„Moja decyzja nie jest efektem chwilowego impulsu” - powiedział dziennikarzom kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Krakowa, Marek Lasota. „Od kilku lat mam poczucie, że tu się czas zatrzymał, że to miasto stanęło w miejscu" – podkreślał.
54-letni Marek Lasota jest dyrektorem krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej i radnym klubu Platformy Obywatelskiej w sejmiku województwa małopolskiego. Pochodzi z Olkusza, gdzie mieszka. Podkreśla jednak, że z Krakowem związany jest od blisko 40 lat i zna jego realia.
Na spotkaniu z dziennikarzami Lasota mówił, o tym, że Kraków potrzebuje zmiany, wiedział od jakiegoś czasu i rozmawiał na ten temat z wieloma osobami, z rozmaitymi środowiskami. W punkcie kulminacyjnym takiej refleksji padła propozycja niezwykle zachęcającego środowiska, bo środowiska, które oznacza, że na powrót integrują się ludzie, którzy niejednokrotnie dzieliło bardzo wiele. Nie mogłem pozostać obojętny wobec tej propozycji - tłumaczył. Zapewnił też, że ma szczegółowy program dla Krakowa, którego kolejne elementy będą cyklicznie prezentowane w czasie kampanii wyborczej. To nie jest broszura napisana i zamknięta (...) Samorząd to nie jest władza, która zarządza, decyduje, rozstrzyga, to ma być władza, która przede wszystkim rozmawia z mieszkańcami i słucha ich bardzo uważnie - zaznaczył.
Politycy PiS namawiali Marka Lasotę do kandydowania na prezydenta Krakowa od kilku tygodni licząc, że będzie on silnym kontrkandydatem dla starającego się o wybór na czwartą kadencję Majchrowskiego, i że może on zdobyć poparcie nie tylko elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, ale także wyborców PO. Choć Lasota jest członkiem klubu PO w Sejmiku, nie należy do Platformy. Jest bezpartyjny.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
(mn)