"List do patomorfologa"? Szokujący tytuł dla tomu poetyckiego? Prosektorium i wiersze? Wiwisekcja zmarłego ojca a operacja na żywym języku? Słowa zimne i ostre jak skalpel zamiast miękkiej uległości żałobnemu milczeniu? Matka odchodzi - jak w tytule głośnej książki Tadeusza Różewicza? Ale jakaż różnica tonu i stylu! Justyna Tomska - poetycka debiutantka, nowy głos w polskiej literaturze, nowatorski pod każdym względem. Jednak podkreślam - to moja (Bogdana Zalewskiego) subiektywna ocena. Możecie się zżymać, a nawet ze mnie żartować, ale biorę na siebie to ryzyko: dla mnie debiutancki tom Tomskiej jest literacko ciekawszy niż "Ararat" zeszłorocznej Noblistki Louise Glück. (Książka o podobnej tematyce i konfesyjnym charakterze). Zaprosiłem Panią Justynę do studia RMF FM w Krakowie i z wielką przyjemnością oddałem się ponownej lekturze "Listu do patomorfologa". Tym razem nie było to moje samotne szeptem czytanie w zaciszu własnego gabinetu, a nagrywany w radiu dialog przerywany poetyckimi monologami recytującej swoje utwory Autorki. Zachęcam do (p)odsłuchania.
Środa, 15 września 2021
Podcast: Rozmowy
Posłuchajcie intrygujących wywiadów z ciekawymi ludźmi. Za mikrofonem dziennikarze RMF FM.