Włodzimierz Wróbel, Małgorzata Manowska, Tomasz Demendecki, Leszek Bosek, Joanna Misztal-Konecka - to kandydaci na I prezesa Sądu Najwyższego, których wyłoniło zgromadzenie ogólne sędziów tego sądu. Ostatecznego wyboru na sześcioletnią kadencję na tym urzędzie dokona prezydent. Część tzw. "starych" sędziów wydała tymczasem oświadczenie, w którym stwierdza, że "nie ma możliwości zgodnego z prawem powołania I Prezesa Sądu Najwyższego". Skierowali też list do Andrzeja Dudy, by w takiej sytuacji zastanowił się, czy wybór nowego szefa sądu umocni praworządność.
W sobotnim głosowaniu Włodzimierz Wróbel uzyskał 50 głosów, Małgorzata Manowska 25 głosów, Tomasz Demendecki 14 głosów, Leszek Bosek 4 głosy, Joanna Misztal-Konecka 2 głosy.
Nominacji nie uzyskali sędziowie: Tomasz Artymiuk, Piotr Prusinowski, Marta Romańska, Adam Tomczyński i Dariusz Zawistowski, którzy również wyrazili wolę kandydowania.
Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN wskazało kandydatów na następcę Małgorzaty Gersdorf po sześciu dniach obrad.
Posiedzenie zgromadzenia, któremu pierwotnie przewodniczył sędzia Kamil Zaradkiewicz, rozpoczęło się 8 maja. Po trzech dniach obrad Zaradkiewicz odroczył posiedzenie i zwrócił się do prezydenta o zmianę regulaminu Sądu Najwyższego.
Ostatecznie Zaradkiewicz zrezygnował z wykonywania obowiązków I prezesa SN. Na jego miejsce prezydent wyznaczył Aleksandra Stępkowskiego, który zdecydował o wznowieniu obrad w piątek.
Zdecydowanie największe szanse na objęcie stanowiska I Prezes SN od dawna są przyznawane prof. Małgorzacie Manowskiej. 2 lata temu podczas próby pozbawienia funkcji ówczesnej prezes Małgorzaty Gersdorf, to właśnie Małgorzata Manowska wymieniana była jako niemal jej pewny następca. Wtedy jej dobre notowania były oparte głównie na związkach ze Zbigniewem Ziobrą, pochodzących z czasów nawet wcześniejszych niż pełnienie w 2007 roku funkcji jego zastępcy odpowiedzialnego za sądownictwo.
Dziś pod uwagę należy też brać nieoficjalne informacje, że w najwyższych kręgach władzy podjęto decyzje, że to właśnie człowiekowi ministra sprawiedliwości mają być oddane wpływy w Sądzie Najwyższym. Nie można też lekceważyć faktu, że profesor Manowska jest doświadczonym sędzią i osobą o szanowanym dorobku naukowym. Od 5 lat jest też dyrektorem Krakowskiej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.
Część tzw. "starych' sędziów wydała tymczasem oświadczenie, w którym stwierdza, że "nie ma możliwości zgodnego z prawem powołania I Prezesa Sądu Najwyższego".
Sędziowie skierowali też list do Andrzeja Dudy, by w takiej sytuacji zastanowił się, czy wybór nowego szefa sądu umocni praworządność, bo może on być podważany.
Sędziowie po pierwsze wskazują, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów, które wiele dni - w sporach i proceduralnych kłótniach - wybierało piątkę kandydatów - na końcu, już po głosowaniu, nie podjęło uchwały w tej sprawie. To złamanie konstytucji - mówi sędzia Michał Laskowski. Procedura wyboru nie została zakończona, tymczasem brak jest możliwości powołania I Prezesa SN - podkreśla.
W liście do prezydenta grupa tzw. starych sędziów wymienia też całą listę uchybień, które ich zdaniem podważają legalność procedury wyboru kandydatów: od tego, że nie uchwalono porządku obrad zgromadzenia - przez jednoosobowe uchylenie tajnego wyniku głosowania na członków komisji skrutacyjnej - po fakt, że nie ustalono, kto z sędziów przekaże prezydentowi wyniki głosowania.
Nagromadzenie i skala tych uchybień, w tym naruszeń prawa, powodują, że pozycja I Prezesa SN, bez względu na to, kto nim będzie, może być podważana i słaba - twierdzi sędzia Laskowski. Przypomina, że spośród piątki kandydatów - z których wybrać może prezydent - tylko jeden zebrał ponad połowę głosów wszystkich sędziów. To Włodzimierz Wróbel, stojący w grupie osób, które przygotowały to oświadczenie.