Prokuratura skierowała do europarlamentu wniosek o uchylenie immunitetu Michałowi Dworczykowi. Ma on związek z aferą mailową. Brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon sprawdziła, jak wyglądają procedury i kiedy europoseł Prawa i Sprawiedliwości może stracić immunitet. Jak ustaliła, głosowanie w tej sprawie odbędzie się prawdopodobnie w listopadzie lub w grudniu.
Wniosek o pozbawienie Michała Dworczyka immunitetu nie został jeszcze oficjalnie odczytany przez przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertę Metsolę na sesji plenarnej. Dopiero ten moment uznaje się za skuteczne i oficjalne dostarczenie. Najbliższa sesja plenarna europarlamentu rozpoczyna się 16 września. Prawdopodobnie właśnie wtedy wniosek zostanie odczytany.
W kolejnym kroku wniosek trafi do komisji prawnej europarlamentu. Zaplanowała ona najbliższe posiedzenie na 14 października i najwcześniej wtedy się nim zajmie. Do komisji prawnej PE dotarły już wcześniej wnioski o uchylenie immunitetów dwóm innym europosłom Prawa i Sprawiedliwości - Maciejowi Wąsikowi i Mariuszowi Kamińskiemu.
Wszystkie wnioski ws. immunitetów będą najpierw oceniane pod względem formalnym. Następnie powołany zostanie sprawozdawca i komisja poprosi każdego z polskich europosłów o złożenie wyjaśnień za zamkniętymi drzwiami.
Kolejny etap to opracowanie przez komisję raportów ws. uchylania immunitetów polskim europosłom. Zostaną one poddane pod głosowanie na sesji plenarnej - prawdopodobnie dopiero w listopadzie lub w grudniu.
Prokuratura twierdzi, że Michał Dworczyk mógł dopuścić się dwóch przestępstw. Pierwsze to niedopełnienie obowiązków polegające na używaniu prywatnej skrzynki mailowej bez odpowiednich certyfikatów i zabezpieczeń do prowadzenia korespondencji służbowej.
Śledczy podkreślają, że w korespondencji, którą w wyniku zaniedbań polityka przejęli hakerzy, były informacje niejawne, dotyczące obronności, służb specjalnych, gospodarki czy stosunków międzynarodowych.
Kolejny zarzut, który prokuratura chce postawić Dworczykowi, dotyczy utrudniania śledztwa. Chodzi o to, że po ujawnieniu afery polityk miał polecić wykasowanie zawartości jego skrzynki, czego skutkiem jest utrata dowodów przestępstwa.
Reporter RMF FM Krzysztof Zasada pytał Michała Dworczyka o jego reakcję na ruch prokuratury.
Traktuję to jako kolejny atak polityczny. Pierwszy raz informacja o tym, że taki wniosek ma być skierowany do polskiego Sejmu pojawił się w przeddzień ciszy wyborczej w wyborach, w których kandydowałem do PE. Nagle okazało się, że w śledztwie toczącym się ponad 3 lata mój status z osoby pokrzywdzonej ma się zmienić i mam zostać osobą podejrzaną - mówił były szef KPRM.
Dworczyk zarzucił prokuraturze, że nie wie niczego o osobach, które włamały się do jego skrzynki. Firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem, tak jak amerykańska firma Madiant, wskazują, że tego ataku dokonali hakerzy powiązani ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Nasza prokuratura stara się postawić mi kuriozalne zarzuty, że utrudniam złapanie tych przestępców. Chyba jestem osobą najbardziej zainteresowaną tym, żeby ci, którzy dokonali tego przestępstwa, zostali schwytani - przekonywał w rozmowie z RMF FM.