Cztery osoby, w tym dziecko, zginęły w wyniku uderzenia rosyjskiego pocisku manewrującego w budynki mieszkalne w Żytomierzu w środkowej części Ukrainy - poinformował doradca MSW Ukrainy Anton Heraszczenko na Telegramie. Wojska rosyjskie nieustannie ostrzeliwują ukraińskie miasta.
Zginęły cztery osoby, w tym dziecko - oznajmił doradca MSW Ukrainy Anton. Jego zdaniem pocisk miał w zamierzeniu uderzyć w pobliską bazę 95. brygady lotniczej w Żytomierzu.
Rannych zostało co najmniej 16 osób. Służby ostrzegają, że ofiar może być znacznie więcej. Trwa przeczesywanie gruzowiska.
Według ukraińskiej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych uszkodzonych zostało 10 budynków mieszkalnych i miejski szpital.
Bomby spadły właśnie na znajdujący się obok szpitala budynek mieszkalny, który został doszczętnie zniszczony. Eksplozja wybiła wszystkie okna i wyważyła wszystkie drzwi szpitala - powiedział w nocy burmistrz Żytomierza Serhij Suchomlyn, cytowany przez agencję Ukrinform.
Od Słuchacza dostaliśmy zdjęcia zniszczonego szpitala nr 2 w Żytomierzu.
Na nagraniu zamieszczonym przez Państwową Służbę Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych na Facebooku widać zastępy straży pożarnej przeszukujące rumowisko zniszczonego domu.
Minister zdrowia Wiktor Laszko poinformował na Facebooku, że siły rosyjskie zabiły anestezjolog, która wiozła do szpitala rannego siostrzeńca w wiosce Kuchary w obwodzie kijowskim
Z kolei w Chersoniu na południu Ukrainy przed budynkiem Obwodowej Administracji Państwowej stoi rosyjski sprzęt wojskowy, a stacja kolejowa i port znalazły się pod kontrolą Rosji - poinformował w środę portal Ukraińska Prawda, powołując się na relację dziennikarki Eryki Awdijewej przebywającej w mieście.
Burmistrz Chersonia Igor Kołychajew zaapelował do ukraińskich władz centralnych oraz organizacji międzynarodowych o pomoc w zorganizowaniu korytarza do zbierania setek zwłok i umożliwienia przywożenia do Chersonia żywności i lekarstw. Polityk wskazał, że w walkach zginęło wielu członków obrony terytorialnej Ukrainy.
Część z chersońskich ulic jest pozbawiona prądu oraz wody. Mieszkańcy blisko 290-tysięcznego miasta starają się nie opuszczać swoich domów. Sklepy są zamknięte.