"Zapraszacie naszych rodaków, żerując na ich dramatach życiowych, do przedsionka piekieł już na tej ziemi" - grzmiał w środę poseł Konfederacji Grzegorz Braun, biorący udział w debacie na temat in vitro. Polityk w czasie swojego wystąpienia porównał projekt dyskutowanej w Sejmie ustawy do wszystkich plag i nieszczęść. Wicemarszałek Dorota Niedziela nie kryła zażenowania i przeprosiła Izbę za słowa posła Konfederacji.
"Widziałem te baniaki z ciekłym azotem, w którym trzyma się to, co zostanie jako efekt, produkt uboczny tej selekcji" - mówił dzisiaj Braun. W Sejmie trwa pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o refundacji in vitro. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe.
W debacie poseł Konfederacji Grzegorz Braun mówił m.in. o tym, że "z uwagi na koszty zatrudnia się w realizacji tej procedury osoby niekoniecznie legitymujące się jakimkolwiek dyplomem medyka od ludzi". Do autorów projektu zwrócił się słowami: "zapraszacie naszych rodaków, żerując na ich dramatach życiowych, do przedsionka piekieł już na tej ziemi".
Braun podkreślił, że rozumie pragnienie posiadanie potomstwa, ale in vitro jest "niegodziwym sposobem czynienia zadość tej tęsknocie". Poseł Konfederacji złożył wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, apelując by "nie szukać rozwiązań z piekła rodem".
Grzegorz Braun nie poprzestał na porównaniach do piekła. Sięgnął po przykłady dużo bardziej obrazowe. "Chciałbym wiedzieć, jakie są statystki. Ile przeselekcjonowanych wstępnie zarodków idzie do zlewu, w kanał, a ile zostaje po selekcji, powtarzam nie na rampie oświęcimskiej, ale na szkiełku laboratoryjnym. Ile zostaje w termosach, w baniakach, u różnych profesorów, doktorów, zootechników z piekła rodem, którzy żerują na ludzkiej bezradności, ludzkiej tęsknocie za potomstwem. Ile tego jest?" - pytał poseł wzywając rzecznika praw dziecka i praw obywatelskich o udział w dyskusji i interwencję.
Na tę wypowiedź polityka zareagowała wicemarszałek Sejmu Dorota Niedziela (KO), która nie kryła zażenowania postawą Brauna. "Szanowni Państwo, pozwolicie, że nie podziękuję za tę wypowiedź. Po pierwsze, panie pośle, mieszkam 18 kilometrów od Oświęcimia, bardzo proszę ważyć słowa" - zwróciła się do parlamentarzystów.
"Po drugie, przepraszam w imieniu swoim i myślę, że większej części tej izby, za wszystkie wypowiedzi, które mogły urazić zarówno rodziców, jak i dzieci. Bardzo przepraszam" - podkreśliła wicemarszałek.
Do słów Brauna odniósł się też m.in. poseł Bartosz Arłukowicz (KO). "Słyszałem posła Brauna, który bzdury wygadywał, że in vitro to nie jest metoda leczenia. A okularki na nosie to już się nosi? I to jest metoda leczenia? Okularki nosimy, ale ludziom in vitro zabronimy. Taka mądrość" - zauważył poseł.
"Wie pan, co to jest nagroda Nobla? Słyszał pan kiedyś o czymś takim? W 2010 r. dr (Robert) Edwards dostał nagrodę Nobla dokładnie za metodę in vitro, a wy w 2023 r. zastanawiacie się, czy ludziom na to pozwolić. Wstyd i hańba" - oświadczył Arłukowicz.