Nie tylko w domach i mieszkaniach zaczynają się przedświąteczne porządki, czyli ta mniej lubiana część przygotowań do Bożego Narodzenia. Wspinając się ze ściereczką do żyrandola i odkrywając nowe formy życia na szczycie kuchennych szafek, pomyślcie sobie, że to drobiazg w porównaniu z wyzwaniami, jakie czekają proboszczów i kościelnych w zabytkowych świątyniach. Chociażby takich jak archikatedra w Lublinie.

REKLAMA

Sprzątamy na co dzień, ale wiadomo, że przed świętami zawsze trzeba trochę wysiłku włożyć. Bo jednak święta Bożego Narodzenia są świętami, które wymagają przygotowania - przyznaje ks. Krzysztof Kwiatkowski, proboszcz archikatedralnej parafii św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Atmosfera związana ze świętami warta jest zachodu. Na pewno w dni poprzedzające święta Bożego Narodzenia potrzebne jest gruntowne sprzątanie - dodaje.

Rzeźby, płaskorzeźby, figury świętych, skrzydła aniołków, ramy obrazów, ramiona żyrandoli, kolumny, balustrady, ławki… Prawie nic tu nie jest płaskie i gładkie. Późnobarokowe wnętrze pełne jest zakamarków i szczelin, na których osiada kurz. Kurzą się, kurzą się, wszystko się kurzy - mówi ks. Kwiatkowski.

Świątynia także jest miejscem, gdzie są ludzie, jest błoto, jesteśmy w centrum miasta, więc ruch miasta zawsze generuje pewne zakurzenie - tłumaczy proboszcz. Dodatkowe zanieczyszczenia pochodzą ze świec. Gdy kopcą, powoduje to osadzanie sadzy na elementach, także tych dekoracyjnych. I później to trzeba w jakiś sposób oczyścić, żeby to miało blask, żeby wyglądało świątecznie i odświętnie - mówi.

Łatwo nie jest. O ile standardowe polskie mieszkanie ma nieco ponad 2,5 metra wysokości, o tyle sam ołtarz w lubelskiej archikatedrze ma wysokość 25 metrów, a sklepienie jest o kilka metrów wyżej. Żeby umyć żyrandol w dużym pokoju, wystarczy stanąć na krześle, zaś w zabytkowej świątyni trzeba się wspiąć na wysokość drugiego piętra. Nie wspominając już o tym, że w kościele nie dosięgnie się odkurzaczem do pajęczyny, która, co gorsza, potrafi być smarowna jak masło. Tu nie da się po prostu stanąć na krześle, aby dosięgnąć ściereczką do elementów, które trzeba wyczyścić.

Potrzeba specjalistycznego sprzętu. To są różnego rodzaju zwyżki, to są różnego rodzaju urządzenia, na takich małych gąsienicach, wjeżdżają do kościoła - mówi proboszcz archikatedry w Lublinie.

I wspomina, jak w poprzedniej parafii proboszcz zarządził malowanie świątyni. Przyjechało pewne urządzenie, które służyło do mycia szyb na co dzień na lotnisku na Okęciu. Wysokość pracy wysięgnika to było 30,5 metra, a więc u nas spokojnie by to wystarczyło - opowiada ks. Kwiatkowski i przyznaje, że proboszcz tamtego kościoła był bardzo zadowolony z pracy urządzenia. Dlatego że poprzednie malowanie kościoła zajęło ponad dwa miesiące, trzeba było ustawiać rusztowania - wyjaśnia duchowny. Ustawianie rusztowań to rzecz czasochłonna, ale też bardzo kosztowna. Dzisiaj koszty ustawienia rusztowań bardzo często są wyższe niż koszty samego wykonania pewnych prac na wysokościach - dodaje.

Właśnie ze względu na wysokość archikatedry, jej gruntowne odkurzanie nie odbywa się zbyt często. To nie jest rzecz, którą możemy robić na każde święta - stwierdza proboszcz. Takie rzeczy robi się zdecydowanie rzadziej, chociaż raz na jakiś czas także świątynię należy odświeżyć, odkurzyć, pozbierać pajęczyny - dodaje.

Z pajęczynami wiszącymi w zabytkowej świątyni trzeba działać inaczej niż z takimi, które jakiś pająk naprędce rozpiął pod sufitem w rogu mieszkania. Wysokość nie jest tu jedynym utrudnieniem. Tam, gdzie palą się świece, chociażby przy Matce Bożej, one są wręcz tłuste. Więc ciągnięcie takich pajęczyn po ścianie te ściany by zabrudziło, a to są polichromie, to są rzeczy, które po prostu byłyby niedopuszczalne. To muszą robić odpowiedni ludzie, to wymaga pewnej specjalistycznej pracy - wyjaśnia ks. Kwiatkowski. Pewne rzeczy można zrobić z ziemi, pewne rzeczy można zrobić z drabiny, ale kompleksowe czyszczenie świątyni robi się przy użyciu specjalistycznego sprzętu - dodaje.

Nawet wymiana żarówki w żyrandolu to spore wyzwanie. Jest taka możliwość, że wchodzimy na strych. Tam jest takie specjalne urządzenie, które pozwala na przykład na opuszczenie jednego czy drugiego żyrandola. Więc wtedy, kiedy żyrandole czyścimy na poważnie, to można coś takiego zrobić - tłumaczy proboszcz archikatedry i dodaje, że do wymiany żarówek wystarczy odpowiednio wysoka drabina i asekuracja.

Ale porządki to nie wszystko. Tak, jak w wielu domach, tak również w archikatedrze pojawi się choinka. Nawet kilka choinek. Wniesienie i postawienie drzewka we wnętrzu wydaje się proste, dopóki nie uświadomimy sobie, że choinka ma 10 metrów wysokości. Proszę wierzyć, ustawienie 10-metrowej choinki, która waży już odpowiednio, która ma pień dosyć gruby, to nie jest łatwa sprawa. Drzwi do świątyni mają taką wielkość, że po prostu te choinki są wciągane - stwierdza ks. Kwiatkowski. W zeszłym roku było to o tyle trudne, że padał deszcz, padał śnieg, te choinki były bardzo mokre. Ale dajemy radę - dodaje.

Nie inaczej ma być w tym roku: wszyscy mają dać radę, archikatedra ma być posprzątana i pachnąca iglakami, aby na święta wszystko było gotowe i zachwycało bogactwem wystroju. A pozłacani aniołowie, jak co rok, będą spoglądać z góry na czubki głów wiernych, spokojni o to, że nikt z dołu nie dojrzy, czy anielskie czupryny nie są przypadkiem lekko przykurzone.