Nie tylko wykonawcy ale i zleceniodawcy powinni odpowiedzieć za bezprawną inwigilację prawicy w latach 90. - uważa minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zbigniew Ziobro: Wbrew temu, co by się mogło wydawać jako prokurator generalny nie mam dostępu do akt. Na razie mają one charakter tajny. Oczywiście, zamierzam się z nimi zapoznać, ale w ciągu tych kilku dni bycia ministrem nie zdążyłem. Natomiast zrobimy wszystko, aby we właściwym czasie akta te stały się jawne i były ogólnodostępne dla wszystkich, aby na to pytanie każdy zainteresowany mógł sobie odpowiedzieć osobiście. Nie ulega wątpliwości, że inwigilacja prawicy jest zjawiskiem niebywale nagannym, pokazuje bowiem przestępcze działania ludzi związanych ze służbami specjalnymi służące do skompromitowania, prowokacji, podawania nieprawdziwych informacji, po to aby wpływać na mechanizmy władzy, po to by zaburzać proces demokratyczny w praworządnym państwie.
Kamil Durczok: Panie ministrze, z wypowiedzi wszystkich osób, które ze sprawą były jakoś związane – także przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego – wynika, że pułkownik Leśniak z pewnością nie był jedyną osobą, która w całej tej sprawie brała udział. Pan nie obawia się takiej sytuacji, w której pozostawienie oskarżenia, czy poddanie aktowi oskarżenia pułkownika Leśniaka spowoduje, że będzie on kozłem ofiarnym całej tej sprawy?
Zbigniew Ziobro: Kozłem ofiarnym nie będzie, ponieważ odgrywał według tej wiedzy, którą mam – bardzo aktywną rolę i wykazywał inicjatywę. Takie zachowanie jest godne potępienia. Jako funkcjonariusz państwa – jeżeli te fakty się potwierdzą – powinien zostać skazany.
Kamil Durczok: Ale wierzy pan w to, że działał samodzielnie?
Zbigniew Ziobro: Ja w to nie wierzę, że działał samodzielnie, bo zwykle ci ludzie, którzy działali w SB – taka była też kariera pana Leśniaka – i rozbijali nikczemnie, podłymi metodami, przez plotkę, tworzenie fałszywych dowodów, pomówień, zastraszeń, czy prób zabójstwa – że tacy ludzie działali zwykle na zlecenie. W tym najbardziej skrajnym przypadku zabójstwa księdza Popiełuszki tam na pewno byli zleceniodawcy. Ich nie dało się do tej pory ustalić w sposób nie budzący wątpliwości, czyli tak, by mieć twarde dowody, co nie zmienia faktu, że każdy, zdrowo myślący człowiek wie, że Piotrowski i ta reszta bandy nie działali samodzielnie.
Kamil Durczok: Wobec przełożonych pułkownika Leśniaka, część tych zarzutów, które można by ewentualnie w tej sprawie postawić, uległa przedawnieniu. Czy pan sądzi, że to przedawnienie może objąć także większą grupę osób i jeśli tak, czy to jest ostateczny finał tej sprawy?
Zbigniew Ziobro: Byłem tym posłem pod koniec poprzedniego parlamentu, który wywalczył przedłużenie okresu przedawnień w Polsce w kodeksie karnym, i sądzę, że to nie jest przypadek, że bardzo skrócono okresy przedawnień. Zwłaszcza jeśli znamy nierychliwość polskiego wymiaru sprawiedliwości, to jest to wielki prezent dla rozmaitej maści przestępców, w tym tego rodzaju przestępców, którzy próbują przez kryminalne działania wpływać na mechanizmy w demokratycznym państwie, kompromitując czy podając nieprawdziwe informacje, w które część opinii publicznej wierzy, politykom, którzy chcieliby dokonywać zmian w państwie. Ja odpowiem w ten sposób: jeżeli cos się przedawniło, to jesteśmy bezradni, bo konstyuacja i zasady prawa nie pozwalają nic zrobić. Jeżeli się nie przedawniło, to zrobimy wszystko, aby osoby winne poniosły odpowiedzialność. A niezależnie od tego prawdę trzeba pokazać, bo mechanizmy przestępcze często są poza świadomością Polaków. Ja jako człowiek stosunkowo młody – mam 35 lat – ale pamiętam przed 10 laty, kiedy słyszałem o inwigilacji prawicy po raz pierwszy, kiedy mówił o tym Jarosław Kaczyński, przyznam się, że podchodziłem do tego z pewnym dystansem. Wydawało mi się, że to chyba nie jest możliwe, żeby w demokratycznym państwie takie rzeczy mogły się dziać – zastraszania, tworzenie fałszywek, nieprawdziwych dowodów, podawanie w prasie nieprawdziwych informacji po to, aby skompromitować niewygodnych polityków. Okazało się jednak, że w demokratycznej III RP takie rzeczy się działy.
Kamil Durczok: Według dostępnej panu wiedzy, jak wysoko mogły sięgać zlecenia, które ewentualnie dla tej grupy Leśniaka były kierowane?
Zbigniew Ziobro: Teraz odwołuję się zdrowego rozsądku, w świetle którego nie wydaje mi się możliwe, aby zleceniodawcy mogli być nisko, bo dla takich akcji wymierzonych w bardzo znanych polityków musiało być bardzo wysoko przyzwolenie. Jak wysoko, to ustala śledztwo. Zrobię wszystko, aby sprawa została wyjaśniona i w tej chwili nie będzie żadnych blokad. Współpraca z ABW, która ma dostęp do części dokumentów klauzulowanych i MSWiA będzie jak najlepsza. Chcemy pokazać ten mechanizm, bo niestety takie zdarzenia powtarzają się w Polsce, również w dzisiejszych czasach. Można różnych polityków krytykować, czasami śmiać się, musimy też sami z siebie się pośmiać, bo dystans do polityki samych polityków jest potrzebny. Jeżeli natomiast pokazuje się rzeczy nieprawdziwe, choćby ostatnio kwestia. Jedna z gazet podała, że bossowie mafii paliwowej rozmawiali z posłem Wassermannem. A wiem, że to nazwisko nie padło, bo mam informacje z prokuratury i dostęp do dokumentów, które w 100 procentach pokazują, że tak nie jest. To pokazuje, że dziennikarze zostali wykorzystani, jak zakładam, przez ludzi o złych intencjach i ludzi związanych ze służbami specjalnymi, bo do tajnych informacji tylko tacy ludzie mają dostęp po to, by wpływać na mechanizmy władzy i kompromitować niewygodnego człowieka.
Kamil Durczok: A czy pan sądzi, że w tej sprawie można odtajnić nazwiska agentów i dane agentów, którzy uczestniczyli w tej operacji?
Zbigniew Ziobro: Jeżeli dochodziło tutaj do przestępstw, jeżeli te osoby były angażowane nie po to, aby chronić państwo, tylko po to aby temu państwu szkodzić, to tak. Nie zawahałbym się również takich działań podjąć.
Kamil Durczok: Mamy informację, że między 5 a 10 grudnia może dojść w Stanach Zjednoczonych do pierwszej rozprawy ekstradycyjnej Edwarda Mazura. Czy i kiedy pańskim zdaniem może dojść do ekstradycji?
Zbigniew Ziobro: Nie chciałbym w tej sprawie na razie zbyt dużo mówić. Wolę działać niż mówić, dlatego że niektórzy moi poprzednicy więcej mówili a niewiele działali. Ja, to co jest możliwe, zrobię. Mogę państwa zapewnić, aby pan Mazur, jak wskazują twarde dowody zlecenia zabójstwa generała Papały, tutaj trafił. Nie będziemy też oczywiście zamykać sprawy na kwestii pana Mazura, bo nie ulega wątpliwości, że musiał ktoś stać za nim.
Kamil Durczok: A jeśli do tej ekstradycji nie dojdzie, to wina leży bardziej po polskiej czy amerykańskiej stronie?
Zbigniew Ziobro: Na razie nie chciałbym sprawy przesądzać. Spotkamy się, panie redaktorze, i mam nadzieję, że Edward Mazur będzie w Polsce. Zrobię wszystko w tej sprawie.
Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio