Zarzuty próby oszustwa na kwotę 1447 euro usłyszała była europosłanka Małgorzata H. Chodzi o wniosek od Parlamentu Europejskiego o zwrot kosztów kursu językowego. Kobieta nie przyznała się do zarzutów, za które grozi jej do 8 lat więzienia.
Kobieta jest podejrzana o "usiłowanie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości 1447 euro". Chodzi o wniosek o zwrot kosztów kursu języka hiszpańskiego wraz z przedłożeniem dokumentu poświadczającego uczestnictwo w takim kursie, który miał się odbyć w Maladze latem 2007 roku.
Według rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysława Nowaka była to też próba wprowadzenia pokrzywdzonego parlamentu w błąd co do uczestnictwa w kursie oraz co do kosztów podlegających zwrotowi europosłowi.
Podejrzana nie przyznała się do zarzutów i skorzystała z prawa do odmowy wyjaśnień - podał prokurator.
Zarzuty dotyczą art. 286 oraz 270 kodeksu karnego. Pierwszy stanowi, że kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu. Drugi artykuł przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu.
W czerwcu 2013 r. PE nie zgodził się na uchylenie immunitetu europosłanki, o co wnosiła wtedy polska prokuratura. Bez uchylenia immunitetu członkowi PE nie można postawić formalnego zarzutu.
Komisja prawna PE odrzuciła wniosek o uchylenie immunitetu. Jako powód podano m.in. okoliczności, w których sprawa była rozpatrywana, relatywnie niską kwotę, której dotyczyła, oraz niewystarczające dowody. Według PE istniało podejrzenie, że celem postępowania karnego było zaszkodzenie politycznej działalności europosłanki.
Sprawą zajmowało się unijne biuro antykorupcyjne OLAF. Komisja wysłuchała m.in. szefa biura Giovanniego Kesslera.
Sama była europosłanka zapewniała wtedy, że nigdy nie składała "żadnych dokumentów w tej sprawie". Mówiła też o "błędzie administracyjnym, który nie powinien był się zdarzyć".
Kobieta była posłanką do PE od 2004 r., wybraną z województwa śląskiego z listy PO. Po wybuchu sprawy zawiesiła członkostwo w PO do czasu wyjaśnienia sprawy. Zrezygnowała też z funkcji skarbnika europarlamentarnej delegacji PO-PSL. Tłumaczyła, że nie chce, by oskarżenia te rzutowały na dobre imię delegacji.
Po odmowie uchylenia immunitetu warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie, wobec przeszkody w postaci jego nieuchylenia. Gdy wygasł on w tym roku wobec niewybrania jej do PE, śledztwo podjęto na nowo.
Według Nowaka kobieta złożyła wniosek o końcowe zapoznanie się z materiałami śledztwa. Jeśli nie będzie nowych wniosków dowodowych, postępowanie może zostać wkrótce ukończone - dodał prokurator.
(mal)