z ich rządów do 2015 r. Gdzie są te rozliczenia? - pytał poseł PiS-u. To nie dotyczy służb, ale wymiaru sprawiedliwości i prokuratury - zastrzegł.

Ardanowski zwrócił uwagę, że Kamiński i Wąsik trafili za kraty po tym, jak skazano ich za nadużycia dot. tzw. afery gruntowej.

Składałem wiele lat temu zeznania przed prokuratorem w Warszawie, który prowadził śledztwo w tej sprawie. Nie było żadnej afery gruntowej - stwierdził stanowczo gość Radia RMF24, który pracował w tamtym czasie w resorcie rolnictwa. Nie było żadnych przesłanek - ja ich nigdy nie dostrzegłem, żeby Lepper próbował brać łapówki za odrolnienie gruntów - podkreślał.

Według posła PiS-u nie było przesłanek, które uzasadniałyby prowokację wobec Andrzeja Leppera. Jego zdaniem służby dopuściły się w tej sprawie nadużycia.

Ardanowski o wyborach samorządowych: Nie będzie dobrze. Wszyscy o tym wiemy

Piotr Salak pytał swojego gościa również o to, jak poradzi sobie PiS w wyborach samorządowych.

Wybory samorządowe nie będą dobrym wynikiem, wszyscy o tym wiemy - przyznał Ardanowski. To się liczy według innej logiki - dodał. Jego zdaniem tylko rezultaty z sejmików i dużych miast można jakoś porównać z poparciem dla formacji.

W samorządach decydują inne mechanizmy - rozpoznawalność ludzi - analizował poseł PiS-u. Stwierdził też, że wielu ludzi nie chce kandydować w wyborach samorządowych, bo boi się zemsty ze strony nowej władzy.

Jeżeli ludzie pracują w instytucjach administracji państwowej czy samorządowej, obawiają się, że jeżeli będą startowali z listy PiS-u (...), że będą usunięci z pracy, zwolnieni, ukarani przez nową władzę, tylko dlatego że z sympatią wspierają Prawo i Sprawiedliwość - wyjaśniał.