"To nie jest wojna wypowiedziana przez Rosję wyłącznie Ukrainie. To walka o prawo do dyktowania warunków w Europie, o to, jak będzie wyglądał przyszły porządek świata" - mówił do uczestników szczytu NATO w Madrycie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. "Dystans z Kijowa do Madrytu jest mniejszy niż zasięg pocisków używanych przeciwko nam" - ostrzegał.
Zełenski powiedział uczestnikom szczytu NATO w Madrycie, że mają do czynienia z wyborem: albo pilne wsparcie Ukrainy i jej zwycięstwo nad Rosją, albo w przyszłości "odroczona" wojna Rosji z Sojuszem Północnoatlantyckim.
Zełenski przekonywał, że z tego powodu NATO powinno znaleźć dla Ukrainy miejsce we wspólnej strefie bezpieczeństwa. Apelował o dostarczenie Ukrainie większej ilości ciężkiej artylerii.
Ukraiński prezydent stwierdził, że władze Rosji "widzą świat inaczej", niż wygląda on w rzeczywistości. Patrzą na przykład na Litwę nie jak na członka waszego sojuszu, ale jak na republikę Związku Radzieckiego. Dla nas jest to była republika, to jest przeszłość. Oni zaś uważają to za możliwą przyszłość - mówił w wystąpieniu wideo. Tak samo jest w przypadku każdego kraju, który jest sąsiadem Rosji, każdego państwa, które kiedyś znajdowało się w sferze wpływów Moskwy - dodał Zełenski.
Rosja nie chce się zatrzymać w Donbasie czy na południu Ukrainy. Miasto po mieście, chce połknąć każdego na Ukrainie. Później każdego w Europie, kogo rosyjscy przywódcy uważają za swoją własność, a nie suwerenne państwo. To jest prawdziwy cel Rosji - tłumaczył uczestnikom szczytu ukraiński przywódca. Pytanie: kto będzie następny? Mołdawia, państwa bałtyckie czy Polska? Odpowiedź brzmi: oni wszyscy - podsumował Zełenski.