Trzej mężczyźni skazani za kradzież napisu "Arbeit Macht Frei" z muzeum obozu Auschwitz nie stawili się w wyznaczonym terminie do odbycia kary w więzieniu we Włocławku. Nie grożą im jednak za to żadne konsekwencje.
Zgodnie z prawem, jeśli do piątku bracia Radosław M. i Łukasza M,. oraz Paweł S. nie pojawią się w zakładzie karnym, ruch należeć będzie do krakowskiego sądu który wydał wyrok w ich sprawie. Może on m.in. wystawić nakaz ich doprowadzenia przez policję albo rozesłać listy gończe.
Trzeba się jednak liczyć z tym, że skazani mogli wystąpić o dodatkowe odroczenie wykonania kary i sąd się na to zgodził. W takim przypadku informacja o tym mogła jeszcze do nas nie dotrzeć, więc jest za wcześnie, by przesądzać o złej woli skazanych - zastrzegła ppłk Bożena Nowicka, wicedyrektor Zakładu Karnego we Włocławku-Mielęcinie.
Trzej złodzieje zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku wiezienia. Przyznali się do stawianych im zarzutów. Wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze i złożyli wnioski o wydanie wyroku bez przeprowadzania postępowania sądowego. Cała trójka musi też zapłacić po 10 tys. zł na Fundację Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz po tysiąc złotych zwrotu kosztów postępowania.
W krakowskim areszcie przebywa wydany Polsce Szwed Anders Hoegstroem, podejrzany o namawianie do kradzieży napisu.