Nie wiadomo, czy dowódca rosyjskiej Floty Czarnomorskiej admirał Wiktor Sokołow żyje. Ukraińcy twierdzą, że nie, ale Rosjanie temu zaprzeczają, publikując nagranie z udziałem wojskowego. Wątpliwości dotyczących skutków piątkowego ataku na siedzibę floty w Sewastopolu jest cała masa.
Obserwatorzy z całego świata nie mogą wyjść z podziwu, jak precyzyjne i niszczycielskie było piątkowe uderzenie pociskami manewrującymi Storm Shadow na kwaterę główną Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.
Nie chodzi tylko o to, że zniszczony został jej najważniejszy budynek; kluczowe jest to, jak wielu wysokich rangą wojskowych straciła Rosja.
Ukraińskie siły specjalne w specjalnym komunikacie poinformowały, że w ataku zginęło 34 oficerów, w tym dowódca Floty Czarnomorskiej admirał Wiktor Sokołow. Kolejnych 105 Rosjan - zdaniem Kijowa - zostało rannych.
To liczba porażająca, powodująca ogromną wyrwę w sztabie floty operującej na Morzu Czarnym. Pytanie jednak, czy prawdziwa.
Kłam ukraińskim twierdzeniom zadają Rosjanie, którzy opublikowali nagranie z... rzekomo martwym adm. Wiktorem Sokołowem.
Jak podała rosyjska agencja informacyjna RIA Nowosti, dowódca Floty Czarnomorskiej wziął udział w posiedzeniu zarządu Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej.
Na nieco ponad jednominutowym nagraniu widać wielu rosyjskich generałów, a poprzez wideołącze z obecnymi na sali połączył się adm. Sokołow.
Krótki film nie rozwiewa jednak żadnych wątpliwości. Dowódca Floty Czarnomorskiej na nagraniu w ogóle się nie rusza, a krzesło, na którym siedzi, przypomina łóżko szpitalne.
Tak naprawdę też nie wiadomo, kiedy nagranie zostało zrobione - przed czy po piątkowym ataku na Sewastopol.
Jednocześnie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nie skomentował doniesień o rzekomej śmierci adm. Sokołowa, odsyłając dziennikarzy do resortu obrony. Wiecie państwo, nie było żadnych informacji z ministerstwa obrony - to wyłącznie ich prerogatywa i nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie - powiedział, cytowany przez agencję Interfax.
Na początku tego roku Rosja fałszywie twierdziła, że zabiła naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerija Załużnego i szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego gen. Kyryło Budanowa. Oświadczenia zostały wówczas powszechnie uznane jako fałszywe. Obaj wojskowi żyją i mają się dobrze.
Ukraina do tej pory była zdecydowanie bardziej wiarygodna w przekazie. Owszem, zaliczała wpadki, ale tylko w przypadku mniej znaczących oficerów, którzy brali udział w walkach bezpośrednio w pobliżu frontu.
Jeśli się okaże, że adm. Sokołow żyje, wiarygodność Ukraińców znacząco zmaleje.