Prezesem Izby Cywilnej Sądu Najwyższego będzie tzw. neo-sędzia, niezależnie od losów skargi, skierowanej przez jej "starych" sędziów do WSA. Nie ma też znaczenia to, że premier Donald Tusk odwołał swoją kontrasygnatę pod powołaniem sędziego prowadzącego zgromadzenie wybierające kandydatów. Rzeczywistość nie daje szans na powstrzymanie tego, co nieuchronne.

REKLAMA

Fałszywe nadzieje

Wojewódzki Sąd Administracyjny może wstrzymać wykonanie postanowienia prezydenta, który powołał do przeprowadzenia zgromadzenia sędziów Krzysztofa Wesołowskiego. Według autorów skargi to nie jest prawidłowo powołany sędzia, zatem nie może poprowadzić zgromadzenia, którego celem jest wybór trójki kandydatów na prezesa Izby. Premier może skorzystać z rzadko używanej instytucji wycofania swojego podpisu pod postanowieniem powołującym Wesołowskiego - to nic nie zmieni.

Nieuchronna arytmetyka

Ani jedno ani drugie nie wstrzyma zebrania się jutro o 13:00 zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej.

Po pierwsze - nie zwołał go powołany w wyniku błędu premiera tzw. neo-sędzia Krzysztof Wesołowski, ale odchodząca prezes izby Joanna Misztal Konecka. Tak, także neo-sędzia, ale i to nie wpłynie na skutek, bo akceptujący jej status tzw. neo-sędziowie mają w Izbie Cywilnej kworum, potrzebne do podejmowania decyzji.

Żeby zgromadzenie było ważne potrzebne są 2/3 jego członków, a "starzy" sędziowie to jedynie 10 z 30 członków Izby. Jeśli do podjęcia decyzji zabraknie kworum, zgodnie z ustawą o SN zgromadzenie może decydować połową składu, a jeśli i to się nie uda - nawet jedną trzecią. Jego skuteczne zablokowanie przez bojkot nie wchodzi więc w grę.

Skąd więc komplikacje?

Zasadne wydaje się w tej sytuacji pytanie, dlaczego w ogóle trzeba było przy wybieraniu kandydatów korzystać z pomocy prezydenta? Przecież można to było zrobić "z marszu", przez zwołanie zgromadzenia sędziów przez prezesa Izby, bez konieczności wskazywania "komisarza wyborczego", którego powołanie wymaga kontrasygnaty premiera.

Sęk jednak w tym, że obecna prezes Joanna Misztal Konecka (której kadencja upływa z końcem września) zapowiedziała kandydowanie na kolejną kadencję. Z tego powodu nie może przeprowadzić wyborów, w których sama wystartuje. To właśnie powód powołania komisarza Wesołowskiego.

Tak czy inaczej neo-sędzia wygra

Stanie się tak choćby dlatego, że kandydowanie na funkcję prezesa Izby Cywilnej zadeklarowali wyłącznie mający w niej 20 z 30 miejsc tzw. neo-sędziowie. Poza prof. Misztal Konecką zdeklarowali się także panowie Krajewski, Łodko i Łochowski. Zgromadzenie ma zaś wskazać trójkę kandydatów.

Jeśli poprowadzi je Krzysztof Wesołowski, wśród wybranych kandydatur znajdzie się Joanna Misztal Konecka, którą zapewne ostatecznie powoła na prezesa prezydent.

Jeśli jednak WSA lub premier podważą decyzję o powołaniu Wesołowskiego, zgromadzenie może poprowadzić obecna prezes, rezygnując z kandydowania.

Zgromadzenie wybierze wtedy trzech pozostałych tzw. neo-sędziów, a prezydent wybierze prezesa Izby Cywilnej spośród nich, bo tylko takie kandydatury dotrą na jego biurko.

Mimo protestów prawników, skarg "starych" sędziów, ew. zabezpieczeń WSA a nawet wycofania przez premiera kontrasygnaty.