W tle działań wojennych tli się konflikt w elitach politycznych Waszyngtonu. Pojawiły się informacje, że sekretarz obrony Donald Rumsfeld nie słuchał rad wojskowych i dążył do szybkiej wojny, a ci ostatni sugerowali mu zgromadzenie większych sił. Ale Rumsfeld zaprzecza tym oskarżeniom.
Mamy bardzo dobry plan działań, byłbym dumny gdybym mógł się pod nim podpisać. Plan kampanii jest naszym wspólnym dziełem, zapewni nam zwycięstwo, a ci którzy twierdzą że źle prowadzimy tę wojnę, nie widzieli naszej strategii - przekonywał Donald Rumsfeld.
Takim doniesieniom zaprzeczył także dowódca sił inwazyjnych w Iraku, generał Tommy Franks. Niewielu ludzi wie o tym, w jaki sposób opracowano ten plan - powiedział Franks. Dodał także, iż poza dowódcą operacyjnym nikt jednak nie wywierał wpływu na przebieg prac.
Generał podkreślił, że nie domagał się dodatkowych wojsk przed rozpoczęciem operacji lądowej w Iraku. Zaprzeczył też twierdzeniom, jakoby zapowiedziane rozmieszczenie dodatkowych 120 tys. żołnierzy w rejonie Zatoki Perskiej było dowodem niepomyślnego przebiegu operacji. Rozłożone w czasie dosyłanie wojsk jest częścią wstępnego planu - podkreślił generał.
Foto: Archiwum RMF
20:20