Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zadeklarowała podczas konferencji darczyńców 9 kwietnia - w ramach kampanii na rzecz uchodźców "Stand Up For Ukraine" - 1 mld euro na pomoc dla nich. Zarówno polscy dyplomaci, jak i przedstawiciele KE byli wówczas zaskoczeni tą deklaracją.
"Skąd te dodatkowe pieniądze?" - zastanawiał się już w sobotę przedstawiciel KE. Dziwił się również polski dyplomata. "Zapytaliśmy o to KE od razu w sobotę. Ludzie z delegacji Ursuli von der Leyen nie wiedzieli. Mówili, że dowiedzieli się o tym tuż przed ogłoszeniem. Ponowiliśmy pytanie, wciąż nie ma konkretów. Czekamy na odpowiedź" - mówił.
Dziennikarka RMF FM sprawdziła i okazało się, że nie są to "dodatkowe" pieniądze, mimo że szefowa KE podczas konferencji w Warszawie ogłosiła tę sumę z wielką pompą, jakby to były całkowicie nowe pieniądze. Chodzi o 600 mln euro ze środków na pomoc humanitarną dla osób wewnętrznie przesiedlonych na terenie Ukrainy oraz 400 mln dla krajów sąsiadujących, które tak jak Polska, przyjmują uchodźców. O tym podziale mówiła w sobotę Ursula von der Leyen.
Do dziś pojawiały się sprzeczne informacje skąd pochodzi ta suma. Bruksela teraz zapewnia, że pieniądze te pochodzą z funduszu Azylu, Migracji i Integracji (AMIF) oraz Instrumentu Wsparcia Finansowego na rzecz Zarządzania Granicami i Polityki Wizowej (BMVI) w perspektywie finansowej 2021-2027.
O możliwości finansowania z tego funduszu pomocy dla uchodźców, Komisja informowała już 23 marca. Konkretna suma padła jednak dopiero z ust Szefowej Komisji.
Polski dyplomata twierdzi jednak, że polskie władze cały czas dopytują KE o szczegóły, ale ta ucieka od konkretów. Zadeklarowana przez von der Leyen suma, są to nie nowe, pozabudżetowe pieniądze, o które wciąż dopytuje Polska.