Pociąg towarowy wykoleił się w Zebrzydowicach w woj. śląskim. Jak informuje reporter RMF FM, z torów wypadły trzy puste cysterny. W wypadku nikomu nic się nie stało, zablokowany jest jednak ruch na przejściu kolejowym z Czechami. Pociągi Intercity jadące objazdem mają co najmniej półtorej godziny opóźnienia.
Skład jechał z Zabrzegu-Czarnolesia do Piotrowic w Czechach, złożony był z 34 pustych cystern. Z szyn wypadła 21., pociągając za sobą dwie z nią sąsiadujące. Cysterny wyskoczyły z szyn, ale się nie przewróciły. Na miejscu jest już specjalna komisja, która wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Cieszyńscy policjanci poinformowali, że maszynista był trzeźwy.
Wykolejone cysterny znalazły się zbyt blisko sąsiedniego toru, w związku z tym przejazd nim stał się utrudniony. Jednocześnie uszkodzony został około 20-metrowy fragment torowiska.
Ruch na jednym torze został przywrócony po godzinie 20. Wcześniej osobowe pociągi międzynarodowe w kierunku Pragi i Wiednia korzystały z objazdu przez Cieszyn, co wydłużało podróż o półtorej godziny. Udrożnienie drugiego toru, na którym stoi skład z wykolejonymi trzema cysternami, potrwa co najmniej kilka godzin.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Z kolei w niedzielę w Ostrowie Wielkopolskim zderzyły się dwa pociągi, cztery osoby zostały lekko ranne. Na tył składu pasażerskiego gotowego do odjazdu do Wrocławia najechał pociąg towarowy. Ustalono, że towarowy nie zatrzymał się na czerwonym świetle na semaforze.
Do najtragiczniejszego wypadku kolejowego doszło 3 marca w Szczekocinach. Zginęło wówczas 16 osób, a 57 zostało rannych. Prokuratura podjęła decyzję o postawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej dyżurnemu ruchu ze Starzyn. Po wypadku zatrzymano też dyżurną ruchu z posterunku w Sprowie, ale po przesłuchaniu kobieta została zwolniona bez postawienia zarzutów.
W następnych tygodniach co najmniej dwa razy o mały włos udało się uniknąć tragedii dzięki przytomności maszynistów. 18 kwietnia ruch pociągów na linii Warszawa-Katowice przez Częstochowę był wstrzymany przez cztery godziny. Tory zablokował pociąg towarowy PKP Cargo, którego maszynista odmówił wjechania na jeden z rozjazdów. Jak twierdził, nie ufał temu, co pokazywał semafor.
Pięć dni później na złym torze znalazł się następny pociąg, tym razem osobowy. Do zdarzenia doszło na stacji Opole Zachodnie. Nikomu nic się nie stało, bo maszynista w porę zorientował się w sytuacji.
Jak ujawnił reporter RMF FM, awarie urządzeń sterowania ruchem na kolei nie należą do rzadkości. Maszyniści najczęściej alarmują, że semafory wyświetlają błędne sygnały. Od lipca zeszłego roku było ponad 100 takich zgłoszeń.