Magda Linette odniosła życiowy sukces triumfując w turnieju WTA w nowojorskim Bronksie. W finale pokonała Włoszkę Camilę Giorgi 5:7, 7:5, 6:4. To jej pierwszy tytuł w karierze.
Początek meczu to ofensywna gra obu zawodniczek, które starały się możliwie szybko kończyć wymiany. Na bakier były jednak z regularnością, stąd udane zagrania przeplatały takimi, po których piłka trafiała w aut bądź siatkę.
Z pierwszych pięciu gemów zawodniczki serwujące cztery przegrały. Od stanu 3:2 dla Polki do 5:5 reguła własnego podania obowiązywała. Wtedy jednak nastąpił moment słabości Polki, która w dwóch gemach nie zdobyła ani jednego punktu i po 41 minutach gry przegrała pierwszą partię 5:7.
Druga zaczęła się po jej myśli i dość szybko objęła prowadzenie 3:0, a następnie 4:1. Przestój przytrafił się poznaniance w siódmym gemie, którego oddała bez punktu i Włoszka zbliżyła się na 3:4. W kolejnym Linette miała dwie szanse, by ponownie odskoczyć rywalce, ale Giorgi doprowadziła do remisu.
W grze polskiej tenisistki coraz większą rolę odgrywały nerwy, choć w ważnych momentach mogła liczyć na swój serwis bądź... przeciwniczkę, która także popełniała sporo błędów. Poza tym był to jej ósmy mecz w ciągu dziewięciu dni, gdyż do głównej drabinki musiała przebijać się przez kwalifikacje.
W dziewiątym gemie drugiej partii zawodniczki rozegrały 22 akcje, tenisistka z Maceraty miała cztery break pointy, ale ostatecznie to Polka wyszła na 5:4. W kolejnej rozgrywce miała ona dwie piłki setowe, ale przegrała cztery akcje z rzędu. Było 5:5, ale ostatnie słowo w tej odsłonie należało jednak do Polki, która zwyciężyła 7:5. Wynik identyczny jak w pierwszej, ale ta trwała 22 minuty dłużej.
W decydującym secie Linette praktycznie od początku musiała "gonić" wynik. Było 1:3, 2:4. Wtedy jednak Polka, która nie miała już nic do stracenia, zaczęła grać jak natchniona, a półtora miesiąca starsza od niej Włoszka jakby gasła z akcji na akcję. W czterech kolejnych gemach Giorgi zdobyła tylko... trzy punkty. Skończyło się 6:4 i Linette po dwóch godzinach i 34 minutach gry mogła wyrzucić ręce do góry w geście triumfu.
Została drugą po Agnieszce Radwańskiej polską tenisistką, która w ostatnich latach zwyciężyła w turnieju WTA (w finale w tym roku były też Iga Świątek i Katarzyna Kawa). Wcześniej jej najlepszym osiągnięciem był finał w Tokio w 2015 roku. Do półfinału dotarła w Baku (2013), Kuala Lumpur (2017) i innym mieście w Tajlandii - Hua Hin w tym sezonie.
W listopadzie 2014 wygrała zawody pod szyldem WTA w chińskim Ningbo, ale był to turniej rangi K125, czyli nieco niższej i ten sukces nie jest uwzględniany przez tę organizację w wykazie triumfów Polki. Przed rokiem była też w finale podobnych zawodów w chorwackiej miejscowości Bol.
Za sukces w Bronx Open na jej konto trafi 43 tys. dolarów premii. Zyska też 280 punktów rankingowych, co pozwoli jej przesunąć się z 80. prawdopodobnie na 53. miejsce w świecie. To jej najwyższa lokata w karierze. W lutym 2018 była 55.
Giorgi nie wykorzystała szansy na trzeci tytuł w karierze. Sobotni finał był jej szóstym przegranym; poprzednio na początku sierpnia w Waszyngtonie. Z Linette wcześniej grała w 2015 roku w katowickim Spodku, wygrywając w trzech setach.
Już w poniedziałek w Nowym Jorku rozpocznie się ostatni w tym roku turniej Wielkiego Szlema. Linette wyjdzie na kort we wtorek, a jej pierwszą przeciwniczką będzie nieco niżej notowana Australijka Astra Sharma. Mniej szczęścia w losowaniu miała Giorgi, która trafiła na rozstawioną z "30" Greczynkę Marię Sakkari.Wynik finału:
Magda Linette (Polska) - Camila Giorgi (Włochy) 5:7, 7:5, 6:4.