Co do Pegasusa, to jest dopiero początek sprawy. Jedno jest absolutnie pewne, to już nie tylko komisja śledcza, ale prokuratura, gdy stanie się znowu niezależna od polityków, i sądy będą miały pełne ręce roboty - powiedział lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Nie ma już żadnej wątpliwości, że popełniono rzeczy wyjątkowo cuchnące. Mówię nie tylko o samym akcie podsłuchiwania, co jest zabójcze dla demokracji, że władza podsłuchuje opozycję przy użyciu narzędzi, które mają służyć do walki z terroryzmem, ale zdaje się, że przy tej okazji popełniono także wiele innych wykroczeń - powiedział Tusk w TVN24. Jak dodał "będzie się w tej sprawie jeszcze działo".
Tusk powiedział, aby w poniedziałek "uważnie czytać gazety". Będzie o czym czytać. To jest ranga, która będzie uzasadnieniem już nie tylko dla komisji śledczej i dotyczy najważniejszych osób w państwie - zaznaczył lider PO.
Ocenił, że "to jest jedna z tych spraw, która doczeka się publicznego ujawnienia prawdy, sprawiedliwości i konsekwencji wobec tych, którzy dopuścili się tego procederu".
Jednocześnie Tusk zapowiedział: "będziemy starali się przekonać mimo wszystko posłanki i posłów opozycji i obozu rządzącego, bo chyba tam paru przyzwoitych zostało, albo przynajmniej chcących odkupić część win i może uda się powołać klasyczną komisję śledczą w Sejmie".
Jeśli nie, to tak, czy inaczej, komisja senacka powstanie. Jestem o tym przekonany. Miałem okazję o tym rozmawiać z senatorami i marszałkiem Senatu, więc myślę, że na następnym posiedzeniu Senatu taka komisja powstanie. Ona nie będzie miała uprawnień śledczych, ale na pewno dzięki jej pracy uda się ujawnić opinii publicznej przynajmniej część mechanizmu, który doprowadził do tego skandalu - mówił Tusk.
Amerykańska agencja prasowa Associated Press podała, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowani byli: senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Już informowałem, że telefon, który aktualnie używam, według kanadyjskich ekspertów, nie był zhakowany przy pomocy tego narzędzia. Czy byłem podsłuchiwany, czy byłem obserwowany przez władze PiS, proszę sobie odpowiedzieć samej na to pytanie, bo tutaj niestety musimy na razie polegać na własnej intuicji, czy domysłach - zaznaczył Tusk, pytany przez dziennikarkę, czy "jego telefon znalazł się na celowniku".
Rzecznik rządu Piotr Müller zapewnił w piątek, że "żadna służba nie złamała zasad prawa; kontrola operacyjna - jeżeli była podejmowana - miała zgodę sądową". Odmówił podania informacji, czy system Pegasus był stosowany wobec osób związanych z opozycją zasłaniając się niejawnym charakterem informacji w tym zakresie.
Tusk odnosząc się do ewentualnych wcześniejszych wyborów, zaznaczył, że są one możliwe tylko wtedy, "kiedy PiS i Kaczyński skapitulują w sposób ostateczny".
To, że skapitulowali przed drożyzną i pandemią, to wiemy. Sami się do tego przyznają, ale czy są gotowi w związku z tym do takich wniosków ostatecznych, czyli do wcześniejszych wyborów - naprawdę nie wiem - powiedział.
W ocenie Tuska widać wyraźnie, że "w tej chwili (...) wewnątrz PiS toczy się spór". Niektórzy już pakują manatki, niektórzy wyprzedają swoje nieruchomości, jak wiemy, niektórzy coraz bardziej dają oznaki zdenerwowania i strachu przed odpowiedzialnością, jaka ich spotka po wyborach, jeśli te wybory przegrają. Natomiast nie ma jasnego stanowiska i myślę, że przez najbliższych kilka miesięcy takiego stanowiska nie będzie - podkreślił polityk PO.
Zaznaczył, że wcześniejsze wybory byłyby "z całą pewnością lepsze dla Polski". Wcale nie jestem pewien, czy lepsze dla opozycji, wcale nie jestem pewien czy ja powinienem się modlić o wcześniejsze wybory biorąc pod uwagę możliwe wyniki - dodał Tusk.
Podkreślił, że do końca lutego, we wszystkich województwach zostaną powołane grupy wolontariuszy, aby przynajmniej jedna osoba reprezentująca opozycję znalazła się w każdym lokalu wyborczym.
Żeby nie było żadnej możliwości takiego prostackiego fałszowania wyborów poprzez dopisywanie czegoś, czy wadliwe skreślanie przez ludzi, którzy ze złą wolą chcieliby zniekształcić te wyniki wyborów - zapewnił szef PO. Dodał, że chodzi o ponad 20 tys. "ludzi gotowych do działania".
Tutaj bardzo liczę na współpracę. Ta współpraca w szeregach opozycji demokratycznej musi stać się faktem, przynajmniej w tak oczywistych sprawach jak pilnowanie uczciwości wyborów i ochrona tych wyborów przed potencjalnym fałszowaniem - zaznaczył.
Na pytanie, czy Donald Tusk jako premier to aktualna wizja odpowiedział: "Oczywiście tak (...). Bardzo wierzę w zwycięstwo w wyborach, a to się wiąże oczywiście z pełnym poczuciem odpowiedzialności za to, co będzie po wyborach".
Lider PO podkreślił, że konsekwentnie stara się namówić wszystkich partnerów po stronie opozycyjnej, żeby dzisiaj szukali wszystkiego, co łączy.
To, co wydaje się rzeczą najważniejszą, to nie tylko przygotowanie do wyborów i wygrana, bo ona wydaje mi się naprawdę realna, a te najbliższe miesiące będą jeszcze bardziej surowo weryfikowały rząd PiS i będą w jeszcze bardziej jaskrawym świetle pokazywały nieudolność i brak odpowiedzialności tego rządu, ale nie wystarczy wygrać - powiedział.
Dodał, że najbardziej obawiałby się "pyrrusowego zwycięstwa, że niby jest minimalna większość, ale nie do końca dogadana, skłócona, rywalizująca miedzy sobą".
I jednak ciągle z "pisowskim" prezydentem, i takim dość silnym obozem Kaczyńskiego - mówił Tusk. Podkreślił, że dziś potrzeba Polsce silnej i zdecydowanej opozycji, "która nie tylko będzie potrafiła wygrać, ale będzie także potrafiła twardą ręką rządzić".
Tusk wskazał, że "ma autentyczny respekt i wiele sympatii dla polityków i liderów zarówno PSL, jak i Polski 2050". Zaznaczył, że chciałby współpracować z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz Szymonem Hołownią, ponieważ "trzeba tworzyć możliwe spójną i silną alternatywny dla PiS".
Dodał też, że jest pewien problem z Lewicą.
Znak zapytania jest taki, na ile partia Włodzimierza Czarzastego chce współpracować z PiS, a na ile chce zmienić tę władzę - mówił. Jak zaznaczył, "tej jasności nikt dzisiaj nie ma".
Tusk przypomniał, że w 2015 roku PiS doszedł do władzy właśnie przez błąd SLD. Dlatego będą apelował do wyborców, także do wyborców Lewicy, aby nie głosowali na żadną z partii, które zwiększają ryzyko kontynuacji rządu PiS - podkreślił były premier.