Siatkarze Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle awansowali do półfinału Ligi Mistrzów. W ćwierćfinałowym rewanżu przegrali wprawdzie u siebie z ekipą Cucine Lube Civitanova 0:3, ale okazali się lepsi w tzw. złotym secie, którego wygrali 16:14. W pierwszym starciu natomiast, we Włoszech, polski zespół pokonał drużynę Lube 3:1. Dla Łukasza Kaczmarka był to mecz szczególny: po drugiej stronie siatki stanął bowiem Osmany Juantorena, od którego polski siatkarz otrzymał 11 lat temu niezwykłą „pamiątkę”.
ZAKSA rozegrała w środę we własnej hali bardzo dobre spotkanie, ale w każdym z trzech setów minimalnie przegrała z graczami włoskiego zespołu (22:25, 24:26, 24:26).
W złotym secie jednak, tak naprawdę najważniejszym, siatkarze Lube musieli uznać wyższość ekipy z Kędzierzyna-Koźla.
Ostatnią piłkę meczu zaserwował Łukasz Kaczmarek: przy stanie 15:14 dla swojego zespołu świetnie trafił zagrywką w Osmany’ego Juantorenę.
A łączy go z tym graczem ciekawe wspomnienie: 11 lat temu dostał od niego nietypową pamiątkę.
W Łodzi rozgrywany był wówczas Final Four Ligi Mistrzów. Łukasz Kaczmarek był wtedy uczniem szkoły średniej, chodził do klasy o profilu: siatkówka plażowa. Dzięki temu mógł obserwować trening drużyny Trentino, w której występował wówczas pochodzący z Kuby przyjmujący.
"Byliśmy na tym treningu, oglądaliśmy, jak ćwiczy drużyna Trentino, która później wygrała ten Final Four Ligi Mistrzów. Pamiętam, że po treningu machaliśmy do chłopaków... chyba po to, żeby nam odmachali czy coś takiego? A Osmany zawsze ma bardzo dużo tejpów na palcach (tejpy to specjalne taśmy-plastry wspomagające pracę mięśni i stawów - przyp. RMF) i pamiętam jak dzisiaj, że rzucił w kierunku nas tym tejpem, a ja go zabrałem i przez pół roku trzymałem go w bursie" - wspominał Kaczmarek po meczu z Cucine Lube Civitanova.
"Tak że miałem taką świetną pamiątkę od Osmany’ego i w życiu bym nie pomyślał, że 11 lat później będę z nim rywalizował o półfinał Ligi Mistrzów. Dla mnie są to super wspomnienia" - mówił.
"Dzisiaj niestety ja miałem tejpa, a to z tego powodu, że mam wybitego palca. Wolałbym więc tego tejpa nie mieć" - stwierdził również Łukasz Kaczmarek i dodał, że "tamtego tejpa od Osmany’ego już nie ma": "Teraz mam okazję rywalizować z nim na boisku".
Dla 26-letniego siatkarza wczorajszy mecz był wyjątkowy nie tylko z powodu pokonania zawodnika, którego jako młody chłopak podziwiał, ale także dlatego, że ubiegły sezon z powodów zdrowotnych może właściwie uznać za stracony.
"Poprzedniego sezonu dla mnie właściwie nie było. Miałem problemy zdrowotne: najpierw z sercem, później złamałem piątą kość śródstopia. Dlatego cieszy mnie podwójnie to, co się teraz dzieje. Gdyby mi jeszcze rok temu - bo myślę, że złamanie kości śródstopia zdarzyło się właśnie na początku marca - ktoś powiedział, że ‘ten rok jest stracony, ale za rok wygrasz w ćwierćfinale z Lube i awansujesz do półfinału Ligi Mistrzów, a jeszcze do tego będziesz w takiej dobrej dyspozycji’, to w życiu bym nie uwierzył. Tak że jestem z tego powodu niesamowicie szczęśliwy" - podkreślił Łukasz Kaczmarek.
Wydaje się, że po wyeliminowaniu Cucine Lube Civitanova ZAKSIE nikt już w Lidze Mistrzów zagrozić nie może - ale oczywiście w sporcie niczego nie można być pewnym.
W półfinale zespół z Kędzierzyna-Koźla zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu PGE SKRA Bełchatów - Zenit Kazań. Pierwsze spotkanie wygrała 3:1 ekipa z Rosji.