Prokuratura Krajowa i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zdecydowały o szczegółach działań śledczych w postępowaniu dotyczącym zmuszenia do lądowania w Mińsku zarejestrowanego w Polsce samolotu Ryanair lecącego z Aten do Wilna. Te uzgodnienia to efekt narady prokuratorów z funkcjonariuszami ABW.
Chodzi o niedzielny incydent, podczas którego aresztowano niezależnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza.
W pierwszej kolejności w ramach śledztwa polecono zabezpieczyć rejestratory pokładowe maszyny, którą zmuszono do lądowania. Przede wszystkim chodzi o zapis rozmowy z białoruskimi kontrolerami lotu. W Polsce przesłuchano już pasażerów - naszych obywateli - którzy lecieli maszyną.
Prokuratura będzie też wysyłać wnioski o międzynarodową pomoc prawną. Chodzi głównie o współpracę z litewskim wymiarem sprawiedliwości np. protokoły przesłuchań pasażerów, którzy mieszkają na Litwie.
Śledczy mają również zwrócić się o dokumentację do Grecji. To z jej terytorium - a konkretnie z Aten - startował samolot i na pokład wsiadł tam Raman Protasiewicz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"Jak mieliśmy postąpić, kiedy płynął potok informacji o bombach z polskich adresów IP?" - pytał Alaksandr Łukaszenka przemawiając w środę w białoruskim parlamencie. Było to jego pierwsze wystąpienie po uziemieniu w Mińsku samolotu Ryanair i zatrzymaniu opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza.
Alaksandr Łukaszenka przemawiał na zwołanym w trybie pilnym spotkaniu z przedstawicielami parlamentu i rządu. Nie było ono transmitowane na żywo, a cytaty pochodzą z mediów państwowych.
Według Łukaszenki "informacja o zmuszeniu do lądowania przez myśliwiec, to absolutne kłamstwo". Jak powiedział, "zadanie myśliwca, to zabezpieczenie łączności i sprowadzenie samolotu do lądowania w przypadku sytuacji krytycznej". Łukaszenka utrzymywał, inne lotniska "nie przyjęły samolotu".
Twierdził również, że maszyna przelatywała nad białoruską elektrownią atomową. "A jeśliby nagle systemy bezpieczeństwa przeszły w stan pełnej gotowości bojowej?" - zapytał.
Usytuowana 50 km od stolicy Litwy, Wilna, elektrownia jądrowa w Ostrowcu dysponuje systemem obrony przeciwlotniczej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"W samolocie był terrorysta i wiadomo o tym daleko poza granicami Białorusi" - stwierdził Alaksandr Łukaszenka, wyjaśniając niedzielny "incydent". "Za przestępstwa odpowie każdy. To kwestia czasu. Oni chcieli nas zabić. Ile by nas tu setek tysięcy zginęło, jeśli nie dalibyśmy odporu" - mówił, odnosząc się być może do ubiegłorocznych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów.
"Niezależnie od tego, czy bomba była, czy nie, ale gdyby zameldowali, że na pokładzie jest terrorysta, natychmiast wydałbym rozkaz posadzenia samolotu" - powiedział prezydent Białorusi.
Reakcję Zachodu Łukaszenka nazwał "zaplanowaną prowokacją". Jego zdaniem kraje zachodnie podejrzanie szybko zareagowały, wydając podobne do siebie oświadczenia.
W ostatni poniedziałek prokurator generalny Zbigniew Ziobro nakazał wszcząć śledztwo w sprawie niedzielnego lądowania samolotu linii Ryanair w Mińsku.
Dotyczy ono naruszenia dwóch artykułów kodeksu karnego. Pierwszy mówi o użyciu podstępu lub groźby bezpośredniego użycia przemocy w celu przejęcia kontroli nad statkiem powietrznym. To wyraźne nawiązanie do fałszywej informacji o bombie na pokładzie, przekazanej załodze z Mińska, oraz do skierowania do pasażerskiej maszyny myśliwca białoruskich sił powietrznych, który miał doprowadzić do tzw. przechwycenia, czyli zmuszenia załogi do zejścia z kursu i lądowaniu w stolicy Białorusi.