"To polityczna zemsta za skuteczną walkę z patologiami" - mówią jednym głosem politycy Suwerennej Polski po wczorajszych słowach w sejmie Tomasza Mraza. Były dyrektor departamentu w resorcie sprawiedliwości odpowiadający za Fundusz Sprawiedliwości powiedział, że większość konkursów w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób".
Posłowie Suwerennej Polski, którzy w dużej mierze byli obecni w poprzedniej kadencji w Ministerstwie Sprawiedliwości są oburzeni wczorajszymi zeznaniami byłego dyrektora. Mówią, że jest marionetką w rękach Platformy Obywatelskiej.
Cała ta sprawa to jest jedynie gra polityczna, to jest zemsta na środowisku Suwerennej Polski za to, że minister Ziobro był prokuratorem generalnym i ścigał wszelkie patologie, które były - mówił Michał Wójcik z Suwerennej Polski.
Zupełnie inaczej widzą to obecnie rządzący. Zdaniem polityków Koalicji Obywatelskiej, wczorajsze słowa Mraza to dowód na to, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości zamiast trafiać do pokrzywdzonych przestępstwami, przekazywano na realizację politycznych celów jednego środowiska politycznego.
Dzisiaj politycy Suwerennej Polski są traktowani tak jak każdy inny obywatel. Jeśli złamali prawo, to staną przed sądem. Nie uchroni ich żadnej immunitet, a niezależny sąd zdecyduje o tym, czy byli winni, czy nie - podkreśla Borys Budka z KO.
Dodaje, że jego zdaniem najlepiej by było, by tę sprawę jak najszybciej wyjaśniono, bo "gołym okiem widać, że źle zarządzano Funduszem Sprawiedliwości".
Wykorzystują kogoś, kto jest oszustem, jeżeli to, co do mnie dociera, jest prawdziwe, bo ja nie słuchałem tego. Za nim stoi ktoś, kto gdyby Polska była praworządnym krajem, to by się znajdował zupełnie gdzie indziej - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany przez dziennikarzy o słowa Mraza. Dodał, że "patron" Mraza "powinien być w zupełnie innym miejscu niż jest".
Na uwagę, że to ówczesny szef MS, lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro zatrudnił Mraza w resorcie sprawiedliwości szef PiS odparł, że "w ministerstwie pracuje mnóstwo osób". Dodał, że w ten sposób można by powiedzieć, że gdy on był premierem, to wszyscy pracownicy w kancelarii premiera byli jego ludźmi.
Ten człowiek najprawdopodobniej, bo to są tylko moje domysły, po prostu już wszedł tam jako agent. Najpierw spełnił pierwszą część swojej roli, czyli doprowadził do tej wewnętrznej awantury, a następnie przeszedł do kolejnej - powiedział Kaczyński.
Na pytanie czy ręczy za polityków Suwerennej Polski związanych w sprawą Funduszu Sprawiedliwości, odparł, że "nie ręczy", bo się tym wtedy nie zajmował.
Jeżeli chodzi o te apelacje w tej chwili prowadzone, no to są one w oczywisty sposób z jednej strony wyborcze, ale z drugiej strony mają udowodnić, że coś co jest kłamstwem, jest prawdą, to znaczy, że nasze rządy miały charakter nieuczciwy. Ich rządy miały niebywale wręcz nieuczciwy charakter - powiedział szef PiS o obecnie rządzących.
O funkcjonowaniu Funduszu Sprawiedliwości za czasów ministra Zbigniewa Ziobry były dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości odpowiadający za FS Tomasz Mraz mówił w środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS. Minister Ziobro, mimo tego co powiedział (...), że nie podejmował żadnych decyzji i nie miał nic wspólnego z Funduszem Sprawiedliwości, był tak naprawdę głównym decydentem - powiedział.
Zdaniem Mraza większość konkursów przeprowadzanych w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób". Według niego poprzez nieprawidłowości wiele fundacji i osób pokrzywdzonych przestępstwami - czyli tych, które wedle założeń miały być wspierane z Funduszu - nie otrzymało potrzebnego wsparcia.
Jak mówił, podczas pracy przy FS oceniał jedno ze zgłoszeń do konkursu Funduszu, przygotowane przez fundację Profeto. Po negatywnej ocenie wniosku miał usłyszeć od przełożonych, że "to podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi" i ma on wygrać cały konkurs. Dopytywany potwierdził, że minister Ziobro "przed rozpoczęciem konkursu wskazał, kto ma go wygrać". Jak mówił, "nic nie mogło stać się bez jego (Ziobry) wiedzy i zatwierdzenia".
Mraz mówił w środę, że jako dyrektor tak naprawdę nie mógł "samodzielnie podjąć decyzji o przyjęciu patronatu honorowego jakiemuś kołu naukowemu bez skonsultowania tego z ministrem (b. wiceszefem MS Marcinem - przyp. red.) Romanowskim". Natomiast minister Romanowski otrzymywał polecenia od ministra Ziobro, jakie podmioty mają zwyciężyć, to z nim ustalał listę tych podmiotów, informację, kiedy konkursy mają być ogłoszone - powiedział Mraz.
Zaznaczył, że Romanowski sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach organizowanych przez Fundusz Sprawiedliwości. I potem na podstawie tego, co ustalił z jakimś przyszłym beneficjentem minister Romanowski, przekazywał polecenie stworzenia konkursu, który pasowałby pod ramy tego konkretnego beneficjenta - dodał Mraz.
Jedna z wypowiedzi Mraza dotyczyła rzekomego istnienia nieformalnej listy, według której przyznawano politykom Suwerennej Polski - "przewodniczącym poszczególnych okręgów wyborczych" - limity środków z Funduszu Sprawiedliwości, które mieli do dyspozycji. Właściwie każdy okręg wyborczy i pełnomocnik danego okręgu wyborczego posiadali swój limit. To była jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic związanych z Funduszem - powiedział Mraz. Jak dodał, na liście obok nazwisk wymienione były kwoty. Według niego chodziło o kwoty rzędu 1 mln, 700 tys. zł. Mraz powiedział, że politycy SP "kupczyli" tymi pieniędzmi, kupując za nie głosy i poparcie.
Mraz mówił też m.in. o 1 mln zł, który miał trafić do redaktora naczelnego "Gazety Polskiej", prezesa zarządu Telewizji Republika Tomasza Sakiewicza, a także o 1,5-2 mln zł na zoperowanie "pierwszego kolana RP". Pod koniec 2022 roku operację kolana przeszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Wiarygodność Mraza, który przytulił się do (stojącego na czele zespołu ds. rozliczeń PiS - PAP) Romana Giertycha, jest taka sama jak Szmydta, innego 'sygnalisty' Platformy, który uciekł na Białoruś" - podkreśliła w opublikowanym wieczorem na Facebooku oświadczeniu Suwerenna Polska.
"Giertych dał pokaz swoich gangsterskich metod. Z pomocą zastraszonego 'sygnalisty' dokonał linczu na chorym Zbigniewie Ziobro i współpracownikach ministra" - napisali politycy SP.
Według nich słowa Mraza to "stek bzdur i manipulacji, którymi posłużył się do brutalnego ataku na polityków Suwerennej Polski"; "tych, którzy wytrwale demaskują kłamstwa obozu Tuska". Podkreślono w oświadczeniu, że Giertych to "mecenas Tuska i jego syna", który ma "powód do osobistej zemsty". Ich zdaniem Giertych "mści się" za śledztwo dotyczące wyprowadzenia pieniędzy z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord.
Dziś w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 wystąpienie Tomasza Mraza komentował poseł PiS Krzysztof Szczucki.
Ten pan ma interes, żeby to mówić. To był zespół parlamentarny, a nie jakaś komisja śledcza, prokurator, on nie zeznawał pod żadną przysięgą - zauważył w Radiu RMF24 Krzysztof Szczucki. Jest wiele znaków zapytania i wątpliwości, jeśli chodzi o wiarygodność jego zeznań - dodał poseł Prawa i Sprawiedliwości. Zastrzegł jednocześnie, że nie ma kompetencji, by wypowiadać się o meritum sprawy.
Szczucki stwierdził, że PiS nie powinno zagłosować za ewentualnymi wnioskami o uchylenie immunitetów posłom Suwerennej Polski, którzy byli związani z Funduszem Sprawiedliwości.
To są działania polityczne Donalda Tuska, Adama Bodnara, prokuratury nielegalnie przejętej. To jest kampania wyborcza PO - grzmiał gość Piotra Salaka.
Pod koniec stycznia prokurator generalny Adam Bodnar utworzył zespół śledczy w Prokuraturze Krajowej do zbadania prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości powołanego do zapewnienia natychmiastowej i bezpłatnej pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. 19 lutego wszczęte zostało śledztwo w sprawie prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego 26 i 27 marca zatrzymała w tej sprawie pięć osób, przeszukano też mieszkania i miejsca działalności 25 osób, m.in. dwa domy b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i pokój b. wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia w hotelu poselskim.
Głównym celem Funduszu Sprawiedliwości jest pomoc ofiarom przestępstw. Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2021 r. po analizie funduszu oceniła, że środki były wydatkowane w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości miały dotyczyć ponad 280 mln zł.
Szef Prokuratury Krajowej Dariusz Korneluk poinformował pod koniec marca, że w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości trwają analizy pod kątem przygotowania wniosków o uchylenie immunitetów parlamentarnych. Według medialnych doniesień pierwszymi politykami, których wnioski miałyby dotyczyć to byli wiceszefowie MS, posłowie Suwerennej Polski - Marcin Romanowski i Michał Woś.