"Zaskakujący pomysł”, "Środowisko jest oburzone" – takie głosy słychać na Pomorzu po tym, jak minister zdrowia ogłosił, że chciałby, aby żołnierze pilnowali wolnych łóżek w szpitalach covidowych. Szef MON Mariusz Błaszczak już zapowiedział wysłanie 2 tys. żołnierzy do pracy w kilkuset szpitalach. Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się z kolei, że szkolenia żołnierzy WOT rozpoczną się w ciągu kilku dni.
Minister Adam Niedzielski poprosił o pomoc szefa MON Mariusza Błaszczaka, by ten wysłał żołnierzy do pilnowania wolnych łóżek w szpitalach covidowych.
Niedzielski mówił na konferencji prasowej we wtorek, że często mamy do czynienia "z pewnym niezrozumiałym ukrywaniem łóżek (dla chorych na Covid-19), które faktycznie są dostępne, a niekoniecznie dyrektor, czy kierujący jednostką chce tego pacjenta przyjmować".
Będziemy zwracali się do ministra (obrony narodowej) Mariusza Błaszczaka (...), aby do każdego szpitala została skierowane osoba - żołnierz czy wojsk terytorialnych, czy armii operacyjnej, który będzie odpowiadał za aktualizowanie tego systemu - powiedział Niedzielski.
Szef MON Mariusz Błaszczak już zapowiedział, że do prac administracyjnych w 600 szpitalach skierowanych zostaje 2 tys. żołnierzy.
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się, że w ciągu kilku dni mają rozpocząć się szkolenia organizowane przez NFZ dla żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy będą uczestniczyć w raportowaniu o wolnych szpitalnych łóżkach dla pacjentów z koronawirusem.
Jak usłyszał nasz dziennikarz, ich zadaniem ma być obsługiwanie systemu elektronicznej ewidencji, znajdującego się w szpitalach i połączonego z centralą NFZ. Chodzi o to, by częściej niż dotychczas - kilka, kilkanaście razy na dobę - wpisywali jak najbardziej aktualne dane o dostępnych łóżkach dla chorych na Covid-19.
Dowództwo WOT zapewnia, że chodzi o odciążenie personelu medycznego, który ma obowiązek raportowania i sprawienie, by zamiast biurokracją, zajmował się chorymi. Jak zaznacza szefostwo terytorialsów, żołnierze będą po prostu wpisywać do komputerów dane przekazane im przez dyrektorów szpitali.
Jeśli to tylko pomoc we wpisywaniu danych do rozlicznych tabelek to TAK, jeśli to kontrola tego, co robimy - NIE ma na to zgody - komentuje obecność żołnierzy w szpitalach Waldemar Malinowski, prezes Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
To ja mogę uprawnić kogokolwiek do pewnych czynności w szpitalu jako dyrektor. Nie można zaczyna rozmowy od tego, że "nie ufam wam, pewien nadzór wejdzie do szpitali" - argumentuje.
Rozmówca Mariusza Piekarskiego dodaje, że szpitale mają więcej pacjentów niż mogą przyjąć. Prezes Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych dodaje, że teraz przy kolejnych rekordach zakażeń najważniejszy jest triaż chorych, czyli skuteczne oddzielenie: kto niezbędnie potrzebuje pomocy szpitalnej, a kto może jeszcze chorować w domu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przedstawiciele szpitali na Pomorzu, z którymi rozmawiał dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa, nieoficjalnie nie zostawiają suchej nitki na pomyśle ministra zdrowia. "Czuję się, jakby ktoś mnie oskarżał o kradzież, rząd odwraca kota ogonem, bo nie radzi sobie z sytuacją" - usłyszał nasz reporter w jednym ze szpitali.
"Nie oszukuję na łóżkach, jesteśmy odpowiedzialni" - mówił nam prezes innego.
Szefowie placówek przyznaję, że czekają na szczegóły, ale nie wyobrażają sobie w praktyce takiej wojskowej kontroli.