Parlament Europejski podważa wynegocjowane przez Polskę i Węgry ustalenia szczytu UE ws. mechanizmu „pieniądze za praworządność”. Chodzi o zapis politycznej deklaracji unijnych przywódców, który odkłada stosowanie mechanizmu praworządnościowego o co najmniej dwa lata. W rezolucji, która będzie głosowana dzisiaj wraz z unijnym budżetem, eurodeputowani grożą odmową ostatecznego zatwierdzenia sposobu wykonania budżetu UE, jeśli Komisja Europejska nie będzie stosować mechanizmu „pieniądze za praworządność” już od 1 stycznia 2021.
Przypomnijmy, w czasie ubiegłotygodniowego szczytu w Brukseli Polska i Węgry zrezygnowały z zawetowania nowego unijnego budżetu, zgadzając się na kompromisowe porozumienie ws. mechanizmu "pieniądze za praworządność". Zgodnie z kompromisem, uzależnienie wypłat unijnych funduszy od przestrzegania zasad państwa prawa zostało utrzymane, ale szefowie państw i rządów Unii przyjęli - niewiążącą prawnie - deklarację szczytu, której jednym z ustaleń było odroczenie stosowania mechanizmu praworządnościowego do czasu decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE ws. zgodności tego mechanizmu z unijnym prawem.
Przyjmowano, że na decyzję TSUE trzeba będzie poczekać co najmniej dwa lata, co odsuwało w czasie groźbę odbierania krajom unijnych pieniędzy za nieprzestrzeganie zasad praworządności.
Odmowa zatwierdzenia budżetu przez Parlament Europejski oznacza, że rachunki Komisji Europejskiej nie zostają rozliczone i musi ona w końcu wykonać zalecenia PE.
"Powinniśmy od samego początku informować Komisję o gotowości Parlamentu do skorzystania z tego instrumentu" - usłyszała brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon we frakcji socjaldemokratów (S&D), która zaproponowała tę poprawkę.
"Istnieje bezpośredni logiczny związek między udzieleniem absolutorium (zatwierdzeniem budżetu - przyp. RMF) a ochroną budżetu w przypadku uchybień w zakresie praworządności" - podkreślali rozmówcy naszej dziennikarki.
Eurodeputowani ostrzegają Komisję Europejską w rezolucji, że "Parlament dysponuje szeregiem środków prawnych i politycznych, aby zapewnić egzekwowanie prawa przez wszystkich, a przede wszystkim przez instytucje UE".
Rezolucja jest stanowiskiem politycznym PE i nie zmienia niczego pod względem prawnym. To jednak wyraźny sygnał dla Komisji Europejskiej.
Eurodeputowani podkreślają ponadto w swojej rezolucji, że wnioski końcowe ze szczytu "nie mogą być wiążące dla Komisji" i że stosowanie rozporządzenia ws. mechanizmu praworządnościowego "nie może być uzależnione od przyjęcia jakichkolwiek wytycznych" (w tym wypadku: wynegocjowanych przez Polskę i Węgry), ponieważ - jak można przeczytać w projekcie rezolucji - "uzgodniony tekst jest wystarczająco jasny".
Parlament Europejski zapowiada ponadto, że zwróci się do TSUE o rozpoznanie sprawy mechanizmu "pieniądze za praworządność" w trybie przyspieszonym. Oznaczałoby to, że mechanizm warunkowości będzie mógł być stosowany o wiele wcześniej niż dopiero za dwa lata.
Eurodeputowani podważają jeszcze inne ustalenie szczytu: wynegocjowane przez Polskę i Węgry zapewnienie, że rozporządzenie praworządnościowe będzie stosować się jedynie do nowego unijnego budżetu - na lata 2021-27 - i do Funduszu Odbudowy (który ma pomóc unijnym gospodarkom dotkniętym kryzysem wywołanym przez pandemię), czyli nie obejmie płatności z obecnej perspektywy finansowej, które mogą być rozliczane do 2023 roku.
W rezolucji eurodeputowanych czytamy, że rozporządzenie "będzie musiało być stosowane do wszystkich zobowiązań i płatności".
Stanowiska Parlamentu Europejskiego nie obawia się polski minister ds. europejskich Konrad Szymański: uważa nawet, że potwierdza ono sukces polskich władz.
W przesłanym korespondentce RMF FM oświadczeniu Szymański wyjaśnia: "To znaczy, że Parlament Europejski jest niezadowolony z wyników naszych ustaleń. Słusznie - biorąc pod uwagę, że to głównie PE chciał pod pretekstem praworządności szantażować państwa według politycznego uznania".
"To kolejny dowód na to, że nasze uzgodnienia są dobre dla bezpieczeństwa prawnego i budżetowego Polski" - przekonuje dalej Szymański, zaznaczając również, że "rozporządzenie będzie stosowane przez Komisję Europejską, nie Parlament Europejski".