"Nie było łyżwiarzy, a tu nagle przywieźli z Soczi trzy medale. Niektórzy tak to widzą. A to są lata ciężkiej pracy, ta drużyna nie wzięła się znikąd" - mówi Zbigniew Bródka. Nasz mistrz olimpijski już zakończył sezon. "Teraz chcę odpocząć i spędzić czas z rodziną, zająć się czymś innym niż łyżwiarstwo" - zaznacza. W ekskluzywnej rozmowie z dziennikarkami RMF FM Mają Dutkiewicz i Edytą Sienkiewicz w Heerenveen zdradza również, czym się interesuje i jakie cechy swojego charakteru ceni najbardziej.
To był dla niego fantastyczny sezon. W Soczi zdobył złoty medal igrzysk olimpijskich na 1500 metrów i brązowy w drużynie. Spełnił swoje wielkie marzenie i marzenie milionów polskich kibiców. Teraz - w końcu - może odpocząć. Nam udało się z nim porozmawiać w holenderskim Heerenveen, mekce łyżwiarstwa szybkiego. Tam rozgrywany był finał Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. Był zmęczony, ale szczęśliwy! Jestem spakowany, zaraz jadę do domu - mówił.
RMF FM: Wielki uśmiech na twarzy, dla ciebie to już koniec sezonu. Co teraz?
Zbigniew Bródka: Przede wszystkim czas dla rodziny, bo w trakcie sezonu było go bardzo mało. Chciałbym spędzić z bliskimi dłuższą chwilę.
Kolejny weekend już w domu?
Tak, czas odpocząć, zająć się czymś innym niż łyżwiarstwo. Myślę, że po takim dobrym sezonie należy mi się to. Chciałbym - choć będzie to trudne - odpocząć.
Kiedy po dłuższej nieobecności wracam do domu, córki reagują różnie - czasami płaczą. Najbardziej jest mi przykro, jak mnie nie poznają
Jakim tatą jest Zbigniew Bródka?
Ciężko powiedzieć, jakim jestem tatą, bo córki są bardzo małe. Jak tylko jestem w domu, staram się nimi opiekować. Jednak nie jest to proste. Kiedy po dłuższej nieobecności wracam do domu, córki reagują różnie - czasami płaczą. Najbardziej jest mi przykro, jak mnie nie poznają. Tak się zdarzało, kiedy nie było mnie trzy tygodnie. Jak wróciłem - Gabrysia miała 6-7 miesięcy - to był płacz. Jest to przykre, ale mam nadzieję, że w kolejnych sezonach będzie to wyglądało inaczej. Gabrysia jest już starsza, zna mnie, niestety bardziej z telewizji.
Ale twoja żona mówiła, że córki sprawiedliwie podzieliły się medalami. Jeżeli chodzi o kolory, mają inny gust.
Tak. Gabrysia już wie, co się wydarzyło. Wie, że tata jest sportowcem - łyżwiarzem. Jak widzi czerwony kostium w telewizji, krzyczy: "Tata!". Jest w tym coś świetnego, przeżywają to, choć nie do końca wiedzą, o co chodzi.
Myślisz już o łyżwach dla córek?
(śmiech) Nie rozpędzam się, bo Gabrysia niespełna rok temu zaczęła chodzić. Myślę, że przynajmniej rok trzeba poczekać. Jeżeli będą warunki, będziemy je uczyć.
Są takie plany, żeby twoja żona z córkami przyjechała na zawody Pucharu Świata? Na przykład do Berlina, tam jest bliżej?
Cały czas o tym myślę. Liczyłem, że w Soczi będzie moja żona z Gabrysią, jednak Amelka jest na tyle mała, że potrzebuje opieki. Nie było takiej możliwości, żeby ją zostawić. Nie wyobrażałem sobie tego. Trzeba było to odłożyć. Gabrysia - zawinięta w becik - była już na zawodach, rok temu na mistrzostwach Polski w Warszawie.
Liczyłem, że w Soczi będzie moja żona z Gabrysią, jednak Amelka jest na tyle mała, że potrzebuje opieki. Nie było takiej możliwości, żeby ją zostawić. (...) Gabrysia - zawinięta w becik - była już na zawodach, rok temu na mistrzostwach Polski w Warszawie.
Co lubisz robić, kiedy jesteś w domu? Coś absolutnie niezwiązanego z łyżwami. Jakiej muzyki słuchasz?
Przemilczę (śmiech). Słucham różnej muzyki, wszystkiego po trochu. Nie jestem koneserem. Poza tym - lubię sport pod każdą postacią - biegi, rower, basen z córką, żeby się zrelaksować. Dominuje sport i tego się trzymamy, nie da się od tego uciec. Lubię spędzać czas aktywnie. Trochę interesuję się motoryzacją...
Wymarzony samochód, motor?
Motor już mam, jeżdżę, o ile czas na to pozwala. W trakcie sezonu nie było takiej możliwości. Zrezygnowałem też ze względów bezpieczeństwa, żeby nie przydarzyła się jakaś kontuzja.
Jesteś teraz bardzo popularny. Możesz spokojnie wyjść z domu?
Nie miałem jeszcze okazji, żeby to sprawdzić. Zdarzyło mi się pojechać na basen, gdzie zostałem rozpoznany praktycznie od razu. Jest to miłe - z jednej strony. Z drugiej - być może troszeczkę uciążliwe - bo spędzam czas prywatnie, a każdy chciałby przynajmniej zrobić zdjęcie, dostać autograf. Ja to rozumiem, zdaję sobie z tego sprawę. Na pewno nie będzie już tak jak kiedyś, że przychodziłem gdzieś niezauważony.
Jestem zdeterminowany, spokojny i opanowany. Wierzę w to, że mogę osiągnąć sukces.
Mam wrażenie, że jesteś bardzo spokojny. Jest coś, co wyprowadza cię z równowagi?
Ciężko powiedzieć. Nawet jeśli się zdenerwuję, potrafię szybko nad tym zapanować. Działam schematycznie, staram się ułożyć rozwiązanie w głowie. Tak samo działam w pracy, w Państwowej Straży Pożarnej. Kiedy mamy zgłoszenie, nie wiemy, co nas czeka na miejscu, a mamy ułożone pewne schematy. Mamy coś, czego musimy się trzymać. To sprawdza się także w życiu. Jeżeli chodzi o rozgrzewkę, treningi - to wszystko musi być przemyślane, poukładane w jedną całość.
Jakie cechy swojego charakteru cenisz najbardziej?
Jestem zdeterminowany, spokojny i opanowany. Wierzę w to, że mogę osiągnąć sukces.
Ten team był tworzony latami, nie wzięliśmy się znikąd. Nie zbudowaliśmy tego w rok, choć niektórzy tak to widzą
Cały ten team jest zdeterminowany. Właśnie dlatego jesteście tam, gdzie jesteście.
Ten team był tworzony latami, nie wzięliśmy się znikąd. Nie zbudowaliśmy tego w rok, choć niektórzy tak to widzą - nie było łyżwiarzy, a tu nagle przywieźli trzy medale z Soczi. Ja wiem, że to były lata pracy, lata wyrzeczeń. Ta grupa musiała się dotrzeć, wiele przejść, było wiele poświęceń. Od Vancouver jeździmy w prawie niezmienionym składzie. Stworzyliśmy silną grupę.
Widziałyśmy, że stoicie za sobą murem. Dopingowałeś Luizę Złotkowską. Ona krzyczała, kiedy walczyliście z Holendrami. Tak samo było w Soczi.
Powinniśmy się wspierać i to robimy. Jeżeli startuje Polak, to trzeba go dopingować. Jeżeli startuje kolega z drużyny, to tym bardziej. Grupa tak działa, to nas napędza, jednoczy.
Wybiegasz trochę w przyszłość? Mistrz olimpijski myśli o kolejnym sezonie?
Potrzebuję czasu, żeby to wszystko przetrawić, bo nie było na to czasu. Dopóki startowałem, myślałem tylko o tym, co mnie jeszcze może czekać - jak mogę się przygotować, co mogę zrobić.
Możesz sobie pozwolić na długie wakacje?
Ja zazwyczaj długiej przerwy nie robię. Ze względu na pracę, rodzinę - odpada sporo treningów. Dlatego - tydzień luzu, a potem stopniowo wracam na najwyższe obroty.
To znów będą treningi za granicą...
Niestety. Na szczęście ten okres przygotowawczy - do września - możemy spędzić w Polsce. Jedno zgrupowanie będzie za granicą.
To są wrotki, jazda na rowerze, siłownia?
Tak, jeżeli chodzi o treningi w Polsce.
Mam się spotkać z ministrem sportu, to jest już zaplanowane. Mam nadzieję, że temat budowy toru zostanie poruszony
Czy coś się ruszyło w sprawie budowy toru, o którym tyle wszyscy mówimy?
Mam się spotkać z ministrem sportu, to jest już zaplanowane. Mam nadzieję, że ten temat zostanie poruszony. Na pewno będzie podsumowanie, będzie gala olimpijska, tam będzie kolejna okazja do rozmów na ten temat. My przede wszystkim czekamy na jasną deklarację, że rusza budowa, że mamy poważne plany.
Maja Dutkiewicz