Choć ma kilkadziesiąt lat, wciąż może przyjąć ponad dwa tysiące osób. Mowa o schronie pod dworcem głównym w Kijowie. Według służb w mieście w takich obiektach schronienie mogą znaleźć prawie trzy miliony osób. Dziennikarze RMF FM Piotr Bułakowski i Mateusz Chłystun zajrzeli dzisiaj do jednego z kijowskich schronów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Do schronu prowadzi nieskomplikowana droga - relacjonują wysłannicy RMF FM. Po wejściu na dworzec wchodzi się na lewo w klatkę schodową, która prowadzi w dół. Po 20-30 metrach widać długi korytarz. To część schronu, gdzie znajdują się wejścia do mniejszych pomieszczeń.
Po wejściu do środka zobaczyć można masywne drzwi. Czas się tutaj zatrzymał, bo wyposażenie schronu ma co najmniej kilkadziesiąt lat - zauważają nasi dziennikarze. W jednym z większych pomieszczeń stoi długi stół i telefon. Na ścianach wiszą instrukcje odnośnie postępowania w czasie ataku. Z pomieszczeń technicznych wyróżnia się np. centrala, która zapewnia kontakt m.in. z innymi schronami oraz miejsce, gdzie filtrowane jest powietrze. Choć sprzęt ma swoje lata, służby zapewniają, że w razie potrzeby nie zwiedzie.
Zagraniczni dziennikarze z zaciekawieniem oglądają to miejsce, które - jak mówią - kojarzy im się z zimną wojną. Wszyscy mają jednak nadzieję, że tego typu obiekty nigdy się nie przydadzą. W Kijowie takich schronów jest sporo, niektóre położone są w prywatnych budynkach. Na chwilę obecną Kijów może zapewnić schronienie dla blisko trzech milionów osób.
NIE PRZEGAP: "Ukraina to nasza ojczyzna, nikomu nie pozwolimy jej zhańbić" [REPORTAŻ Z KIJOWA]
Czy ludzie wiedzą, gdzie biec w razie potrzeby? Służby informują, że każde większe placówki miejskie mają mapy, które wskazują im drogę do schronów.
Jeżeli chodzi o nastroje wśród mieszkańców, to te są zdecydowanie podzielone. Część osób uważa, że żadnego konfliktu nie będzie i życie powinno toczyć się dalej. Są jednak osoby, które np. wypłaciły wszystkie oszczędności z banku i wysłały swoje rodziny na zachód, tuż przy granicy z Polską. Wszyscy jednak zgodnie podkreślają, że agresja Rosji będzie wielkim dramatem.