"Nie mamy wyboru, musimy rozmawiać z Rosją. Możliwe jest jednak, że moje osobiste spotkanie z Władimirem Putinem, o które zabiegamy, nie dojdzie do skutku" - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas briefingu prasowego.
Potrzebujemy poważnych partnerów, którzy będą w stanie zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy; jeśli nie otrzymamy takich gwarancji, za dwa lata Rosja może wrócić i zaatakować nas ponownie - oświadczył Zełenski.
Gwarantami bezpieczeństwa powinny być państwa gotowe przekazać nam w ciągu 24 godzin różne rodzaje uzbrojenia. Jak dotąd nie otrzymaliśmy jednak listy krajów, które mogłyby to jednoznacznie zadeklarować - powiedział Zełenski, cytowany przez agencje Reuters i Interfax-Ukraina.
Prezydent dodał, że państwa-gwaranci powinny wcześniej wypracować sankcje wobec Rosji, tak aby mieć możliwość ich wdrożenia "w ciągu sekundy po pojawieniu się zagrożenia dla Ukrainy ze strony Moskwy".
W ocenie Zełenskiego, negocjacje pokojowe z Kremlem będą trudne po ujawnieniu masowych rosyjskich zbrodni przeciwko ludności cywilnej, ale Kijów musi poszukiwać rozwiązania dyplomatycznego. Nie mamy wyboru, musimy rozmawiać z Rosją. Możliwe jest jednak, że moje osobiste spotkanie z Władimirem Putinem, o które zabiegamy, nie dojdzie do skutku - stwierdził ukraiński prezydent.
Zełenski odniósł się również do terminu "denazyfikacja", wykorzystywanego propagandowo przez władze w Moskwie do uzasadniania inwazji. To słowo jest obraźliwe. Jak pokazały wydarzenia w Buczy, termin ten byłby bardziej adekwatny w kontekście działań Rosji - ocenił.
W ciągu najbliższych 10 lat zagadnienia bezpieczeństwa będą dla nas numerem jeden. Dlatego Ukraina stanie się "dużym Izraelem" - oczywiście z naszą własną specyfiką. Nie będziemy zdziwieni widokiem uzbrojonych żołnierzy lub funkcjonariuszy Gwardii Narodowej w kinach, supermarketach - powiedział prezydent.
Zadeklarował również, że na Ukrainie będzie obowiązywał demokratyczny ustrój. Nie wyobrażamy sobie tutaj żadnego autorytaryzmu. Autorytarny kraj uległby Rosji. Nasi obywatele muszą wiedzieć, w imię kogo walczą. Ukraińcy nie walczą za portrety przywódców - podkreślił Zełenski.