"Premier Mateusz Morawiecki w piątek przyjął dymisję Jacka Żalka ze stanowiska sekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej" - poinformował rzecznik rządu Piotr Müller. Chodzi o sprawę dwóch dotacji przyznanych w ramach konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe".

REKLAMA

Poseł klubu PiS i polityk Partii Republikańskiej Jacek Żalek poinformował w czwartek wieczorem, że dla dobra toczącego się postępowania i - jak napisał - "w związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami", złożył rezygnację ze stanowiska sekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Jako wiceminister, jeszcze przed kilkoma tygodniami, Żalek nadzorował Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Dzisiaj premier przyjął tę dymisję, podpisał, w związku z tym pan minister przestał pełnić swoją funkcję - powiedział w piątek dziennikarzom rzecznik rządu.

Dodał, że nie wpłynął jak dotąd wniosek szefa MFiPR Grzegorza Pudy w sprawie możliwego powołania następcy Żalka w resorcie.

Woś komentuje dymisję Żalka

Wiceminister sprawiedliwości i wiceszef Solidarnej Polski Michał Woś w Rozmowie w południe w RMF FM skomentował dymisję Jacka Żalka. Jeżeli są nieprawidłowości, one będą zbadane i będą wyciągnięte konsekwencje - podkreślił Woś.

Dopytywany czy Żalek stracił stanowisko, bo ośmielił się podnieść rękę na Adama Bielana i zeznać w prokuraturze, że są stenogramy rozmów, w których pojawia się Bielan, odpowiedział: Nic mi o tej sprawie nie wiadomo, żeby były takie stenogramy poza jakimiś medialnymi informacjami. W oświadczeniu minister Żalek poinformował, że nigdy nie naruszał dobrego imienia Partii Republikańskiej, czy coś w tym stylu. Więc w związku z tym, nie wiem, jak wyglądają szczegóły postępowania prokuratorskiego w tej konkretnej sprawie - dodał.

Woś odniósł też do tzw. operacji "Czarny węgiel", która według mediów miała polegać na przyznawaniu milionowych dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju firmom słupom, by zabezpieczyć finansowo ewentualnie Partię Republikańską na wypadek porażki wyborczej. Według mediów o operacji prokuraturę poinformował Jacek Żalek. Jeśli - informuje naszych słuchaczy, że wchodzimy w sferę spekulacji. Ja nie chcę komentować spekulacji medialnych. Gdyby taki proceder miał miejsce, to z pewnością byłby skandaliczny i trzeba wyciągnąć konferencję. Natomiast to są spekulacje medialne, a nie informacje od osób prowadzących śledztwo - odpowiedział gość Rozmowy w południe w RMF FM.

Dotacje na wypadek przegranych wyborów?

W czwartek portal Onet.pl podał, że dotarł do treści zeznań, jakie kilka dni temu przed śledczymi złożył wiceminister Żalek. Portal przekazał, że Żalek miał dostarczyć prokuraturze stenogramy rozmów ludzi z kierownictwa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. "Wiceminister powołując się na stenogramy z nagrań opisuje m.in., w jaki sposób Partia Republikańska miała zabezpieczyć się finansowo na wypadek przegranych wyborów parlamentarnych. Akcja ta miała zostać nazwana 'Czarny węgiel'" - napisał Onet.

Na początku marca lider Partii Republikańskiej Adam Bielan pytany o sprawę konkursu NCBiR mówił w TVP Info, że żadna złotówka z dotacji przyznanych w ramach konkursu NCBiR dla dwóch projektów nie została wydana i że NCBiR powinno rozważyć kroki prawne w związku z informacjami, że środki do tych dwóch firm wpłynęły. Dodał wówczas, że on w stosunku do osób, które obrażały jego czy jego partię, takie kroki prawne rozważy.

Rzecznik rządu Piotr Müller, pytany w czwartek o możliwe zmiany personalne w związku z nieprawidłowościami w przyznawaniu dotacji z NCBiR zapewnił, że "nie będzie żadnej tolerancji na jakiekolwiek nadużycia w tych sprawach, a każda osoba, która jest winna jakimkolwiek nadużyciom będzie ukarana". Chciałbym, żeby to jasno wybrzmiało: nie ma i nie będzie żadnego pola ochronnego dla nadużyć w tego typu instytucjach, w jakichkolwiek instytucjach. Osoby, które ewentualnie dopuściły się nadużyć powinny być i będą ukarane - powiedział Müller.

Kilka godzin później Jacek Żalek podał się do dymisji.

55 mln zł przyznanych dla firmy założonej 10 dni przed złożeniem wniosku

Chodzi o sprawę dwóch dotacji przyznanych w ramach konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe". Pierwsza z dotacji, opiewająca na 55 mln zł została przyznana firmie o kapitale 5 tys. zł założonej 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez niespełna 30-latka; wniosek firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania. Druga budząca podejrzenia dotacja - w wysokości 123 mln zł - została przyznana na projekt dotyczący "cyberbezpieczeństwa podmorskiego" białostockiej spółce, która w ostatnich dwóch latach wykazywała straty.

Na początku marca, prowadzący w NCBiR kontrolę poselską parlamentarzyści KO: Dariusz Joński i Michał Szczerba poinformowali, że wypłata środków dla tych dwóch firm została zablokowana. Przedstawiali też sieć powiązań między tymi spółkami a Partią Republikańską.

13 lutego szef MFiPR Grzegorz Puda odwołał p.o. dyrektora NCBiR Pawła Kucha, który kierował instytucją od sierpnia 2022 r. i powołał nowego pełniącego obwiązki szefa Centrum - Jacka Orła. Orzeł był wcześniej dyrektorem biura polityki bezpieczeństwa w MFiPR. 14 lutego wiceminister Żalek - który jest też politykiem Partii Republikańskiej - poinformował, że decyzją Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej została wszczęta kontrola w NCBiR. Kontrola ma zbadać prawidłowość przeprowadzenia konkursu "Szybka Ścieżka - innowacje cyfrowe".

15 lutego resort funduszy poinformował, że NCBiR skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dot. potencjalnych nieprawidłowości w procesie wyboru do dofinansowania projektu złożonego w ramach konkursu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe". 22 lutego Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w NCBiR.