Rosja nie jest gotowa na ujawnienie archiwów z ostatnich dwóch dekad ZSRR - uważa dr Sławomir Dębski, członek polsko rosyjskiej grupy historyków do spraw trudnych. "Nie spodziewam się, żeby dokumenty KGB i komitetu politycznego KPZR ujrzały światło dzienne wcześniej, niż za kolejne 20 lat" - ocenia historyk w rozmowie z reporterem RMF Krzysztofem Kotem.
Sytuacja w Polsce była wnikliwie obserwowana przez władze sowieckie. Odczytywano ją w szerszym kontekście zaangażowania ZSRR w wojnę w Afganistanie. Brano też pod uwagę doświadczenie po interwencji z 1956 w Budapeszcie i praskiej wiosny z 68 roku. Z dostępnych dokumentów sowieckich wynika, że z całą pewnością nie wykluczali interwencji, natomiast nie była to pierwsza opcja brana pod uwagę - uważa dr Dębski. Władze sowieckie były skłonne doprowadzić do takiego rozwiązania, gdyby znalazły polskiego towarzysza, który zgodziłby się na przeprowadzenie operacji przywrócenia porządku. Stanisław Kania, który przez stronę sowiecką uznawany był za człowieka miękkiego, po prostu został zmieniony na Jaruzelskiego, ale gdyby Jaruzelski się nie zgodził, znaleziono by kogoś innego - dowodzi naukowiec. Stanowiska w politbiurze były dość zróżnicowane - po stronie sowieckiej byli zwolennicy interwencji własnej ZSRR i rozwiązania polskimi rękami. Zgodni byli w tym, że ruch Solidarności był groźny dla systemu.
Krzysztof Kot: Skąd czerpiemy wiedzę, w czym jest problem z dostępem do rosyjskich archiwów?
Sławomir Dębski: W Rosji wciąż traktowane są one jako materiały wrażliwe. Obowiązuje jeszcze zupełnie formalna 30-letnia karencja, a władze archiwalne mają prawo przedłużyć ją nawet do 70 lat. To stwarza wiele możliwości ukrycia dokumentów. To, co wiemy, pochodzi z relacji uczestników wydarzeń, wspomnieniowych materiałów, wywiadów. Poznajemy też coraz więcej dokumentów, które pojawiają się od czasu do czasu. To nie są jednak jeszcze materiały decydujące i pozwalające zrekonstruować proces decyzyjny.
Mówił pan, że interwencja była brana pod uwagę. W tym czasie stacjonowało w Polsce wiele oddziałów Armii Radzieckiej. Czy wiemy coś na temat rozkazów, które otrzymywały? Czy przygotowywały się do potencjalnej interwencji?
Obecność wojsk radzieckich na terenie wszystkich krajów satelickich miała charakter straszaka. Doktryna Breżniewa po 1968 roku umożliwiała dokonanie wewnętrznej interwencji w każdym państwie satelickim, w którym władza sowiecka dopatrzyła się zagrożenia kontrrewolucyjnego. Na Kremlu żywo się interesowano sytuacją w Polsce. Była pewność, że władza sowiecka nie pozwoli na zrzucenie reżimu komunistycznego w Polsce.
Grupa Północnej Armii, Legnica, Żagań, Szprotawa - co tam się działo?
Mamy relacje szeregowych żołnierzy, dowódców - to są szczątkowe rzeczy, bo to głównie pojawiają się w jakichś wspomnieniach, na konferencjach naukowych. W armii NRD i czechosłowackiej podwyższono stan gotowości bojowej. Podobnie w Północnej Grupie Armii Czerwonej oraz republikach przygranicznych - białoruskiej i ukraińskiej. Ceausescu oraz Honecker - obaj chcieli interweniować w Polsce, ogłaszali to publicznie.
Na ile więc było to prawdopodobne, na ile to tłumaczy autorów stanu wojennego, że sięgnęli po opcję "mniejszego zła"?
Ta baza dokumentów powiększa rok za rokiem, ale wciąż jest daleko niewystarczająca, żeby napisać monografię naukową np. Kreml wobec wypadków w Polsce 1980-81. Mamy uprawdopodobnioną interpretację sytuacji. Jak długo - w moim przekonaniu - udałoby się zapobiec dramatycznym z punktu widzenia Kremla wydarzeniom polskimi rękami, tak długo strona sowiecka nie musiałaby interweniować. Gdyby nie zgodził się Jaruzelski, to by znaleziono innego towarzysza.
A jak miałaby wyglądać ta interwencja?
Jestem przekonany, że przynajmniej na etapie planowania operacyjnego sztab Armii Czerwonej musiał przygotowywać kilka scenariuszy na wypadek, gdyby biuro polityczne zapytało jak tę operację przeprowadzić. To musiały być scenariusze zarówno dla samej Armii Radzieckiej, jak również z udziałem wojsk Układu Warszawskiego. Nie mamy jednak dokumentów sztabowych.
Jakie dokumenty wciąż są niedostępne?
Dokumenty politbiura, z wewnętrznymi ocenami funkcjonującymi w KPZR, raporty Północnej Grupy Wojsk z ocenami sytuacji, raporty ambasady sowieckiej. Tych materiałów jest potencjalnie bardzo dużo. Polscy i rosyjscy badacze są nimi zainteresowani, ale na razie w większości nie ma do nich dostępu.