Jedna osoba zginęła, a druga trafiła do szpitala, gdy wskutek wichury w środkowych Czechach zawaliło się pięciometrowe betonowe ogrodzenie. Na południu Moraw wstrzymano ruch kolejowy na trasie między Czechami a Słowacją. Przez wichurę 50 tys. gospodarstw domowych nie ma prądu.
Zmarły w wyniku zawalenia się ściany był obcokrajowcem. Władze, które potwierdziły zgon, nie podały narodowości ofiary. Druga osoba, która trafiła do szpitala w poważnym stanie, to także cudzoziemiec.
Wiatr wiejący ponad 100 km na godzinę na większości terytorium Czech w nocy z soboty na niedzielę osiągnął na Śnieżce prędkość 185 km/godz. Wydane ostrzeżenie o silnym wietrze obowiązuje w Czechach do północy 31 stycznia.
Wichura pozbawiła prądu ponad 50 tys. odbiorców energii elektrycznej. Strażacy musieli interweniować i usuwać powalone drzewa, które zatarasowały wiele dróg. Według informacji kierownictwa państwowej straży pożarnej notowano około czteryipółkrotnie więcej wyjazdów niż każdego innego dnia.
Powalone drzewa oraz problemy z trakcją zmusiły Czeskie Koleje (CzD) oraz innych przewoźników do wstrzymania transportu na kilku liniach kolejowych, głównie w środkowych oraz północnych Czechach, Wyżynie Czesko-Morawskiej oraz południowych Morawach.
W pobliżu stacji kolejowej Lanżhot, która położona jest przy granicy czesko-słowackiej, upadające drzewo zerwało trakcję kolejową. Unieruchomiony został skład Eurocity z Budapesztu do Pragi z 70 pasażerami. Według informacji CzD nikt nie został poszkodowany, a pasażerów wezwano do pozostania w wagonach. Przy braku prądu utrzymywała się w nich temperatura około 5 stopni Celsjusza. Z uwagi na ukształtowanie terenu pasażerów nie można było ewakuować, a skład odholowano po prawie pięciu godzinach przymusowego postoju.