Rosjanie zwiększyli liczbę pociągów jadących z kraju na Krym. Jak tłumaczą, to efekt zbliżającego się sezonu turystycznego. Trudno jednak wyobrazić sobie, by plaże półwyspu krymskiego miały być szczególnie oblegane w tym roku. Obiekty na Krymie mogą w każdej chwili zostać zaatakowane przez siły ukraińskie. Władze Ukrainy zastanawiają się, czy zwiększony tranzyt nie ma związku z rosyjskimi przygotowaniami do ewakuacji.
Denys Czystikow, zastępca stałego przedstawiciela prezydenta Ukrainy na Krymie, zauważa, że zwiększona liczba pociągów pasażerskich i towarowych jeżdżących z Rosji na tymczasowo okupowany półwysep może mieć związek z przygotowaniami do ewakuacji.
Najeźdźcy tłumaczą to tym, że rzekomo rozpoczyna się sezon turystyczny. Należy jednak zauważyć, że po wybuchach w Dżankoju i Sewastopolu Rosjanie zaczęli odwoływać swoje rezerwacje i rezygnować ze spędzania urlopu na tymczasowo okupowanym Krymie. Oczywiście, te pociągi mogą być wykorzystane do ewakuacji - mówił Czystikow w ukraińskiej telewizji Freedom.
Urzędnik zwraca uwagę na kilka zastanawiających zdarzeń: krymskie władze okupacyjne ogłosiły zwiększenie tempa wywozu zboża skradzionego Ukrainie, znacznie wzrosła liczba ofert sprzedaży mieszkań na półwyspie, a rosyjscy wojskowi systematycznie od tygodnia wywożą stamtąd swoje rodziny. Ukraińskie służby wywiadowcze uzupełniają ten obraz o informację, że Rosjanie stawiają na Krymie nowe fortyfikacje.
Tak zwana "wymuszona ewakuacja" z Krymu wcale nie musi być nierealnym scenariuszem - zwłaszcza w kontekście zbliżającej się (według zapowiedzi Kijowa) kontrofensywy ukraińskiej. W poniedziałek ukraińskie drony zniszczyły w mieście Dżankoj (północna część półwyspu) transport pocisków manewrujących Kalibr. Na terenie Krymu wprowadzono stan wyjątkowy. Podległe Moskwie władze Sewastopola poinformowały z kolei w środę o "odparciu ataku dronów morskich przez Flotę Czarnomorską". Według informacji przekazywanych przez Rosjan, żaden statek marynarki wojennej nie ucierpiał, ale uszkodzeniu uległo kilka budynków portowych.
Dmitrij Miedwiedwiew postanowił uprzedzić wypadki i straszy, że w przypadku ukraińskiego ataku na Krym, Rosja może odpowiedzieć w każdy możliwy sposób. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji twierdzi, że Moskwa może powołać się na podstawy doktryny odstraszania nuklearnego.