Obecny Sejm nie wybierze sędziów na zwalniające się w grudniu stanowiska w Trybunale Konstytucyjnym. Rządzący politycy jasno zapowiedzieli też, że nieuznawany przez nich TK właściwie przestaje dla nich istnieć na wszystkich płaszczyznach.

REKLAMA

TK jako zatruta sadzawka

Decyzja o niewybieraniu sędziów na miejsca, jakie zwolnią się w TK w grudniu, zapadła na wczorajszym spotkaniu prawników z premierem i marszałkami Sejmu i Senatu, poświęconym przywracaniu ładu konstytucyjnego. Wprost powtórzył ją dziś Marszałek Hołownia - postanowiono nie wchodzić do tego zatrutego źródła, do tej zatrutej sadzawki, poczekać, aż będziemy mogli rozwiązać tę sprawę systemowo.

Rozwiązaniem systemowym ma być wejście w życie nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Poprawki, jakie zgłosił do niej Senat, posłowie mają głosować w piątek.

Niezależnie od tego, że nikt z rządzących nie liczy poważnie na to, że prezydent Duda podpisze ustawę, Trybunał Konstytucyjny już wprost ma być objęty bojkotem, wynikającym z uchwały, przyjętej przez Sejm wiosną.

Jasno i wprost

Jawne deklaracje polityków jedynie podkreślają to, co dzieje się wokół Trybunału już od wielu miesięcy. To wydarzenia zauważalne być może dla nielicznych, ale istotne: rząd od lutego nie opublikował w Dzienniku Ustaw żadnego wyroku, wydanego przez Trybunał, a Sejm ostentacyjnie ignoruje ich treść. Objęte postanowieniami zabezpieczającymi komisje, którym TK zabrania podejmowania czynności, nie tylko prowadzą je nadal, ale wręcz zapowiadają, że decyzjami TK się nie przejmują.

To, że ostatnie rozprawy w TK odbywały się bez reprezentanta Sejmu to także nie przypadek, ale decyzja: Nie będziemy wysyłać przedstawiciela parlamentu do Trybunału - oświadczył dziś, po kilku z nich, marszałek Hołownia.

Coraz bardziej nietrybunał

Kontynuacją tej uprawianej już od kilku miesięcy taktyki ma być nieobsadzenie stanowisk, zwalniających się w Trybunale, co podnosi ją do rangi strategii.

Na początku grudnia kończą się kadencje powołanych tam przez PiS Julii Przyłębskiej, Mariusza Muszyńskiego i Piotra Pszczółkowskiego.

Nieobsadzenie miejsc, które zwolnią, sprawi, że liczący według Konstytucji 15 osób Trybunał będzie ich liczył tylko 12. Od kwietnia przyszłego roku zaś, jeśli Sejm nie obsadzi miejsca, które zwolni kończący wtedy kadencję Zbigniew Jędrzejewski, w Trybunale będzie tylko 11 sędziów.

Taka sytuacja da rządzącym dodatkowy powód do twierdzenia, że prawidłowo obsadzony Trybunał po prostu nie istnieje.