Prezydent Andrzej Duda poinformował o podpisaniu ustawy powołującej komisję ds. badania wpływów rosyjskich i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego. "Trybunał Stanu dla prezydenta", "tchórzliwa i haniebna decyzja" - takie komentarze słychać w Sejmie po decyzji głowy państwa.

Prezydent Andrzej Duda poinformował, że zdecydował o podpisaniu ustawy o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, a także skierowaniu jej w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.

Podpis prezydenta, z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego, który nie blokuje powstania komisji, politycy opozycji nazywają tchórzostwem i realizacją politycznego planu Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja nie zamierza również wystawiać swoich kandydatów do komisji weryfikacyjnej.

Nie wydelegujemy do komisji ds. badania wpływów rosyjskich nikogo, bo jest ona bezprawna, a wyniki jej prac nie mogą legalnie wejść w życie. To sąd kapturowy, my w ciałach o takim charakterze nie uczestniczymy - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka.

Pan prezydent jest tchórzem. (...) No co to za prezydent, który nie potrafi kierować się własnym zdaniem? To jest podnóżek pana posła Kaczyńskiego, nic więcej - powiedział reporterowi RMF FM Marcin Kierwiński, poseł Platformy Obywatelskiej.

Skierujemy pana odpowiedzialność do Trybunału Stanu. Pan będzie miał zakaz pełnienia funkcji w Polsce, a jeżeli uda się to zrobić szybko, to nie doczeka pan swojej kadencji - stwierdził z kolei lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Do pracy w komisji szykuje się tylko Zjednoczona Prawica. W pierwszej kolejności Sejm musi wybrać (skład komisji - przyp. red.). Suwerenna Polska będzie aktywnie uczestniczyła w tym procesie - powiedział naszemu dziennikarzowi Sebastian Kaleta.

"Demokracja pana przeżyje"

Decyzję prezydenta skomentował w mediach społecznościowych lider Polski 2050 Szymon Hołownia.

"Prezydent RP poważnie osłabił dziś nasz kraj, wewnętrznie i zewnętrznie. Na pół roku przed wyborami, w obliczu wojny tuż za granicą, postanowił nakręcić polsko-polską wojnę domową do oporu. I gdy, jak nigdy, potrzebujemy spokoju, prawdy i sprawdzonych informacji, radośnie otworzył PiS-owską fabrykę przedwyborczych kłamstw. Nie weźmiemy udziału w tej farsie, na którą patrząc - putinowska Rosja zaciera dziś ręce" - napisał Szymon Hołownia na Twitterze.

"Trafnie zdiagnozował pan chorobę, panie Prezydencie, ale podał polskiej demokracji truciznę zamiast leku. Proszę być dziś pewnym jednego - demokracja pana przeżyje" - dodał lider Polski 2050.

"Rzekome 'rosyjskie wpływy' chcą badać w oparciu o 'prawo', którego nie powstydziliby się w Moskwie. A prezydent to podpisuje. Kolejny dowód na to, że najlepszą odtrutką na 'rosyjskie wpływy' w Polsce będzie odsunięcie tej ekipy od władzy. Zróbmy to już tej jesieni" - napisał na Twitterze prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych również marszałek Senatu Tomasz Grodzki. "Senat odrzucił ustawę o badaniu wpływów rosyjskich, z powodu jej niekonstytucyjności. Prezydent, który powinien być strażnikiem konstytucji, tę ustawę podpisał. To skandaliczna i haniebna decyzja, to początek pełzającego zamachu stanu i podważenie podstaw demokratycznej Polski" - napisał.

Zdaniem szefa klubu Koalicji Obywatelskiej Borysa Budki, "strach przed prezesem i bezwzględne posłuszeństwo" kolejny raz wygrały z normami konstytucyjnymi i elementarną przyzwoitością. "(p)Rezydent" - napisał Budka.

W podobnym tonie wypowiedział się szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. "Prezydent Andrzej Duda wybrał interes PiS, a nie interes Polski! Wstyd i hańba, że taki człowiek jest głową państwa!" - podkreślił polityk Lewicy.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz uznał podpisanie ustawy wprowadzającej "sąd kapturowy nad politykami opozycji" za fatalną decyzję. "Miejsce tej sprzecznej z Konstytucją, prawem międzynarodowym i zdrowym rozsądkiem bolszewickiej ustawy jest w koszu" - oświadczył lider Ludowców.

Tusk komentuje... "lex Tusk"

W zapisach proponowanej ustawy pozwalającej na powołanie komisji znajdują się m.in. przepisy, które pozwolą komisji na wydawanie decyzji, takich jak np. wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.

Ustawa powołująca komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów to - zdaniem jej przeciwników - prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami lub przynajmniej upokorzenie go w oczach wyborców. Stąd nazwa "lex Tusk".

Do dzisiejszej decyzji prezydenta Andrzeja Dudy odniósł się sam lider Platformy Obywatelskiej. "Panie Prezydencie, zapraszam na konsultacje społeczne 4 czerwca. Będzie nas dobrze słychać i widać z okien Pańskiego pałacu. Przyjdziecie?" - napisał na Twitterze.

Morawiecki: To właściwy pomysł

O podpis prezydenta był pytany na konferencji prasowej w Radomiu premier Mateusz Morawiecki. Jak szef polskiego rządu ocenia tę decyzję i jak ocenia deklaracje prezydenta, że chciałby on powołania także komisji w tej sprawie na poziomie europejskim? Dopytywano go też, czy będzie na ten temat rozmawiał podczas posiedzenia Rady Europejskiej w przyszłym miesiącu.

Nie ma Rady Europejskiej, podczas której nie podnosiłbym tego wątku - odpowiedział Morawiecki. Zaznaczył, że tłumaczy za każdym razem "jak niebezpieczna jest ruska propaganda, jak sprawny jest Kreml w sączeniu swoich fake newsów, we wpływaniu na wynik wyborczy w różnych miejscach, nawet w tak potężnym państwie, jakim są USA".

W związku z tym ten pomysł o tym, aby zacząć to weryfikować, w sposób pełny, techniczny, profesjonalny jest pomysłem właściwym. Ja mam nadzieję, że tam znajdzie się wystarczająco dużo chętnych instytucji i państw, które ten pomysł podchwycą i oczywiście będę bardzo mocno mówił o tych wpływach rosyjskich i o tym, żeby zbadać je na poziomie specjalnej komisji. Przecież ona będzie pod wpływem PE, KE, państw członkowskich. Nie ma czego się bać, zachęcam naprawdę do zbadania tego - powiedział szef rządu.

Według niego, "wyraźnie widać, że jak się uderzy w stół, to jakieś nożyce się odzywają".

Dlaczego się ta nasza szanowna opozycja, a w szczególności pan Tusk tak śmiertelnie boi tej komisji weryfikującej wpływy rosyjskie? Przecież wystarczy żeby (Donald Tusk) powiedział, o czym rozmawiał z (Władimirem) Putinem na molo w Sopocie czy w samolocie, o czym rozmawiali ze sobą kilka razy w sytuacji, kiedy nie było to rejestrowane, nie było z tego żadnego sprawozdania - mówił premier.

Morawiecki zaznaczył, że jest w kontakcie z prezydentem Andrzejem Dudą. Rozmawialiśmy o tym (o komisji - przyp. red.) i oczywiście tutaj, na poziomie Rady Europejskiej, będę działał w tej sprawie - zapowiedział szef rządu.

"Czarny dzień dla polskiej demokracji"

Podpis prezydenta Dudy cofa nas do mroków PRL-u, gdzie w komitecie centralnym ustalano listy kandydatów, na których można głosować. Prezydent zachował się jak Piłat, który próbuje umyć ręce. Problem polega na tym, że w procesie legislacyjnym w Polsce, prezydent rąk umyć nie może - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej, Sławomir Nitras w Rozmowie w południe w RMF FM, pytany o podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawę dotyczącą komisji weryfikacyjnej ws. wpływów rosyjskich w latach 2007-2022.

Gość Krzysztofa Berendy dodał, że to "czarny dzień dla polskiej demokracji".

"Objaw swoistego rozdwojenia jaźni"

Decyzję głowy państwa skomentował w RMF FM Marcin Matczak, który nazwał ją "objawem swoistego rozdwojenia jaźni".

Z jednej strony (prezydent) podpisuje ustawę, a więc uznaje, że ona powinna funkcjonować, z drugiej strony wysyła ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym - powiedział.

We wniosku do TK będzie musiał uzasadnić, że jest niekonstytucyjna, bo na tym polega wniosek. Czyli jedną ręką podpisuje ustawę, uważając, że ona powinna funkcjonować, drugą uzasadnia, że jest niekonstytucyjna, bo przecież trybunał nie jest organem konsultacyjnym - dodał konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem Marcina Matczaka, "prezydent zachował się trochę jak lekarz, który wiedząc, że podaje pacjentowi truciznę, sprawdza jej działanie dopiero po fakcie, kiedy ta trucizna spustoszy organizm pacjenta".

Burzliwa dyskusja w Sejmie wokół "lex Tusk"

Sejm odrzucił w piątek weto Senatu i opowiedział się za powołaniem komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Przed głosowaniem w tej sprawie doszło do burzliwej wymiany zdań pomiędzy reprezentantami obozu władzy i opozycji.

W głosowaniu wzięło udział 454 posłów. Za odrzuceniem senackiego weta było 234, przeciw - 219, a 1 się wstrzymał. Lewica po głosowaniach zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy o weto do ustawy.

Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022 ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm. Na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.

Komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007-2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".

Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.

Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.